Jeden z najsłynniejszych himalaistów Simone Moro wraz z Pembą Gyalje Sherpą zostali ewakuowani helikopterem z Manaslu. Tuż przed wylotem Włoch zrobił przerażające zdjęcie nadciągającej lawiny.
W ostatnich dniach Moro borykał się z olbrzymimi śnieżycami, które uniemożliwiały zdobywanie szczytu. Po długich opadach zapanowała słoneczna pogoda, przez którą roztapiające się fałdy świeżego śniegu wywołują niebezpieczne lawiny.
Lawina zbliżająca się do obozu Moro:
- Oczywiście, wraz ze słońcem, nasiliły się lawiny, które dotarły także do naszego obozu. Na szczęście tuż po zrobieniu tego zdjęcia helikopter nas ewakuował. W ciągu ostatnich dni cel osiągnięcia piątego szczytu zimą zmienił się w przetrwanie tej sytuacji! Miną 2-3 tygodnie, zanim promienie słoneczne uporają się z 6-metrową warstwą śnieżnego puchu - napisał na swoim koncie na Facebooku Moro.
Czytaj także: Rocznica śmierci Tomasza Mackiewicza. Dominik Szczepański: przez 8 lat wszyscy się z niego śmiali
Jednocześnie włoski wspinacz ujawnił, że rezygnuje ze zdobycia Manaslu podczas tegorocznej wyprawy. - Czasami poddanie się jest niezbędnym składnikiem do przyszłego sukcesu i tą decyzją chcę uszanować nadany mi przydomek "zimowego maestro" - dodał 51-latek.
Tak w niedzielę wyglądał obóz Moro i Sherpy:
Włoch jest pierwszym zimowym zdobywcą czterech ośmiotysięczników - Sziszapangmy (razem z Piotrem Morawskim), Makalu (z Denisem Urubką), Gasherbrum II (z Urubką i Corym Richardsem) oraz Nangi Parbat (z Alim Sadparą i Alexem Txikonem).
W zeszłym roku, po ostatecznie nieudanej polskiej Zimowej Narodowej Wyprawie na K2, 51-latek sugerował w wypowiedziach, że po Manaslu mógłby zdecydować się na próbę zdobycia zimą właśnie K2. Wymienił nawet nazwiska polskich wspinaczy, z którymi mógłby pójść na taką wyprawę.
Pierwszego wejścia zimowego na Manaslu dokonali Polacy Maciej Berbeka i Ryszard Gajewski (14 stycznia 1984 roku) pod kierownictwem Lecha Korniszowskiego. Był to drugi ośmiotysięcznik zdobyty zimą.