Kim jest człowiek, który jako pierwszy wszedł zimą na K2 bez użycia tlenu?

Niewiele brakowało a Mingma Gyalje Sherpa zrezygnowałby ze zdobywania kolejnych szczytów. 11 lat temu postanowił wyjechać do Japonii, aby rozpocząć nowe życie. Szybko wrócił. Nie może żyć bez Himalajów. Dzisiaj zdobył K2.

MB
Mingma Gyalje Sherpa Facebook / Mingma Gyalje Sherpa
Grupa 10 Szerpów weszła na ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik - K2 (8611 m n.p.m.). TUTAJ więcej informacji >>. Zdecydowana większość himalaistów wspomagała się tlenem, nie ukrywają tego. Wedle ich informacji (jeszcze niepotwierdzonych) Mingma Gyalje Sherpa był jedynym, który nie skorzystał ze sztucznego wspomagania. Osiągnął szczyt bez butli tlenowej. Jeżeli zostanie to potwierdzone, to odbierze rywalom (np. Adamowi Bieleckiemu) argument, że to wejście nie do końca się liczy w ogólnoświatowym wyścigu

43-latek urodzony w Makalu (mała wioska w północno-wschodnim Nepalu) nie jest przypadkową osobą. To zdobywca wszystkich 14 ośmiotysięczników. Mało tego! Jako jedyny na świecie zrobił to w każdym przypadku za pierwszym podejściem. Nie ma w historii himalaizmu drugiego takiego zdobywcy.

Ojciec stracił osiem palców

Mingma G (bo tak sam siebie nazywa) urodził się w rodzinie, która była związana z górami od pokoleń. Jego ojciec był przewodnikiem górskim, w 1983 roku na Mount Everest stracił osiem palców. Mimo tego nie zaprzestał wspinaczki.

- Nie miał innego wyboru - tłumaczy pierwszy zimowy zdobywca K2. - Przecież wspinanie było dla niego wszystkim. Z tego utrzymał rodzinę, to kochał, nie znał innego sposobu na życie. Byłem wtedy małym dzieckiem, miałem pięć lat, więc nie pamiętam dokładnie tej sytuacji, ale ojciec od zawsze mi imponował.

Nic więc dziwnego, że Mingma Gyalje Sherpa wkrótce sam rozpoczął przygodę ze wspinaczką. Jak tylko skończył szkołę zaczął pomagać wujkowi w prowadzeniu agencji organizującej wyprawy wysokogórskie.

Do Japonii po inne życie

Mając zaledwie 22 lata stanął na szczycie pierwszego ośmiotysięcznika - Manaslu (8163 m n.p.m.). Przejawiał potężny talent wspinaczkowy. Był wyróżniającym się himalaistą, nie tylko na tle Szerpów, ale i światowej czołówki. Cały czas jednak jego głównym zajęciem była praca przy organizacji wypraw, wnoszeniu sprzętu w górę, opieka nad innymi alpinistami, a nie kariera sportowa.

Zainwestował w siebie, został międzynarodowym przewodnikiem wysokogórskim (UIAGM), z roku na rok był coraz lepszym himalaistą. Coraz częściej mówił o swoich ambicjach. Tych sportowych.

Mając na koncie dziewięć (z czternastu) ośmiotysięczników nagle... wyjechał do Japonii. Postanowił poszukać "normalnej" pracy. Zajęcia, które nie byłoby związane z górami.

Cztery szczyty w błyskawicznym tempie

- Szukałem alternatywnego rozwiązania - przyznaje. - Chciałem zmienić coś w swoim życiu. Stać się innym człowiekiem.

67 Years of First Ascent on Everest. I was fortunate to be there for 5 times. Happy Everest day

#Everest #Mt_Everest_Day
#Imagine_Nepal

Opublikowany przez Mingmę G Piątek, 29 maja 2020

Długo nie wytrzymał. Po zaledwie kilkunastu miesiącach wrócił do ojczyzny. - Wyjazd do Japonii był potrzebny, abym sobie uświadomił, że bez gór nie przeżyję - dodaje.

Przyjechał i w 2010 roku zdobył aż cztery ośmiotysięczniki w ciągu zaledwie kilkunastu tygodni. Pokazał światu, że narodziła się nowa gwiazda. Człowiek, który może śmiało stanąć w szranki z Bieleckim, Denisem Urubko czy Simone Moro.

Dorjee - na cześć ojca

W międzyczasie założył własną agencję wspinaczkową i prowadzi ją do dzisiaj. Ma wysokie ceny, ale jednocześnie zapewnia, że to wynika z jakości. Stawia ją na pierwszym miejscu. - Jakość wiąże się z bezpieczeństwem, a to jest najważniejsze w górach dla moich klientów i dla mnie - twierdzi.

W 2015 roku zmarł jego ojciec. Na jego cześć dokonał pierwszego, samodzielnego wejścia nową trasą po zachodniej ścianie Chobuje (inna pisownia to Chobutse, 6685 m n.p.m.). Nazwał ją Dorjee. W tym samym roku stracił aż pięciu ludzi ze swojego zespołu w wyniku lawiny, która zeszła z Everestu.

Dwa lata później został wybrany przez Alpinismonline najlepszym wspinaczem roku 2017. Trudno się dziwić, w ciągu niewiele ponad pięciu miesięcy zdobył aż pięć ośmiotysięczników.

K2 dla wszystkich Szerpów

Mingma G od kilku lat walczy o lepsze warunki dla Szerpów. O ile zarobki z organizowania wypraw są już spore i tutaj nie ma wielkich powodów do narzekania, o tyle walczy o lepsze traktowanie ze strony rządu i polityków. Chodzi głównie o wypłatę rodzinie odszkodowania za śmierć w górach. - 15 tysięcy dolarów to nadal żenująca kwota, jak na to, ile ryzykujemy, również dla kraju, który żyje z turystyki - przekonuje.

Zmienia również podejście samych Szerpów. Namawia ich do szkoleń, do ciągłego poprawiania swoich umiejętności, inwestycji w sprzęt, a nawet wyjazdów zagranicznych. - Przecież góry to nie tylko Himalaje - mówi.

W pewnym momencie postanowił wejść zimą na K2. - Będę pierwszym człowiekiem na ziemi, który tego dokona - powtarzał. - Zrobię to dla Nepalu, dla Szerpów, dla mojej rodziny i przyjaciół.

Jak powiedział, tak zrobił. 16 stycznia 2021 roku, z grupą innych Szerpów. Na szczycie K2 odśpiewali hymn swojej ojczyzny...

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity efekt. Zobacz, co się stało z wylanym wrzątkiem przez siatkarza
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×