Krzysztof Wielicki: Nie znam nikogo, kto podąża filozofią Denisa Urubki

obozami, błędów i niewykorzystywania dobrej pogody. Dlaczego nawet nie wykorzystali ostatnich dwóch okien pogodowych, które właśnie otwierały się, gdy Wielicki podjął decyzję o powrocie do kraju. Pogoda była jak w Zakopanem. Słońce i wiatr 15km/h a i trzy tygodnie zimy. Teraz ma żal, że Denis obnażył jego bezradność i brak zdecydowania.

szybkości na lodowej ściance, po czym po 2 godzinach "odpoczynku" sprowadzili tą drogą laskę ratując jej życie. I to wszystko w warunkach, w których doświadczony podobno, pilot specjalistycznego śmigłowca, nie był w stanie osiągnąć nawet jego nominalnej wysokości. Fakt faktem popełniono błąd z wyborem trasy na K2 ale też dzielnie tam walczyli zdobywając guzy i doświadczenie. Później samotny rajd Denisa można było przedstawić jako ułańską fantazję wspomaganą przez zespół - taka brawura potrafi zaimponować światu - zamiast tego przedstawiono ją jako niepoważną głupotę za którą najsilniejszy członek zespołu dostał ban na kompa jak synek którego tatuś złapał w kiblu na ćmieniu fajki. Osiągnięta przez Denisa wysokość na K2, walka Adama pomimo ran, złamana łapa Froni, ratunek Revol. To trzeba było odpowiednio podać do mediów - zostałaby po tej wyprawie legenda o prawa do ekranizacji której bili by się czołowi reżyserzy. A tak pozostał smród jakichś urazów, niesnasek, braku organizacji, niesubordynacji, małostkowości plasujący naszych Himalaistów gdzieś pomiędzy obrażalskimi przedszkolakami a straganowymi plotkarami. Jak tak patrzę na Pana Leksińskiego w jego dumnej pozie zdobywcy - Waści "kury szczać prowadzać" nie PR robić!!! Waść byłeś największą i jedyną porażką tej eskapady. Co to za rzecznik dla którego rozgłos stanowi problem ?!!! "Polakom przeszkodziły złe warunki atmosferyczne" - takie gówno za przeproszeniem potrafi byle cymbał garujący 3 rok z kolei w 1 klasie gimnazjum napisać. Te doniesienia z frontu że śnieg pada i wiatr wieje i o zgrozo mróz jest w zimie. Że tak pieprzył Pan Wielicki ??? Siedział tam - zimno mu było to miał prawo, ale na litość od czego zatrudnia się rzecznika jak nie od tego właśnie żeby powiedział - Panie Krzysztofie - Pan ograniczy "załodze" dostęp do neta a my to odpowiednio przedstawimy bo tak się składa że w Warszawie też śnieg spadł i woda mi w konewce na balkonie zamarzła i w takich warunkach głupio by to w mediach wyglądało. Już gdyby napisać że "Plany pokrzyżował wypadek Adama Bieleckiego który cudem uniknął śmierci ... " - już to było by lepsze. "Misja zakończyła się niepowodzeniem" - jak można tak napisać o ekspedycji która uratowała człowieka ??? "Z uwagi na konieczność niesienia pomocy realizacja sportowego celu ekspedycji jakim było zdobycie K2 została opóźniona i nie zdążono z realizacją zamierzeń sportowych" Czy tak nie jest lepiej ? I co ważniejsze jest to stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe! CYC Góven-męt Relejszynk - w której pracuje Pan Michał - no jak firma obsługująca polityczny PR Europy Środkowej zatrudnia takich "specjalistów" jak dumny Pan Michał to my niedługo w świecie będziemy wizerunkowo z Burkina Faso przegrywać. "W końcu Pan może odetchnąć" - jeśli Pan autoryzował te powyższe wypociny to na miejscu Pana szefa wysłałbym Pana do realizacji cyklu reportaży o wymianie kostki brukowej przed kiblem publicznym w Szamotułach.

