PAP/EPA / Enric Fontcuberta / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Ferran Torres

Piotr Koźmiński: Lewandowski uratował bardzo ważną dla siebie osobę! (OPINIA)

Piotr Koźmiński

73 261 widzów zgromadzonych na stadionie Barcelony zobaczyło najlepszą wersję Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik nie tylko strzelił dwa gole Villarreal (3:0), ale uratował bardzo ważną dla siebie osobę.

Przykro czytało się wypowiedzi Xaviego, który musiał się gęsto tłumaczyć z ostatnich niepowodzeń. Legenda Dumy Katalonii znalazła się pod ostrzałem za słabe wyniki w dwóch małych finałach pierwszej części sezonu: z Interem (3:3) i w El Clasico (1:3).

Wprawdzie Xavi przekonywał, że nic się nie zmienia, że wciąż wierzy w swoją pracę i piłkarzy, że atmosfera cały czas jest dobra, ale…

Lawina spekulacji ruszyła. Będąc w Katalonii, zawsze można usłyszeć, że to właśnie tutejsi kibice są najbardziej wymagający w Hiszpanii. Nie ci w Madrycie, a właśnie ci, którzy swoją obecnością sprawiają, że Camp Nou ma w tym sezonie najwyższą frekwencję w Europie.

ZOBACZ WIDEO: Czy Lewandowski jeszcze powalczy o Złotą Piłkę? "Mam obawy, że nie!" 

Ale obecność w tej świątyni futbolu oznacza też wielkie wymagania. Samo nazwisko Xaviego, choć dla historii klubu bezcenne, już by się trofeami z przeszłości nie obroniło. Niby ukradkiem, niby nie na pierwszych stronach gazet, ale gdzieś przez katalońskie ulice i media "przebiegała" plotka: albo Xavi wygra dwa najbliższe mecze, albo pożegna się z posadą.

Ogromny szacunek dla Xaviego

Nawet jeśli sprawa nie stanęła aż tak na ostrzu noża, to nad Camp Nou unosiło się mnóstwo wątpliwości. A kto je rozwiał? Ten, który ma dla Xaviego ogromny szacunek, ten, który jest mu bardzo wdzięczny za to, że tak bardzo zabiegał o transfer. Mówiąc wprost: bez wielkiego wsparcia Xaviego, nie byłoby transferu Roberta Lewandowskiego.

Zresztą, Polak od początku pobytu w Katalonii nie mógł się nachwalić nowego trenera. I w bardzo ważnym dla niego momencie pokazał swoje najlepsze oblicze. Można powiedzieć, że nowa Barcelona ma dwie twarze, dwóch liderów. Na ławce trenerskiej to Xavi, a na boisku Lewandowski.

W czwartkowy wieczór na obu tych twarzach pojawił się nareszcie uśmiech, a Barcelona znów zyskała trochę oddechu. Gdy "Lewy" przez chwilę nie strzelał goli, Xavi go bronił, mówiąc, że to koledzy z drużyny muszą z nim więcej grać. Z kolei gdy to Xavi potrzebował "tlenu", to pięknymi bramkami podał mu go Lewandowski. 

Na swoim podwórku "Lewy" rządzi bez względu na ligę

I jeszcze jedno: Polak pokazał, że jeśli chodzi o swoje główne podwórko, czyli strzelanie goli, to nic się nie zmienia. Tam, gdzie gra, tam panuje, nieważne, czy to Bundesliga, czy liga hiszpańska. I choć może zabrzmieć to dość szokująco: wiele wskazuje na to, że Lewandowski (już 11 bramek w La Liga) jeszcze łatwiej sięgnie po koronę króla strzelców w Hiszpanii, niż w Bundeslidze. W tym momencie ma już nad dwoma rywalami (Borja Iglesias, Joselu) przewagę 4 goli.

To tym bardziej prawdopodobne, że w swoim repertuarze Robert ma jeszcze wielkie rezerwy, bo te 11 goli w lidze strzelił z akcji, nogą. A przecież jest niemal oczywiste, że w trakcie sezonu dorzuci jeszcze trzy elementy: gole głową, z rzutów karnych i wolnych.

Jedno słowo - "maravilloso"

A podsumowując: mecz z Villarreal miał ogromne znaczenie co najmniej z kilku powodów. O Xavim już wspomnieliśmy. Ale trzy punkty sprawiły, że Barcelona wciąż jest w tabeli blisko Realu (tylko 3 oczka mniej, rewanż u siebie), a przecież to właśnie wygranie ligi stało się w tym momencie najważniejszym celem Barcelony.

- Co uznasz za swój sukces w pierwszym sezonie w Barcelonie? – zapytaliśmy Lewandowskiego, gdy niedługo po oficjalnej prezentacji usiadł do rozmowy z dziennikarzem WP SportoweFakty. – Co najmniej jeden tytuł – odpowiedział Lewy. I być może właśnie ta wygrana będzie w ostatecznym kontekście mieć bardzo duże znaczenie.

I jeszcze jedno: w trakcie meczu z Villarreal poprosiliśmy Moisesa Llorensa, katalońskiego dziennikarza, od lat zajmującego się Barceloną, aby jednym słowem określił ten występ Polaka. Kilkanaście minut później dostaliśmy odpowiedź: "maravilloso", czyli "cudowny"… Nic więcej dodawać nie trzeba...

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Magiczne gole. Lewandowski obudził Barcelonę
Tuzimek: Papierowa kadra Polski
Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl