Krzysztof Krajniewski: Chcieliśmy sprawić miłą niespodziankę
Jeziorowcy mimo braku Marcina Nowakowskiego byli bliscy pokonania Asseco. Ostatecznie goście wytrzymali próbę nerwów i zapewnili sobie awans do play-off.
Koszykarzom Stabill Jeziora Tarnobrzeg nie udało się wygrać ostatniego dla nich meczu w sezonie 2013/2014. Zwycięstwo nad Asseco Gdynia byłoby pierwszym dla gospodarzy w całej historii pojedynków obu drużyn. Zespół z Trójmiasta nie zmarnował jednak szansy na awans i pokonał graczy Dariusza Szczubiała 84:75. - Rywalizacja była bardzo wyrównana, żadna z drużyn nie mogła wypracować większej przewagi i odskoczyć. Chcieliśmy sprawić taką miłą niespodziankę na zakończenie tego sezonu. Daliśmy sobie zebrać za dużo piłek w ataku, Asseco miało wiele ponowień i zdobywało z tego punkty. Z tego wytworzyła się ich przewaga - mówi Krzysztof Krajniewski.
Goście prowadzili od samego początku aż do 37 minuty meczu. Wtedy po rzutach wolnych Chaissona Allena Jeziorowcy wyszli na pierwsze i jak się później okazało jedyne prowadzenie. Gracze Davida Dedka w końcówce zagrali bardzo skutecznie i mogli się cieszyć z awansu do najlepszej ósemki. - Myślę, że w końcówce zostało im więcej sił. Zachowali także więcej spokoju a my już oddawaliśmy rzuty w pierwszych sekundach akcji, staraliśmy się grać szybko. Wszystko po to, żeby jakoś nadgonić i wyrównać ten wynik - przyznaje 25-letni skrzydłowy.
Stabill Jezioro z bilansem 7-25 zajęło zaledwie 11. miejsce na koniec sezonu. Dość powiedzieć, że w poprzednim sezonie tarnobrzeżanie już w pierwszym etapie rozgrywek wygrali dziewięć razy. - Możemy tylko przeprosić kibiców, że wygraliśmy raptem siedem razy. Nie tak to miało wyglądać... - kończy Krajniewski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!