szybkości na lodowej ściance, po czym po 2 godzinach "odpoczynku" sprowadzili tą drogą laskę ratując jej życie. I to wszystko w warunkach, w których doświadczony podobno, pilot specjalistycznego śmigłowca, nie był w stanie osiągnąć nawet jego nominalnej wysokości. Fakt faktem popełniono błąd z wyborem trasy na K2 ale też dzielnie tam walczyli zdobywając guzy i doświadczenie. Później samotny rajd Denisa można było przedstawić jako ułańską fantazję wspomaganą przez zespół - taka brawura potrafi zaimponować światu - zamiast tego przedstawiono ją jako niepoważną głupotę za którą najsilniejszy członek zespołu dostał ban na kompa jak synek którego tatuś złapał w kiblu na ćmieniu fajki. Osiągnięta przez Denisa wysokość na K2, walka Adama pomimo ran, złamana łapa Froni, ratunek Revol. To trzeba było odpowiednio podać do mediów - zostałaby po tej wyprawie legenda o prawa do ekranizacji której bili by się czołowi reżyserzy. A tak pozostał smród jakichś urazów, niesnasek, braku organizacji, niesubordynacji, małostkowości plasujący naszych Himalaistów gdzieś pomiędzy obrażalskimi przedszkolakami a straganowymi plotkarami. Jak tak patrzę na Pana Leksińskiego w jego dumnej pozie zdobywcy - Waści "kury szczać prowadzać" nie PR robić!!! Waść byłeś największą i jedyną porażką tej eskapady. Co to za rzecznik dla którego rozgłos stanowi problem ?!!! "Polakom przeszkodziły złe warunki atmosferyczne" - takie gówno za przeproszeniem potrafi byle cymbał garujący 3 rok z kolei w 1 klasie gimnazjum napisać. Te doniesienia z frontu że śnieg pada i wiatr wieje i o zgrozo mróz jest w zimie. Że tak pieprzył Pan Wielicki ??? Siedział tam - zimno mu było to miał prawo, ale na litość od czego zatrudnia się rzecznika jak nie od tego właśnie żeby powiedział - Panie Krzysztofie - Pan ograniczy "załodze" dostęp do neta a my to odpowiednio przedstawimy bo tak się składa że w Warszawie też śnieg spadł i woda mi w konewce na balkonie zamarzła i w takich warunkach głupio by to w mediach wyglądało. Już gdyby napisać że "Plany pokrzyżował wypadek Adama Bieleckiego który cudem uniknął śmierci ... " - już to było by lepsze. "Misja zakończyła się niepowodzeniem" - jak można tak napisać o ekspedycji która uratowała człowieka ??? "Z uwagi na konieczność niesienia pomocy realizacja sportowego celu ekspedycji jakim było zdobycie K2 została opóźniona i nie zdążono z realizacją zamierzeń sportowych" Czy tak nie jest lepiej ? I co ważniejsze jest to stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe! CYC Góven-męt Relejszynk - w której pracuje Pan Michał - no jak firma obsługująca polityczny PR Europy Środkowej zatrudnia takich "specjalistów" jak dumny Pan Michał to my niedługo w świecie będziemy wizerunkowo z Burkina Faso przegrywać. "W końcu Pan może odetchnąć" - jeśli Pan autoryzował te powyższe wypociny to na miejscu Pana szefa wysłałbym Pana do realizacji cyklu reportaży o wymianie kostki brukowej przed kiblem publicznym w Szamotułach.

mający problemy z normalnym funkcjonowaniem w społeczeństwie, uzależnieni od adrenaliny i gotowi sprzedać najbliższych za focię z zamarzniętym gilem pod nosem, zrobioną na szczycie góry, na którą wleźli nie wiadomo po co - powinni "realizować pasję" i "pokonywać siebie" we własnym gronie i na własny rachunek.

Ponieważ klimatolodzy i meteorolodzy /chodzi o średnie temp./ oraz charakterni himalaiści kończą zimę ostatniego dnia lutego. O tradycyjnym i narodowym kalendarzu hinduskim obok gregoriańskiego, nie wspominając. Wg którego Nepalczycy tego roku fetowali swoje święto wiosny Holi festiwalem pierwszego marca. A Hindusi swoje Holi, obchodzili tego roku dzień później, drugiego marca. Choć wiosenne święto Holi miłości, radości i kolorów z reguły trwa parę dni. Święto Holi obchodzi się również w Pakistanie. Urubko uważa, że zima w Karakorum kończy się 28 lutego, bo taka jest jego etyka-orzekł w sentencji swojego wywiadu Daniele Nardi!

powiem dlaczego. W 25 rocznicę zdobycia Mt. Everest Wielicki i Cichy udzielili wywiadu wp.pl. Uderzyło mnie to, że Cichy miał atak szczytowy rozplanowany z zegarkiem ręku i pamiętał szczegóły po ćwierć wieku, podczas gdy Wielicki nie zdawał sobie jeszcze po ćwierć wieku z tego faktu sprawy. Otóż kierownikami na wyprawach muszą być ludzie tacy jak Cichy, a nie Wielicki. Dobrze zorganizowani, umiejący planować, ale i elastyczni. A przede wszystkim świadomi konsekwencji swoich działań i umiejący je tak zaplanować, jak i skorygować, a nawet poniechać - w odpowiednim momencie. Wielicki wybrał zły wariant trasy i zbyt późno go zmienił. Klasyczny przykład reguły konsekwencji - będę brnął dalej, aż stanę nad przepaścią, a niekiedy nawet w nią wpadnę. Stało się tak po tym, jak na wspinaczy zeszła lawina, niektórych eliminując na trwałe, innych - jak Bieleckiego - czasowo. To spowodowało, że przy niekorzystnych warunkach pogodowych szanse na atak bardzo się zmniejszyły. Ale nie tylko Wielicki jest winny. Urubko to jeden z trzech, czterech najwybitniejszych obecnie himalaistów. Natomiast na wyprawie, która jest przedsięwzięciem zespołowym, aby na końcu jeden, czy drugi indywidualista zdobył szczyt zachowywał się tak, jakby nie rozumiał po co na nią pojechał. Kolejny facet, który z uporem godnym lepszej sprawy i wbrew wszystkim założył sobie coś i nie potrafił do końca odpuścić (zima kończy sie w lutym). Niestety, o tym założeniu Urubki Wielicki wiefział od początku i nie był na tyle przewidujący, żeby już wtedy dostrzec, że pakuje do plecaka wyprawy wraz z Urubką granat, który ją wysadzi. A Urubko zrobił to, czego można było się po nim spodziewać zanim wyruszył na wyprawę. Nie można dużego ośmiotysięcznika zdobyć zimą w Himalajach bez wsparcia zespołu, a co więcej - przeciwko niemu. Decyzja o oddaleniu się z obozu była katastrofalna i wyrzucenie Urubki z wyprawy - bo to de facto nastąpiło później - dokonało się z aprobatą całego zespołu, z którego Urubko sam się wykluczył. I to był kolejny i ostatni gwóźdź do trumny, którą i Wielicki i Urubko Wyprawie Narodowej bardzo zgrabnie wyheblowali.