Wilczek odgryzł się Miedziowym. "Chciałem odejść z Lubina zaraz po podpisaniu kontraktu"
KGHM Zagłębie Lubin po porażce z Piastem Gliwice straciło szanse na utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Satysfakcji z wyniku spotkania nie ukrywał pomocnik śląskiej drużyny Kamil Wilczek.
Dla Kamila Wilczka pojedynek z KGHM Zagłębiem Lubin miał wyjątkowe znaczenie. Zawodnik Piasta Gliwice na Okrzei wrócił przed sezonem po trzech latach występów w klubie z Dolnego Śląska.
Okresu spędzonego w miedziowych barwach Wilczek nie wspomina najlepiej. W lubińskim klubie pełnił głównie rolę rezerwowego, zaliczając przez trzy sezony zaledwie 42 występy w T-Mobile Ekstraklasie, w których strzelił dwie bramki.
- Mój kontrakt z Zagłębiem się skończył i pożegnałem się z klubem bez żalu. Chciałem odejść wcześniej, ale z różnych względów tak się nie stało. Od początku mówiłem, że zaraz po przyjściu do Lubina... chciałem odejść - śmieje się 26-latek.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W meczu z Miedziowymi piłkarz gliwickiej jedenastki na listę strzelców się nie wpisał, ale i tak doczekał się upragnionej kołyski z okazji przyjścia na świat pierworodnego syna. - Ostatnie godziny przed meczem były szalone, bo odebrałem żonę ze szpitala, a potem musiałem dołączyć do drużyny. Czuje się dobrze i na pewno oglądała mecz. To zwycięstwo chcę właśnie jej i naszemu synkowi zadedykować - puentuje gracz drużyny z Okrzei.