Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Legia i Śląsk

WKS Śląsk walczył w Hamburgu. Wielkie emocje do ostatnich sekund

Patryk Pankowiak

Działo się we wtorek w Hamburgu w meczu EuroCup. Gracze WKS Śląska Wrocław zostawili na parkiecie dużo zdrowia i walczyli o zwycięstwo do ostatnich sekund spotkania. Tak grające polskie drużyny chcemy oglądać na europejskich parkietach.

Było naprawdę blisko. WKS Śląsk rzucił poważnie wyzwanie Veolia Towers Hamburg. Polska drużyna po fatalnej pierwszej połowie, w drugiej zaprezentowała się zdecydowanie lepiej i o końcowy sukces biła się z niemieckim zespołem do ostatnich sekund.

Zadecydowały indywidualne popisy Kendale'a McColluma, który na finiszu wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i trafił dwa rzuty z gry oraz dwa wolne - kluczową akcję przeprowadził 13 sekund przed końcem, dając Towers prowadzenie 86:83.

WKS Śląsk mógł jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale stratę popełnił Łukasz Kolenda. Gospodarze, po bardzo zaciętym meczu, triumfowali ostatecznie 87:83 i odnieśli drugie zwycięstwo w swoich trzecim dotychczasowym występie w rozgrywkach EuroCupu. Dla wrocławian był to trzeci mecz i trzecia porażka. 

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce 
Ekipa z Dolnego Śląska swoim zaangażowaniem zapracowała jednak na spore słowa pochwały. Drużyna Andreja Urlepa po zmianie stron przeszła prawdziwą metamorfozę, rozpoczynając trzecią kwartę od zrywu 17-0.

Goście byli w stanie od wyniku 33:52, doprowadzić do stanu 52:50, a następnie objąć nawet prowadzenie 58:56. Świetny był wówczas Daniel Gołębiowski. I nie był to jedyny powrót WKS Śląska tego wieczoru.

Wrocławianie wrócili jeszcze w czwartej kwarcie, kiedy drużyna Towers wypracowała sobie osiem punktów zaliczki (71:63). Szybko zrobiło się po 73. Było bardzo ciekawie, o wszystkim decydowały ostatnie, pojedyncze akcje. 

Ostatecznie, pomimo zaangażowania i walki, WKS Śląsk nie dał rady. Aleksander Dziewa zanotował 17 punktów i aż 15 zbiórek. Tyle samo "oczek" rzucili Jakub Nizioł i Jeremiah Martin. Polski skrzydłowy miał również pięć asyst. Co ciekawe, wrocławianie oddali tylko 14 rzutów za trzy, z których trafili cztery. Popełnili też dużo, bo 21 strat.

Lider drużyny z Hamburga, Kendale McCollum przez większość meczu zawodził, ale w najważniejszym momencie wspiął się na wyżyny. Ostatecznie zapisał przy swoim nazwisku 16 punktów, choć spudłował wszystkie siedem prób zza łuku.

Wynik:

Veolia Towers Hamburg - WKS Śląsk Wrocław 87:83 (21:19, 31:14, 11:28, 24:22)

Towers: Kendale McCollum 16, Yoeli Childs 14, James Woodard 13, Seth Hinrichs 11, Lukas Meisner 9, Marvin Clark Jr. 9, Christoph Philipps 7, Ziga Samar 4, Jonas Wohlfarth-Bottermann 2.

WKS Śląsk: Jeremiah Martin 17, Aleksander Dziewa 17, Jakub Nizioł 17, Łukasz Kolenda 14, Daniel Gołębiowski 10, Conor Morgan 6, Artsiom Parakhouski 2, Aleksander Wiśniewski 0, Mikołaj Adamczak 0.

Czytaj także: Zapłaci za porażki? Zawodnicy Anwilu nie chcą zmiany trenera

< Przejdź na wp.pl