Kapitan Górnika Zabrze na moralnym kacu po ligowym szlagierze. "Legia była do pyknięcia"
Górnik Zabrze zaledwie raz wygrał tej wiosny. W niedzielnym szlagierowym starciu z Legią Warszawa śląska drużyna też była bliska zdobyczy punktowej, ale do oczka zabrakło jednego trafienia.
Nieskuteczność i słaba postawa defensywy kosztowały Górnika Zabrze porażkę w 113. szlagierowej batalii z Legią Warszawa. Zabrzanie stracili w drugiej połowie meczu dwie bramki, po bliźniaczo wyglądających kontrach. Wówczas defensorzy Górnika mając sposobność zastopowania akcji z dala od bramki, przed biegnącym z piłką napastnikiem... się cofali.
- Kiedy wychodzi kontra, to trzeba się cofnąć do pewnego momentu. Legia poszła z kontrą po naszym stałym fragmencie gry. To nie do pomyślenia, że my mamy po stałym fragmencie okazję do wyjścia na prowadzenie, a rywal wychodzi z kontrą i strzela nam bramkę. Legia to dobry zespół i wypunktowała nasze słabe strony - ocenia Adam Danch, kapitan zabrzańskiej drużyny.
W kontekście słabej postawy śląskiego zespołu na wiosnę wraca temat nie najlepszej kondycji finansowej klubu z Roosevelta i zaległości płacowych względem piłkarzy. - Sytuacja w Górniku jest jaka jest i to nie ma wpływu na naszą grę. Mamy z tym do czynienia nie od dziś i jesteśmy już zaprawieni w boju. A prędzej czy później pieniądze zawsze na nasze konto spływają - odpiera argumenty defensor górniczej jedenastki.
Charakterny zawodnik w pojedynku z Legią stoczył kilka walk wręcz z Miroslavem Radoviciem. - Taka jest piłka. Na boisku była walka, ale po meczu podaliśmy sobie z "Rado" rękę i było po sprawie. Nikt do nikogo na pewno urazy nie żywi - zaznaczył obrońca Trójkolorowych.
Przed Górnikiem dwa mecze wyjazdowe z rzędu. - Teraz jedziemy do Krakowa i Bydgoszczy. Nie pozostało nam nic innego jak podnieść głowy i godnie się zaprezentować - zapowiada zawodnik drużyny z Roosevelta.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Śląskiej drużynie sprzyjało w batalii z Wojskowymi szczęście. Piłkarze z Warszawy cztery razy pieczętowali poprzeczkę i słupek zabrzańskiej bramki. - Poprzeczka to strzał niecelny - zauważa Danch. - Jeszcze mi się nie przydarzyło, żeby w jednym meczu przeciwnik trzy razy strzelał w poprzeczkę i raz w słupek, ale wszystko w piłce trzeba przeżyć - uśmiecha się 26-latek.
- Legia była w tym meczu do pyknięcia. Mieliśmy swoje sytuacje i powinniśmy z nich strzelić przynajmniej bramkę więcej, a to dałoby nam remis. Teraz już nie ma do czego wracać. Przegraliśmy i musimy się z tym pogodzić - puentuje kapitan 14-krotnych mistrzów Polski.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.