Śląsk Wrocław już bez Sebastiana Mili. Kto przyjdzie w jego miejsce?

Artur Długosz

Tadeusz Pawłowski musi sobie radzić bez Sebastiana Mili, który był nie tylko czołowym zawodnikiem WKS-u, ale i "trzymał" szatnię. Kto teraz będzie pełnił jego rolę zarówno w drużynie, jak i na boisku?

Nim jeszcze Sebastian Mila został piłkarzem Lechii Gdańsk, Tadeusz Pawłowski mówił: - Nie będziemy szukać następcy, mamy go. Zobaczycie za miesiąc, jak będzie grał Peter Grajciar. Teraz Mili w WKS-ie już nie ma. Czy rzeczywiście w drużynie z Wrocławia jest już jego następca?

- Latem, kiedy dość nagle kontuzji doznał Marco Paixao, wszyscy mówili, że to koniec Śląska, nie będzie komu strzelać. Bez niego Śląsk paradoksalnie więcej meczów wygrywał i strzelał więcej bramek niż wtedy, kiedy Marco przebywał na boisku. Coś się kończy, co się zaczyna. Byliśmy przygotowani na różne warianty. Długo o tym rozmawialiśmy z trenerem. To też nie jest tak, że transfer Sebastiana nas zaskakuje i jutro zaczynamy w pośpiechu kogoś poszukiwać. Przygotowywaliśmy zawodników, którzy przyszli - mowa o Peterze Grajciarze, mowa o Milosu Lacnym, Andrei Ciolacu, Bartku Machaju. Pamiętajmy, że naturalną pozycją Mateusza Machaja jest dziesiątka, a więc ta, na której grał Sebastian. Teraz, kiedy Marco wróci do gry w ataku, Mateusz może podjąć rękawicę. Nie ma sensu demonizować i popadać w jakąś panikę. Wiadomo było, że kiedyś ta współpraca z Sebastianem, czy z każdym innym zawodnikiem, dobiegnie końca. Kiedyś się kontrakt skończy lub zostanie skrócony i każdy pójdzie w swoją stronę - mówi Paweł Żelem.

- Kiedyś wcześniej Śląsk istniał bez Sebastiana i Śląsk teraz będzie musiał istnieć po jego odejściu. Jego dokonania, jego udział w wynikach sportowych wpisują się złotymi zgłoskami w historię Śląska. Sebastian przychodzi do historii klubu. Trener sobie doskonale poradzi z zadaniem poukładania drużyny. Nie ma powodów do niepokoju - dodaje prezes Śląska Wrocław.

Mila to jednak nie tylko ważna postać na boisku, ale i w szatni. Reprezentant Polski był liderem zespołu. - W szatni są jeszcze mocne osobowości. Są zawodnicy, którzy będą potrafili udźwignąć odpowiedzialność i rolę lidera. Trenerowi to zostawiamy, by poukładał sobie klocki w zespole według własnego uznania. Na pewno ktoś tę rolę po Sebastianie przejmie - zaznacza Żelem.

- Pytanie do trenera, kto będzie rządził na boisku. Kończy się czas Sebastiana w Śląsku, życie nie znosi próżni. W to miejsce na pewno pojawi się ktoś nowy, kto przejmie na swoje barki ciężar tego przywództwa - podkreśla.

Wrocławianie aktualnie przebywają na obozie w Turcji. Czy już tam ktoś dołączy do drużyny? Ktoś, kto ewentualnie byłby następcą Mili? - Czemu się pojawić ktoś w miejsce Mili? Mamy Petera (Peter Grajciar - dop.red.), który gra naturalnie na pozycji dziesiątki. Jest Mateusz Machaj. Trener ma też pewien plan na nowe ustawienie drużyny. Ci zawodnicy, którzy są w kadrze, gwarantują nam to, że ta strata będzie skutecznie załatana. Na dzisiaj żadnych rozmów nie prowadzę i tyle w tym temacie - podsumowuje prezes Śląska Wrocław.

< Przejdź na wp.pl