Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas

F1. Mercedes wycofał się z wojny przeciwko FIA i Ferrari. Red Bull osamotniony na placu boju

Łukasz Kuczera

Koniec buntu przeciwko FIA i Ferrari? Na to wygląda. Mercedes oraz zespoły korzystające z jego silników miały wycofać się z wojny przeciwko federacji. Wydaje się, że to kończy sprawę kontroli silnika włoskiego producenta.

Ferrari miało łamać przepisy w 2019 roku w zakresie budowy silnika, ale FIA nie była w stanie tego udowodnić, a kontrola jednostki napędowej Włochów zakończyła się podpisaniem tajnej ugody. Wywołało to reakcję Mercedesa, który skrzyknął pozostałe ekipy i domagał się wyjaśnień.

Siedem teamów F1 groziło FIA procesem sądowym, domagając się m.in. wykluczenia Ferrari z wyników minionego sezonu oraz przeliczenia na nowo nagród finansowych. Sprawa może jednak mieć swój koniec, bo według "Motorsportu" Mercedes nagle zmienił zdanie ws. wojny z federacją.

Jeszcze w Australii przy okazji wyścigu F1 miała się odbyć wspólna konferencja siedmiu zespołów, na której miały one przedstawić swój punkt widzenia. Gdy ją odwołano, większość dziennikarzy sądziła, że to efekt zamieszania spowodowanego koronawirusem i wątpliwościami, co do rozegrania wyścigu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ponad 40 lat, a on ciągle zachwyca. Co za bramka Tottiego 

Teraz okazuje się, że Toto Wolff odbył trudną rozmowę z Olą Kalleniusem, czyli szefem grupy Daimler. Austriak miał usłyszeć od swojego przełożonego, że ma wycofać się z wojny przeciwko FIA i Ferrari, bo może ona mieć szkodliwy wpływ na wizerunek firmy.

To już druga sytuacja, w krótkim odstępie czasowym, gdy Wolff musi podporządkować się woli Kalleniusa. Austriak stał też za tym, aby mimo wykrycia koronawirusa w zespole McLarena, Grand Prix Australii w miniony weekend rozpoczęło się zgodnie z planem. Zmienił zdanie, po tym jak otrzymał telefon ze Stuttgartu i Kallenius kazał mu głosować za odwołaniem wyścigu. 

Zmiana stanowiska Mercedesa doprowadziła do tego, że walkę z FIA odpuściły sobie również Williams oraz Racing Point, które korzystają z silników niemieckiego producenta.

Osamotnione na placu boju pozostały Red Bull Racing, Renault, McLaren oraz Alpha Tauri. Wydaje się, że te cztery zespoły mają zbyt małą siłę rażenia, aby skutecznie przeciwstawić się światowej federacji.

Czytaj także:
Pirelli musi spalić 1800 opon po Grand Prix Australii
Były mistrz świata obwinia McLarena o odwołanie wyścigu

< Przejdź na wp.pl