Podróżnik, odkrywca, wspinacz, a nawet prezenter telewizyjny - Mike Horn - poinformował, że jest już w Pakistanie i rozpoczyna akcję wejścia na Nanga Parbat (8126 m n.p.m.). - To dziewiąty szczyt świata - napisał na Facebooku. - Cieszę się, że wróciłem w góry, tutaj czuję się tak naprawdę wolny i szczęśliwy.
Pamiętamy, że podobne słowa wypowiadał Tomasz Mackiewicz, który pod koniec stycznia 2018 zdobył tę górę razem z Elisabeth Revol. Niestety, podczas zejścia Polaka dopadła choroba wysokościowa i Francuzka zostawiła go na wysokości mniej więcej 7200 m n.p.m. Ekipa ratunkowa (Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala oraz Jarosław Botor) uratowała Revol, natomiast pogoda nie pozwoliła, aby pójść wyżej, po Mackiewicza. Polski himalaista pozostał na zboczach swojej ukochanej góry - na zawsze.
Od tamtych wydarzeń nie było próby wejścia na Nanga Parbat. Z Pakistanu nie wyszła ani jedna ekspedycja, choć pojawiały się różne pomysły na znalezienie ciała Polaka. Dopiero na początku czerwca Horn poinformował, że rozpocznie wspinaczkę. - Na pozwolenie czekałem dwa lata - napisał. - W końcu się udało. Jestem już w Pakistanie, gdzie są wspaniali ludzie, wyśmienite jedzenie oraz cudowna przyroda.
Nie mamy informacji o szczegółach akcji. Wiemy tylko, że będzie mu towarzyszył szwajcarski przewodnik - jego przyjaciel. Nie wiadomo, jak długo wspinacz zamierza zdobywać górę, kiedy planuje osiągnąć szczyt oraz czy będzie szedł drogą, na której miałby szanse natknąć się na ciało Mackiewicza.
Tragiczną historię Polaka zna jednak doskonale. Na łamach "Le Parisien" zaznaczył, że zachowanie ratowników, którzy ocalili życie Revol było czymś absolutnie wyjątkowym. - Himalaiści to zazwyczaj indywidualiści, którzy wspinają się tylko dla siebie - stwierdził. - Dlatego gest polskiej ekipy zasługuje na wielkie wyróżnienie.
52-letni Horn (który ma na swoim koncie już cztery ośmiotysięczniki: Makalu, Broad Peak, Gasherbrum I i Gasherbrum II) planował zdobyć Nanga Parbat zimą 2015 roku, ale ostatecznie zrezygnował.
ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko o samotnym ataku na K2: "Nie chciałem, żeby ktoś mnie ratował, jak będą problemy"