Alpinista skrytykował wyprawę na K2. Rozpętała się mała wojna

Facebook / Rafał Fronia / Na zdjęciu: Rafał Fronia
Facebook / Rafał Fronia / Na zdjęciu: Rafał Fronia

Bogumił Słama skrytykował organizację zakończonej niedawno polskiej wyprawy na K2, a także poszczególnych jej członków. Na jego słowa ostro zareagował Rafał Fronia.

W tym artykule dowiesz się o:

Uczestnikom polskiej wyprawy na K2 nie udało się wejść na niezdobyty dotąd zimą szczyt. Nie pozwoliły na to warunki atmosferyczne. Polacy 5 marca ogłosili, że kończą akcję. Do kraju mają wrócić 21 marca.

Krzysztof Wielicki tłumaczył, że było sześć powodów wycofania się z wyprawy. Wypunktował między innymi kiepską prognozę pogody, zagrożenie lawinowe czy brak możliwości zaaklimatyzowania. W realizacji akcji nie pomagały też wypadki Rafała Froni i Adama Bieleckiego czy konflikt z Denisem Urubką, który zdecydował się na samodzielny atak szczytowy, nie informując o tym kierownictwa wyprawy.

Bogumił Słama, alpinista i taternik nie spodziewał się sukcesu i wejścia polskiej ekipy na K2. - Gdyby w ekipie byli sami Urubkowie i Bieleccy może to by się udało - mówi w rozmowie z "Polskim Radiem".

- Analizując liczne przekazy można stwierdzić, że ekipa Krzysztofa Wielickiego jakby odbijała się od K2. Chodzili, nosili, poręczowali, ale wszystko kończyło się mniej więcej w okolicach obozu drugiego. Mnie zaskoczyły też słowa Michała Leksińskiego, rzecznika wyprawy, który zapytany o to czy likwidowane będą założone przez himalaistów obozy stwierdził, że tam właściwie nic nie było. To ja się pytam: to co oni tam cholera jasna przez te dwa miesiące nosili? [...] Dramat polega na tym, że je zasypało, liny poszły pod ścieg, no ale jak ktoś mówi, że one tam stoją puste, to dla mnie to jest dziwne. Tam powinny być haki, liny, zapasy jedzenia, gazu, rozłożone karimaty, śpiwory, aby ludzie tam docierający mogli z tego skorzystać idąc w dół czy w górę. Może za jakiś czas dowiemy się jednak jak to wszystko działało, może są spisane te wszystkie wyjścia i przejścia i co, kto robił - komentuje Bogumił Słama.

W rozmowie z "Polskim Radiem" Słama krytykuje nie tylko organizację wyprawy, ale też jej poszczególnych uczestników. Stwierdza między innymi, że ratownik medyczny Jarosław Botor, który wrócił do Polski z powodów osobistych, po prostu uciekł spod K2. Pyta ponadto dlaczego Janusz Gołąb "skrył się pod jakąś wielką czapką niewidką", a także daje do zrozumienia, że bardzo nie podobało mu się zachowanie Rafała Froni, który po tym, jak złamał rękę, zrugał dziennikarkę TVP Info.

Słama swoimi przemyśleniami dzielił się zresztą nie tylko w wywiadzie z "Polskim Radiem", ale także na swoim Facebooku. - Chciałem coś napisać o K2. O coś zapytać, czymś się podzielić. A jest o czym mówić. W jakiej wielkiej czapce - niewidce schronił się kierownik Gołąb i czemu. O Denisie Urubko i jego roli w wyprawie. Tej fajnej i nie. O Adamie co się jawi jakiś odmieniony i to cieszy. Wreszcie o himalaiście Froni, pisarzu, poecie i histeryku polskiego himalaizmu. No i o tym chciałem napisać, po co to wszystko Krzysiowi Wielickiemu. Nie zasłużył na to by taki koloryt miał koniec Jego kariery. Nie napiszę. Nic nie powiem. Wszechobecne uczucie mdłości pochłania mnie całkowicie. I świadomość, że nie ważne jak się sprawy potoczą to na kolejnych kilkunastu festiwalach będzie o czym tłuc pianę - pisał Słama pod koniec lutego.

Jego post okazał się zapalnikiem od bomby. Dotarł do Rafała Froni, który zareagował na niepochlebne słowa Słamy. - Wiesz Boguś, jeśli się sra do własnego gniazda, to prędzej czy później wdepnie się w gówno, a smród przykleja się na bardzo długo. I tego Ci życzę. Bo nie widzę powodu, abyś obrażał ani mnie ani Janusza Gołąba. I to publicznie. Jeśli masz coś do nas to powiedz nam to w oczy, ale zabierz stołek, bo zdaje się, że jesteś kurdupel, tylko trochę starszy. Ale nie znam prawa, które pozwalałoby starszym na drwienie z młodszych. Życzę Ci zdrowia - odpowiedział himalaista.

- Kiedy list nadszedł ucieszyłem się, bo pomyślałem sobie, że ręka RF wydobrzała szybko i może pisać. (o tym, że napisał jednym palcem jakoś nie pomyślałem) Za chwilę przyszła jednak smutna refleksja, że "Wielki Diagnosta" miał rację budując swoją śmiałą tezę, że cztery razy w Himalajach - pusto w głowie, pusto w jajach... Co do jaj nie wnikam, ale z głową RF stało się coś złego - zripostował Słama (pisownia oryginalna).

ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko o Krzysztofie Wielickim: "Byłem zaskoczony, że zablokował mi dostęp do internetu"

Źródło artykułu: