WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Tomasz Babiloński (z prawej)

Tomasz Babiloński: Stawiamy na nową generację, na sport i nie chcemy "freak fightów"

Waldemar Ossowski

Tomasz Babiloński jest zadowolony i jednocześnie zaskoczony tempem, w jakim rozwija się jego federacja MMA. Znany promotor bokserski przekonuje, że nie zamierza organizować na swoich galach tzw. "freak fightów" w celu przyciągnięcia kibiców.

Babilon MMA w ciągu kilkunastu miesięcy zdołało zorganizować już 6 gal. Ostatnia z nich odbyła się 15 grudnia w Raszynie. W walce wieczoru Daniel Skibiński pokonał jednogłośną decyzją sędziów Pawła Pawlaka i został pierwszym mistrzem organizacji w kategorii półśredniej. 

Do tej pory największą gwiazdą organizacji zarządzanej przez Tomasza Babilońskiego był Szymon Kołecki. Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów pod koniec tego roku związał się jednak kontraktem z KSW i w marcu zmierzy się w łódzkiej Atlas Arenie z Mariuszem Pudzianowskim. 

Obecnie o sile Babilon MMA stanowią perspektywiczni zawodnicy młodego pokolenia, jak Kamil Oniszczuk czy Damian Zorczykowski, ale również doświadczeni Rafał Haratyk i Marcin Różalski, który w 2019 roku zadebiutuje w nowej federacji. 

Babiloński nastawia się na czysto sportowy wymiar MMA i dlatego nie ma on zamiaru organizować na swoich galach walk z udziałem celebrytów. - Stawiamy na nową generację, na sport i nie chcemy freak fightów. 

Jednocześnie właściciel nowej siły na polskim rynku wszechstylowej walki wręcz jest zdumiony tempem, w jakim rozwija się Babilon MMA. - Jesteśmy ponownie zaskoczeni siódmą edycją za miesiąc, 25 stycznia. Wracamy do Żyrardowa i myślę, że tam też będzie kilka dobrych nazwisk i ciekawe walki. Chcemy się rozwijać, ale samemu nie zdawałem sobie sprawy, że w tak krótkim czasie zrobimy tyle gal - powiedział Tomasz Babiloński w wywiadzie dla MMANews.pl.

ZOBACZ WIDEO DSF 18: Piorunujący nokaut Sarary. "To nie są szachy, my chcemy urwać sobie głowy" 

< Przejdź na wp.pl