Materiały prasowe / startlublin.pl

W TBV Starcie zaczyna robić się nerwowo

Karol Wasiek

TBV Start Lublin po piątej porażce z rzędu znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Niewykluczone, że zajdą zmiany w zespole, co po zakończeniu spotkania z Polfarmeksem Kutno zasugerował prezes klubu, Arkadiusz Pelczar.

Piąta porażka z rzędu na początku sezonu wprowadziła sporo nerwowości w obozie TBV Startu Lublin. Podopieczni Andreja Żakelja przegrali w Kutnie z miejscowym Polfarmeksem 74:78. Końcowy wynik nie oddaje jednak tego, co działo się w trakcie całego spotkania.

Pojedynek był prowadzony pod dyktando gospodarzy, którzy w pewnym momencie prowadzili już nawet różnicą 17 punktów. W końcowych fragmentach meczu rozluźnili się i goście zmniejszyli nieco straty.

Na nic więcej nie było ich jednak stać. Zawiedli krajowi zawodnicy. Michał Jankowski, Jarosław Trojan i Bartosz Ciechociński nie wpisali się na listę strzelców. Grzegorz Małecki zdobył trzy punkty (1/6 z gry).

Kolejna przegrana bardzo zirytowała Arkadiusza Pelczara, prezesa TBV Startu Lublin, który swoje niezadowolenie wyraził za pośrednictwem Twittera.

ZOBACZ WIDEO Olympique Lyon pokonał SC Bastia - zobacz skrót mecz [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Kto nie ma charakteru i nie walczy może się pakować do domu. Nie jesteśmy przechowalnią... - napisał.

Co dalej? Niemal na pewno zajdą zmiany w zespole. Już od dłuższego czasu klub poszukuje combo-guarda, czyli takiego zawodnika, który ma umiejętność rozgrywania, ale także oddawania rzutów. Nie do końca bowiem działacze są zadowoleni z postawy Jana Grzelińskiego.

Pracy na pewno nie straci Andrej Żakelj, do którego kierownictwo TBV Startu ma duże zaufanie.

< Przejdź na wp.pl