W austriackiej Karyntii, skąd pochodził słynny podróżnik i himalaista Heinrich Herrer, flagi ze swastyką pojawiły się już w połowie lat dwudziestych. Jak podaje "Deutsche Welle", po flagach były napisy "Żydzi nie są tu mile widziani". Niemieckie Stowarzyszenie Alpejskie był pierwszym znaczącym związkiem sportowym, który wykluczył ze swoich szeregów Żydów. - To był triumf człowieka nad naturą. Narodowi socjaliści, rządzący w Niemczech i Austrii, wiedzieli, jak wykorzystać ten sukces - powiedziała w "Deutsche Welle" Friederike Kaiser, szefowa wystawy w Muzeum Niemieckiego Związku Alpejskiego, po zdobyciu Eigeru (3970 m) w 1938 roku.
Niemcy dokonują niemożliwego
Z tą górą wiąże się także historia filmowa. Philipp Stoelzl nakręcił w 2008 roku film "Północna ściana". To opowieść o dwóch niemieckich wspinaczach - byli to: Toni Kurz i Andi Hinterstoisser, którzy chcieli wejść na szczyt. Wszystko pod okiem przedstawicieli niemieckich władz, które czekały na sukces mający potwierdzić dominację hitlerowskiej Rzeszy. Film opisuje prawdziwe wydarzenia z lipca 1936 roku, zakończone tragiczną śmiercią obu alpinistów, łącznie z dwójką wspinających się z nimi Austriaków: Edim Rainerem i Willym Angererem.
Niemcy, zanim w świat poszła informacja o Eigerze, wspinali się wcześniej na Kanczendzongę (8598 m). W 1929 roku ruszyła wyprawa himalajska pod kierunkiem Paula Bauera. Była ona, jak czytamy na independent.co.uk, "sprawą narodową", nastawioną na zmazanie plamy po upokorzeniach I wojny światowej. We wspomnieniach z tamtego wyjazdu dominuje język wojskowy, nawiązujący do męskiej postawy żołnierza podczas walki. Bauer wspominał, że ruszali ku chwale odbudowujących się Niemiec, a przyświecającym im celem była "walka rasowa", jaka toczyła się w kraju. To była pierwsza duża niemiecka wyprawa w Himalaje, w 1931 roku kolejna. Obie nieudane, ale ważniejszy był komunikat: Niemcy dokonują niemożliwego.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"
Doszły do tego słynne wyprawy na Nanga Parbat, w 1934 i 1937 roku. Obie bez sukcesu, himalaiści do szczytu nie doszli. Zginęły w nich łącznie 24 osoby. Dowodzący pierwszą wyprawą Willy Merkl zginął na stokach góry. Jego przyrodni brat, słynny Karl Herrligkoffer (organizował wyjazdy w Himalaje, także z udziałem polskich wspinaczy, m.in. Jerzego Kukuczki), opublikował wspomnienia, z których wynikało, że Merkl traktował wejście na Nangę jako walkę o "niemiecką górę przeznaczenia".
Adolf Hitler zdawał sobie sprawę z nośności alpinistycznych wyczynów. Kiedy Alfred Drexel umierał w 1934 roku na zboczach ośmiotysięcznika, pozostali uczestnicy wyprawy owinęli jego ciało we flagę hitlerowskich Niemiec i sfotografowali. Zabity stał się symbolem niezłomnych sportowców oddających życie za narodowosocjalistyczną ojczyznę.
Ulubieniec Hitlera
Najsłynniejszym wspinaczem z tamtego okresu był Austriak Heinrich Herrer. W lipcu 1938 roku wszedł, wraz z Andreasem Heckmairem, Fritzem Kasparkiem i Ludwigiem Voergiem, na północną ścianę Eigeru. Ten szczyt w Alpach został nazwany "Morderczą Ścianą" i uchodził za wyjątkowo trudny do zdobycia. Herrer zyskał dzięki temu wielką popularność, co pozwoliło mu wziąć udział w wyprawie na Nanga Parbat (8126 m) w Himalajach w 1939 roku. Nie dotarł do celu, bo został aresztowany w Indiach przez Brytyjczyków już po wybuchu II wojny światowej. Internowany trafił do Tybetu, gdzie przebywał do 1952 roku. Potem wrócił do ojczyzny.
