Polonia w końcu wygrała - relacja z meczu Polonia Warszawa - Ruch Chorzów

Aktorzy sobotniego spektaklu to dwie zgoła odmienne postacie. Polonia Warszawa dokonała w okienku transferowym kilku spektakularnych transferów, wzmacniając każdą z formacji. Na innym biegunie polityki transferowej znajduje się chorzowski Ruch. Z drużyny Waldemara Fornalika ubyło kilka istotnych nazwisk, a jednym z ex-graczy Niebieskich jest Artur Sobiech - nowa broń stołecznej drużyny.

Zanim jednak do głosu doszedł snajper z Konwiktorskiej, oba zespoły stworzyły kilka groźnych sytuacji. Na niecelne strzały Dariusza Pietrasiaka i Łukasza Trałki, przyjezdni odpowiedzieli strzałem Marcina Zająca. Jego próba jednak zatrzymała się na obrońcy Polonii. Chorzowianie ewidentnie nie zamierzali wyłącznie pilnować "zera z tyłu", ale i wielokrotnie zapuszczali się w pole karne Polonistów. W 24. minucie po jednej z takich akcji goście wywalczyli rzut rożny, który ostatecznie przyniósł im prowadzenie. Do dośrodkowania Gabora Straki doszedł niepilnowany Maciej Jankowski i strzałem z woleja nie dał szans Michałowi Gliwie.

Piłkarze Fornalika bardzo chcieli pójść za ciosem, ale uderzenie asystenta przy pierwszej bramce okazało się minimalnie niecelne. Z drugiej strony szczęścia próbowali Euzebiusz Smolarek i Adrian Mierzejewski, ale przez pierwszą połowę bramkarz Ruchu był niemal bezrobotny.

Obraz gry uległ totalnej przemianie w drugiej połowie. Już po dziesięciu minutach dał o sobie znać były piłkarz Ruchu - Artur Sobiech. Po olbrzymim zamieszaniu w polu karnym rywali piłka spadła pod nogi Sobiecha a ten nie mógł nie skorzystać z takiej okazji i z impetem władował piłkę do bramki Matko Perdijicia. Kilka minut później wyczyn kolegi skopiował Smolarek, którego nie upilnował jeden z defensorów i Polonia w tym momencie prowadziła 2:1.

Sytuację Ruchu skomplikowała kontrowersyjna decyzja sędziego, który wyrzucił z boiska Rafała Grodzickiego nie tyle za faul, ile za niebezpieczny atak na piłkę, do której równocześnie ruszył Łukasz Trałka. Wyraźnie skonfundowani tą decyzją byli fani Niebieskich, ale nie mogło to oczywiście wpłynąć na decyzję sędziego i Ruch musiał sobie radzić bez jednego zawodnika.

Poloniści, którzy w ostatnim czasie nie mają często okazji do świętowania zwycięstwa, nie chcieli takiej szansy zaprzepaścić, i po strzeleniu drugiej bramki zaczęli szanować piłkę, jak najdłużej wymieniając bezpieczne podania. W 80. minucie podopieczni Pawła Janasa mogli odetchnąć z ulgą. Bohaterem tego wieczoru był niewątpliwie Sobiech, który do bramki i asysty dołożył jeszcze jedno trafienie i tym samym dobił swoich starych znajomych. W końcówce świetną okazję zmarnował Straka, a chwilę później w poprzeczkę trafił Arkadiusz Piech, przez co goście nie zdołali już zmienić rezultatu.

Poloniści w przeciągu dwóch meczów rozegrali dwie bardzo dobre połowy - pierwszą przeciwko Lechowi w środę, i w sobotę drugie 45 minut z Ruchem. Jeśli w następnej potyczce, z GKS-em Bełchatów, uda im się rozegrać dwie dobre połowy, to o wygraną powinni być spokojni.

Polonia Warszawa - Ruch Chorzów 3:1 (0:1)

0:1 - Jankowski 24'

1:1 - Sobiech 55'

2:1 - Smolarek 60'

3:1 - Sobiech 80'

Składy:

Polonia: Gliwa - Tosik, Pietrasiak, Jodłowiec, Brzyski, Mierzejewski (86' Piątek), Trałka, Andreu, Bruno (46' Gołębiewski), Smolarek (74' Wszołek), Sobiech.

Ruch: Perdijić - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Derbich (76' Swierblewski), Malinowski, Pulkowski (82' Komac), Grzyb, Straka, Zając, Jankowski (84' Piech).

Żółte kartki: Pulkowski, Zając, Malinowski (Ruch).

Czerwona kartka: Grodzicki (Ruch).

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)

Ocena Polonii Warszawa: 4 - Gospodarze zrobili to, czego oczekiwali od nich kibice, trenerzy a przede wszystkim szef. Józef Wojciechowski prawdopodobnie premii swoim podopiecznym nie wręczy, ale za zaangażowanie i 3 punkty piłkarze mogą liczyć na dopływ zaległej pensji.

Ocena Ruchu Chorzów: 2,5 - Chorzowianie pokazali się z dobrej strony, ale gdyby dali z siebie to, co w spotkaniu z Lechem Poznań, to z Konwiktorskiej pewnie wracaliby co najmniej z jednym punktem. Nikogo niesatysfakcjonująca porażka w dobrym stylu.

Źródło artykułu: