W sobotę, wspólnie z Calą Cimentim, Francesco Cassardo zdobył szczyt Gasherbrum VII (6955 m n.p.m), choć jeszcze przed atakiem na wierzchołek drugi z Włochów miał chwile zwątpienia. "Czuł, że jego ciało każe mu przestać" - relacjonuje "Corriere della Sera".
Atak szczytowy zakończył się powodzeniem, duet zameldował się na szczycie. Z trakcie schodzenia Cassardo przydarzył się jednak wypadek. - "Z powodu zmęczenia lub wykonania złego kroku odpadł od ściany" - opisuje włoska gazeta.
Zobacz także: Alpinizm. Udało się! Francesco Cassardo uratowany. Trzech Polaków uczestniczyło w akcji
Cassardo spadł kilkaset metrów (mówi się, że nawet 500). "Cimenti widział, jak Cassardo wielokrotnie uderza głową o ścianę" - czytamy w "CdS". W wyniku wypadku Włoch doznał poważnych obrażeń: złamania kości udowej oraz urazu szyi.
ZOBACZ WIDEO Skoki. LGP w Wiśle. Kamil Stoch: Trochę mnie duma rozpiera
Cimenti szybko dotarł do partnera wspinaczkowego, udzielił mu pierwszej pomocy, uruchomił też procedurę ratunkową. Na miejsce wyruszyli Denis Urubko, Dan Bowie, Janusz Adamski i Jarosław Zdanowicz. Ci przetransportowali rannego wspinacza do obozu C1.
O 6:00 lokalnego czasu w obozie wylądował helikopter udostępniony przez pakistańskie władze (wcześniej lot nie mógł dojść do skutku ze względu na kwestie formalne). Śmigłowcem Cassardo został przetransportowany do szpitala.
"To było epickie przedsięwzięcie" - podkreślili włoscy dziennikarze. I zacytowali brata Francesco Cassardo, Stefano: - Nadal w to nie wierzę. To był cud. Poważnie ranny i na wpół przytomny Francesco ma teraz większe szanse na przeżycie dzięki wspaniałej grupie wspinaczy.
Zobacz także: Polscy alpiniści porażeni piorunem w Austrii. Trafili do szpitala
Żurnaliści "Corriere della Sera" przypomnieli, że Denis Urubko kolejny raz wziął udział w udanej akcji ratunkowej. "To Polak, który wraz z trzema innymi polskimi wspinaczami w styczniu ubiegłego roku uratował na Nanga Parbat Elisabeth Revol. To była niezwykła akcja" - wspomnieli.
- Módlmy się za Francesco. Gdy znalazł się w helikopterze, był świadomy, mówił, wszystko rozumiał. Jesteśmy pewni, że się podda - skomentowała żona rannego wspinacza, Erika.