Jakub Szmatuła: Z sędziami nie wygramy

Sebastian Kordek

Od początku obecnego sezonu Jakub Szmatuła jest tylko trzecim bramkarzem Piasta Gliwice. Swoją szansę dostał dopiero w 1/8 finału Pucharu Polski w meczu przeciwko Legii Warszawa.

Gliwiczanie rozegrali przeciwko Legii Warszawa dobre spotkanie i mogli pokusić się o wyrzucenie za burtę obrońców Pucharu Polski. Do szczęścia gospodarzom wiele nie zabrakło. - Było blisko awansu do 1/4 finału. Mieliśmy swoje sytuacje, ale i Legia miała swoje. Wygrała, bo strzeliła o jedną bramkę więcej, a czy zasłużenie, to ciężko powiedzieć. My na pewno walczyliśmy i pokazaliśmy dobrą piłkę, co jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami - powiedział Jakub Szmatuła, bramkarz Piasta Gliwice.

Podopieczni Marcina Brosza potrafili szybko i sprawnie przenieść swoje akcje pod pole karne Legii, jednak w finalnych momentach nie potrafili ich wykończyć, co przyczyniło się do porażki. - Możliwe, że zabrakło nam bramki do przerwy, bo mieliśmy stuprocentową sytuację. Legia miała dwie, z czego jedną w pierwszej połowie wykorzystała. Myślę, że to był kawał dobrej gry z naszej strony i z tego możemy się cieszyć. Wynik już nie, ale nie spuszczamy głów i gramy dalej - podkreślił 31-letni zawodnik.

W środę swoją szansę otrzymali piłkarze, którzy dotychczas nie odgrywali pierwszoplanowych ról w zespole beniaminka. Czy nie było niezrozumienia między nimi na boisku? - Może troszeczkę tak. Linia obrony grała ze sobą w takim zestawieniu po raz pierwszy, a i tak nie wyglądało to najgorzej. Pozostaje tylko kwestia zgrania i będzie to procentować - stwierdził były gracz Warty Poznań.

Wiele kontrowersji wzbudziła postawa arbitra Pawła Pskita. Sędzia gwizdał w Gliwicach bardzo słabo i z większą korzyścią dla stołecznej drużyny, co nie spodobało się miejscowym fanom. - Wydaje mi się, że sędzia miał swój udział przy tej porażce. Wojtek Kędziora moim zdaniem był faulowany, a rzutu karnego nie było. Później czerwona kartka dla Łukasza Krzyckiego, co jest dla mnie trochę dziwne. Takie były jednak jego decyzje i ich nie zmienimy. Z sędziami nie wygramy - rozkładał ręce wychowanek Sokoła Rakoniewice.

Spotkanie z drużyną prowadzoną przez Jana Urbana było dla Szmatuły pierwszym meczem o stawkę w tym sezonie. I wprawdzie puścił on dwa gole, ale jego występ można ocenić pozytywnie. - Myślę, że moja gra nie wyglądała najgorzej, ale szkoda, że nie udało się wygrać. Przeciwnik był jednak bardzo mocny, więc nie trzeba się martwić, a pokazaliśmy fajny futbol i oby tak dalej - spuentował golkiper.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl