Marcin Cabaj jednym z ojców sukcesu. "Szczęście sprzyjało"
Sandecja Nowy Sącz pokonała 1:0 GKS Katowice. Zwycięską bramkę strzelił Łukasz Grzeszczyk, ale swoją cegiełkę dołożył też bramkarz sądeckiej drużyny.
Marcin Cabaj po raz enty udowodnił, jak wiele znaczy dla swojego zespołu. Dobrze interweniował choćby w pierwszej połowie, gdy GKS przeważał i miał kilka groźnych okazji do zdobycia bramki. Przykładem może być soczysty strzał Przemysława Pitrego z 42. minuty, który na róg sparował golkiper. - Miałem kilka dobrych interwencji, ale też dużo szczęścia, gdy rywale strzelali wprost w ręce - podkreślił 33-letni zawodnik. Krótko po tym, jak Sandecja wyszła na prowadzenie, Janusz Gancarczyk znalazł się oko w oko z Cabajem, który wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. - On liczył, że położę się na ziemi, ale wytrzymałem do końca i piłka odbiła się od ręki - dodał.
Mecz Sandecji Nowy Sącz z GKS-em Katowice dobitnie pokazał, że niekoniecznie liczy się styl, ładne rozgrywanie akcji i umiejętności techniczne, kiedy nie przynosi to goli. - Nie zgodzę się z tym. GKS ma swój styl i prędzej, czy później zacznie wygrywać. Ciężko im się zdobywa punkty na obcych boiskach. Zabrakło im szczęścia, które było po naszej stronie - zakończył bramkarz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!