Pakistańscy piloci helikopterów cały czas próbują uratować Aleksandra Gukowa, który jest uwięziony w okolicy szczytu Latok I w górach Karakorum. Rosjanin od kilku dni czeka na ratunek. Nie ma z nim łączności, a z jego ostatniego raportu wynikało, że skończył mu się zapas żywności. Każda godzina jest na wagę złota, ale na razie wszystko komplikuje pogoda.
W niedzielę śmigłowce kilka razy wylatywały z bazy i zbliżały się w miejsce wypadku, ale śnieg i słaba widoczność uniemożliwiały przeprowadzenie akcji ratunkowej. W poniedziałek rano wykonano kolejną próbę.
- Śmigłowce udały się w okolice Latoka I, stały tam 1,5 godziny, po czym wróciły do bazy w Jhola. Na miejscu widoczność była zerowa, a do tego z powodu lawin zmieniły się tamtejsze trasy - czytamy w portalu mountain.ru, który relacjonuje akcję ratunkową.
Piloci znowu muszą czekać na polepszenie się warunków, by podjąć kolejną próbę. Rosjanie wierzą, że Gukow cały czas na nich czeka.
- Nie mamy z nim żadnego kontaktu, na miejscu jest zerowa widoczność, ale na pewno słyszał helikoptery. Dzięki temu wie, że go nie porzuciliśmy, cały czas jesteśmy z nim, ale musi jeszcze trochę poczekać - komentuje koordynująca całą akcję Anna Piunowa.
Gukow i Sergiej Głazunow chcieli wejść na Latok I przez północny filar szczytu. Podczas wspinaczki Głazunow spadł w przepaść i zmarł. Gukow został uwięziony w jednej ze szczelin i wysłał wiadomość za pomocą telefonu satelitarnego.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 86. Miłka Raulin: Korona Ziemi jest koszmarnie droga, koszty przekroczyły 0,5 mln zł [1/4]