Zadecydowała trzecia kwarta - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Franz Astoria Bydgoszcz

Olga Krzysztofik

Dąbrowianie odnieśli planowe zwycięstwo. Choć pierwsza połowa była dobra w wykonaniu bydgoszczan, to o wygranej zadecydowała trzecia kwarta, w której wyróżniającą się postacią był Mateusz Dziemba.

Początek premierowej odsłony był wyrównany. Wynik co prawda wskazywał na przewagę bydgoszczan, ale prowadzili tylko dzięki prostym błędom gospodarzy, w których grze było widać lekką nerwowość. Trójka Michała Wołoszyna doprowadziła po dwóch minutach do remisu (5:5). Od tego momentu dąbrowianie radzili sobie z własnymi niedokładnościami i potrafili nawet w trudnej akcji zdobywać punkty, a w miarę upływu czasu zaczęli być drużyną lepszą od Franz Astorii. Bydgoszczanie starali się utrzymywać małe straty, ale już po 5 minutach mieli na koncie pięć fauli, co nie działało na ich korzyść. Niespełna minutę później kulejąc z boiska zszedł Piotr Czaplicki, który ucierpiał w akcji obronnej. Przewaga MKS-u rosła i wynosiła już dziesięć punktów, wtedy trener gości zdecydował się wziąć czas. Dąbrowianie po 8 minutach mieli na swoim koncie sześć punktów po szybkim ataku, przy żadnym ich rywali. Po pierwszej kwarcie gospodarze prowadzili 29:19.

Jak się okazało, uraz Czaplickiego nie był groźny, gdyż wrócił on do gry i pojawił się w wyjściowym składzie Astorii w drugiej odsłonie. Początek kwarty był lepszy w wykonaniu przyjezdnych, którzy mieli bardzo dobrą skuteczność. Wydawało się, że zdobyta po 3 minutach gry przez Łukasza Grzegorzewskiego trójka przełamie niemoc dąbrowian, ale nadal byli oni mało skuteczni, a w ich zagraniach brakowało dokładności, co pociągało za sobą niwelowanie strat przez bydgoszczan. Wojciech Wieczorek musiał reagować, więc poprosił o czas przy stanie 36:31, a po 19 sekundach o drugą przerwę. Grę Astorii w tej odsłonie napędzali Mateusz Bierwagen i Patryk Rąpalski, którzy zdobyli po sześć punktów. Gdy straty zmalały do jednego punktu, Wołoszyn zmobilizował swoich kolegów słownie, a potem również zbiórką i celnym rzutem (38:35). Po 8 minutach gry na tablicy pojawił się remis za sprawą trójki Filipa Małgorzaciaka, ale już w kolejnej akcji remis przekształcił się w trzypunktowe prowadzenie MKS-u. Gdy obie drużyny schodziły na przerwę, MKS prowadził skromniej niż przed rozpoczęciem drugiej kwarty, bo 47:42.

Bydgoszczanie poczuli szansę na prowadzenie wyrównanej gry z lepszą od siebie drużyną i na parkiet wrócili bardzo zmobilizowani, ale szybkie kontry Grzegorza Grochowskiego trochę sprowadziły ich na ziemię i o czas zmuszony był poprosić trener Astorii (55:46). Jednak po powrocie na parkiet dąbrowianie zdecydowanie przeważali i w szybkim tempie powiększali swoją przewagę po błędach rywali, które zamieniali w kontrach na punkty. Gospodarze zanotowali dwunastopunktową serię, w której duży udział miał fenomenalnie grający Mateusz Dziemba. Niemoc bydgoszczan przełamał dopiero po 3 minutach Dorian Szyttenholm. Mimo to przyjezdni nadal nie mogli odnaleźć się na parkiecie, ich akcje nawet jeśli były dobrze rozegrane, to nie były wykończone celnym rzutem. Jeden z błędów wykorzystał Dziemba, który efektownym wsadem podwyższył prowadzenie (67:48). Do końca odsłony sytuacja na boisku nie uległa zmianie, więc MKS wygrał tę odsłonę zdecydowanie, a w całym meczu prowadził 73:54.

Wysoka, niemal dwudziestopunktowa przewaga przekonała trenera MKS-u do wysłania na plac boju młodych zawodników - i tak kwartę dąbrowianie rozpoczęli w składzie: Jakub Karolak, Maciej Maj, Dziemba, Grochowski i Marcin Piechowicz. Po 2,5 minuty Grochowski i Maj popisali się efektownym alley-oopem, który tylko pobudził zgromadzonych w hali kibiców do dopingu. Mimo bardzo wysokich strat, koszykarze Astorii dzielnie walczyli i byli bardziej skuteczni niż w poprzedniej odsłonie, między innymi wykorzystywali błędy dąbrowian w rozgrywaniu akcji. Lepiej spisywali się bydgoszczanie, którzy jednak nie mieli szans na doprowadzenie do remisu przy takiej grze gospodarzy. Czas płynął nieubłaganie, a jedyną niewiadomą były końcowe rozmiary zwycięstwa Zagłębiaków, licznik zatrzymał się na szesnastu punktach.

MKS Dąbrowa Górnicza - Franz Astoria Bydgoszcz 87:71 (29:19, 18:23, 26:12, 14:17)

MKS: Dziemba 19 (3 x 3 pkt, 5 zb), Grochowski 19 (10 as), Grzegorzewski 15, Maj 11, Wołoszyn 10, Zieliński 5 (10 zb), Marcin Piechowicz 2 (7 zb), Marek Piechowicz 2, Karolak 2, Paszek 2.

Franz Astoria: Bierwagen 17 (6 zb), Szyttenholm 10 (7 zb), Barszczyk 8, Rąpalski 8, Małgorzaciak 7, Czaplicki 6, Lewandowski 5, Laydych 3, Szafranek 3, Robak 2, Obarek 2, Andryańczyk 0.

< Przejdź na wp.pl