Getty Images / Maja Hitij - UEFA / Na zdjęciu: Rolando Mandragora (z lewej) i Lubomir Satka

Piłkarz Lecha musiał zagrać awaryjnie. "To nie powinno tak działać"

Sebastian Szczytkowski

Słowak był zaskoczony koniecznością zagrania w podstawowym składzie w przegranym 1:4 meczu Lecha Poznań z Fiorentiną. Lubomir Satka był oburzony zawieszeniem Bartosza Salamona tuż przed ćwierćfinałem Ligi Konferencji Europy.

Lech Poznań miał znakomity bilans przy Bułgarskiej w edycji europejskich pucharów. Jego twierdza jednak padła. ACF Fiorentina zwyciężyła przekonująco 4:1 i ma ogromną zaliczkę przed rewanżem na Stadio Artemio Franchi.

- Wiedzieliśmy, jaką jakość ma przeciwnik, ale nie potrafiliśmy grać na swoich zasadach przez cały mecz. Źle rozpoczęliśmy, a stracona bramka była trochę przypadkowa. Później mogliśmy mieć rzut karny, ale rozmawiałem z sędzią i powiedział mi, że kontakt z Ishakiem był za mały - mówił obrońca Lubomir Satka w rozmowie z TVP Sport.

- Nie potrafiliśmy zareagować na zmiany, które przeprowadził w ofensywie przeciwnik. Nie byliśmy w kompakcie. Nie czuliśmy tak dobrze, kiedy wychodzić do pressingu, a kiedy zabezpieczyć tyły. Do tego Fiorentina zagrażała nam dośrodkowaniami - dodał obrońca.

Lubomir Satka zagrał zamiast Bartosza Salamona, którego UEFA zawiesiła z powodu podejrzenia o stosowanie dopingu. - Dowiedziałem się, że zagram w dniu meczu. To była niespodzianka dla mnie. To nie powinno tak działać, że Bartek Salamon dowiaduje się tak późno o zawieszeniu. Nie rozumiem tej sytuacji - powiedział defensor.

Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Klich w nowej roli. Zobacz, jak sobie poradził
 

< Przejdź na wp.pl