Czy AZS nie jest za bardzo uzależniony od Jamesa?
21 z 66 rzutów całej drużyny oddał w ostatnim spotkaniu z Asseco Gdynia Ra'Shad James. Czy gra AZS-u Koszalin w ofensywie nie jest za bardzo uzależniona od jednego zawodnika?
- Prawda jest taka, że tylko Ra'Shad James złapał swój rytm w tym meczu. Trzymał nas w grze. Reszta była kompletnie poza meczem. Nie mogła się odnaleźć na boisku - szczerze przyznaje Patrik Auda, który w tym spotkaniu zdobył zaledwie sześć punktów. To nie był dobry występ Czecha, jednego z liderów koszalińskiej drużyny.
Tyle samo uzbierał Piotr Dąbrowski, który nie ukrywa, że w pojedynku z Asseco Gdynia w ofensywie funkcjonował tylko jeden zawodnik. Gracz AZS-u ma nadzieję, że w kolejnych spotkaniach drużyna wróci do stylu, jaki zaprezentowała z MKS-em Dąbrowa Górnicza w 9. kolejce Tauron Basket Ligi. Wówczas aż czterech koszykarzy przekroczyło granicę 10 punktów.
- W tym meczu to tak wyglądało, że jeden zawodnik rzucał punkty, a reszta statystowała. Uważam, że punkty powinny rozkładać się w miarę po równo. Wówczas wygrywamy. Tak było chociażby w starciu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Każdy wówczas zrobił swoje. Mam nadzieję, że wrócimy do tego - podkreśla Dąbrowski.
Z drugiej jednak strony transfer Amerykanina znacznie ożywił koszalińską ofensywę. Zawodnik nie ma problemu z wzięciem odpowiedzialności na swoje barki w najważniejszych momentach meczu. Zarząd klubu jest bardzo zadowolony z jego usług. Liczy jednocześnie na to, że David Dedek poszuka alternatywnych rozwiązań w ataku i zespół będzie grał bardziej kombinacyjną koszykówkę.
- Jest to jeden z nielicznych zawodników, który regularnie trafia na przyzwoitym procencie. Na pewno jest to pole do poprawy. Myślę, że trener wie, co robi i ta gra z czasem będzie coraz lepsza - mówił w rozmowie z naszym portalem Marcin Kozak, prezes klubu.