Irlandczycy pojechali do domu, ale Poznań zapamięta ich na długo

Reprezentacja Irlandii okazała się najsłabszym uczestnikiem EURO 2012, ale jej kibice zaprezentowali klasę światową. Poznań, w którym przebywali przez większość turnieju, zapamięta ich na długo.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Pierwsze symptomy szaleństwa w stolicy Wielkopolski mieliśmy przed meczem Irlandii z Chorwacją. Fani z Zielonej Wyspy - wraz z mniejszą grupą z Bałkanów - opanowali Stary Rynek i stworzyli tam niezapomnianą atmosferę. Takiej spontaniczności, niezakłóconej nawet najmniejszym incydentem, nie widziano w Poznaniu od dawna.
Malowanie twarzy na Starym Rynku (fot. Szymon Mierzyński) Malowanie twarzy na Starym Rynku (fot. Szymon Mierzyński)
Kontynuacja miała miejsce wieczorem na Stadionie Miejskim. Piłkarsko starcie Irlandczyków z Chorwatami nie było hitem, ale jego otoczka przyćmiła inne spotkania. Kibice z Zielonej Wyspy reagowali żywiołowo na każde udane zagranie swoich piłkarzy, serwując im nieprawdopodobne wsparcie. Nie zraziły ich nawet kiepskie wyniki. W pierwszej potyczce ekipa Giovanniego Trapattoniego poległa 1:3, z Hiszpanami przegrała aż 0:4, zaś przeciwko Włochom - choć wypadła lepiej - zanotowała trzecią porażkę, tym razem 0:2.Włodarze i mieszkańcy Poznania nie spodziewali się, że przyjazd irlandzkich sympatyków futbolu tak bardzo ożywi miasto. Stolica Wielkopolski przez ponad tydzień mieniła się zielenią, a pobyt na Starym Rynku czy w Strefie Kibica był przeżyciem z innego świata.
Piwo należało do podstawowych atrybutów, ale wszyscy trzymali poziom (fot. Szymon Mierzyński) Piwo należało do podstawowych atrybutów, ale wszyscy trzymali poziom (fot. Szymon Mierzyński)
Irlandczycy kibicowali spontanicznie, wymyślnie i głośno, zachowując przy tym pełną kulturę, mimo że piwo lało się strumieniami. W Polsce tak ekspresyjny styl uznawany jest czasem za obciach, ale fani z Zielonej Wyspy pokazali, że ekstrawagancki ubiór nie musi się kłócić z żywiołowym dopingiem.
Wielkie wrażenie Irlandczycy zrobili nie tylko na poznaniakach. Zachwycony ich postawą był m. in. selekcjoner reprezentacji Włoch, Cesare Prandelli. - Piłkarze Giovanniego Trapattoniego walczyli przeciwko nam bardzo dzielnie, ale to nie może dziwić, bo mieli niesamowite wsparcie z trybun. Nigdy nie widziałem tak fantastycznych kibiców - przyznał bez ogródek.
Irlandzkie kibicki w towarzystwie Włochów (fot. Szymon Mierzyński) Irlandzkie kibicki w towarzystwie Włochów (fot. Szymon Mierzyński)
Warto też powiedzieć kilka słów na temat oficjalnej piosenki reprezentacji Irlandii na EURO 2012 "The Rocky Road To Poland". To doskonałe połączenie tradycji z nowoczesnością. Utwór ten, odśpiewany chóralnie przed meczami, brzmiał tak, że po plecach przechodziły ciarki. "You'll never beat the Irish!" - niosło się po trybunach nawet przy niekorzystnym wyniku i braku jakichkolwiek szans na wyjście z grupy. To kolejny dowód na niesamowity entuzjazm, z jakim Irlandczycy przeżywali EURO 2012.
Irlandzcy kibice odwiedzili stadion Warty. Powód? Takie same barwy (fot. Warta Poznań) Irlandzcy kibice odwiedzili stadion Warty. Powód? Takie same barwy (fot. Warta Poznań)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×