Wyprawa na K2: Polacy dotarli do Skardu. Ciekawe porównanie Adama Bieleckiego

Uczestnicy narodowej wyprawy na K2 zakończyli już 100-kilometrowy treking i dotarli do Skardu. Adam Bielecki zamieścił w mediach społecznościowych ciekawy wpis, w którym porównał alpinistów do dzieci.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Adam Bielecki Facebook / Na zdjęciu: Adam Bielecki

"Po czterech dniach treku dotarliśmy w doliny. Po to chodzimy po górach, żeby z nich schodzić i znowu, jak dzieci, cieszyć się dobrami cywilizacji..." - napisał na Facebooku 34-latek z Tych.

Na zdjęciu widać uczestników narodowej wyprawy na K2. Z pewnością cieszą się, że długi i wyczerpujący treking mają już sobą i są coraz bliżej powrotu do kraju. Ten planowany jest na środę 21 marca. Najpierw Polacy z bazy w Skardu muszą jednak dolecieć do Islamabadu. Dopiero wówczas wsiądą w bezpośredni samolot do Polski.

Uczestnicy wraz z tragarzami w drogę powrotną wyruszyli w niedzielę 12 marca. 100 kilometrową trasę do Askole pokonali bardzo szybko. Zajęło im to tylko 4 dni. Jeszcze w czwartek zostali przetransportowani samochodami do Skardu, gdzie będą czekać na wylot do Islamabadu.

5 marca Krzysztof Wielicki, w porozumieniu z pozostałymi uczestnikami wyprawy, zdecydował o jej przedwczesnym zakończeniu. Atak szczytowy na K2 (drugi najwyższy ośmiotysięcznik świata, nigdy niezdobyty zimą) nie był możliwy z powodu m. in. zagrożenia lawinowego i niekorzystnych prognoz.

Wcześniej wyprawę musiał opuścić jeden z najbardziej doświadczonych alpinistów w grupie Denis Urubko. Pod koniec lutego Rosjanin z polskim paszportem zdecydował się na samodzielny atak szczytowy bez zgody kierownika. Nie udało mu się zdobyć K2, a gdy dotarł z powrotem do bazy, on sam i pozostali uczestnicy wyprawy nie widzieli szans na dalszą współpracę.

O narodowej wyprawie na K2 głośno zaczęło mówić się pod koniec stycznia, gdy po świetnej akcji ratunkowej czterech jej uczestników (Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala) uratowali życie Elisabeth Revol na Nanga Parbat. Niestety z powodu fatalnej pogody nie mogli dotrzeć do uwięzionego na wysokości około 7200 metrów Tomasza Mackiewicza.

ZOBACZ WIDEO Żona Tomasza Mackiewicza nie czuła się na siłach na spotkanie z Revol
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×