Sławę przyniosła mu książka "Siedem lat w Tybecie", na podstawie której w 1997 roku nakręcono film z Bradem Pittem. Popularność powieści spowodowała, że dziennikarze zainteresowali się przeszłością Herrera. Wyszło na jaw, że od 1933 do 1939 roku był aktywnym członkiem NSDAP. Austriak wszystkiemu zaprzeczał, ale kiedy kolejne dokumenty wychodziły na światło dzienne, zmienił ton: że go zmuszali, że chciał szybko wziąć ślub, że potrzebował legitymacji do celów sportowych.
Czytaj również Anna Solska-Mackiewicz: Spotkam się z Nangą >>
Tak jednak nie było. Na zdjęciach z tamtego okresu widać było swastykę wpiętą w klapę podczas wchodzenia na Eiger, a także powiewającą flagę hitlerowskich Niemiec na samym szczycie, do czego nikt Herrera nie zmuszał. Alpinista bez skrępowania brał udział w propagandowej machinie Adolfa Hitlera. Pod koniec lipca 1938 roku odbyło się Święto Sportu, na którym zdobywcy alpejskiej góry zostali przedstawieni jako bohaterowie, a cała wyprawa jako dowód na wyższość "rasy panów" (wszystko działo się już po przyłączeniu w marcu 1938 roku Austrii do Niemiec).
Herrer wypierał się udziału w tej uroczystości, ale tylko do czasu, gdy niemieccy dziennikarze dokopali się do książki wydanej w tamtym okresie przez NSDAP. Na jednym ze zdjęć widać wspinacza ściskającego rękę Hitlera, kiedy odbierał medal od wodza III Rzeszy. Cytowano również słowa alpinisty: "Wspięliśmy się na Eiger dla naszego Fuhrera". Kolejną nagrodą był udział w wyprawie na Nanga Parbat w 1939. Nie wziąłby w niej udziału, gdyby - jak wynika z artykułu opublikowanego w "Sternie" - nie był członkiem NSDAP. Po wojnie mieszkał w Karyntii, dostał również medal od prezydenta Austrii. Zmarł w 2006 roku.
Poszukiwania Agharty
Hitler miał jeszcze inne związki z Himalajami. Wódz niemieckiej Rzeszy poszukiwał ciągle dowodów na wyższość aryjskiej rasy. W 1938 roku szef SS, Heinrich Himmler, wysłał do Tybetu ekspedycję naukową. Mieli znaleźć praprzodków niemieckiego narodu. W składzie był m.in. alpinista Edmund Geer. Spędzili wiele miesięcy w Tybecie, ale nie osiągnęli zakładanych celów. Po powrocie, w 1939 roku, założono w Schloss Mittersill w Austrii Instytut Badań Azji. Trzy lata później wydawało się, że Niemcy zawładną wkrótce tamtym kontynentem, w tym także Himalajami, kiedy parli w stronę Kaukazu podczas wojny z ZSRR. Nazistowscy naukowcy liczyli, że badania nabiorą tempa.
Klęska pod Stalingradem przerwała marzenia o znalezieniu dowodu na wspólną przeszłość Tybetańczyków i Niemców. To także w Lhasie, stolicy Tybetu, wysłannicy Hitlera szukali wejścia do Agharty - mitycznej krainy położonej we wnętrzu Ziemi, zamieszkałej przez wysoko rozwiniętą cywilizację.
Czytaj również Rocznica śmierci Tomasza Mackiewicza. Dominik Szczepański: przez 8 lat wszyscy się z niego śmiali >>
Karygodny błąd.