Tomasz Lisowski: Wiedzieliśmy, że dyskusje z arbitrem nie mają sensu
Obrońca Widzewa Łódź żałuje niewykorzystanych szans w pierwszej połowie meczu z Chojniczanką, ale wierzy, że wywalczone w dramatycznych okolicznościach zwycięstwo pomoże w utrzymaniu w I lidze.
Łodzianie pokonali w sobotę w Byczynie, po bardzo emocjonującej końcówce, 1:0 Chojniczankę Chojnice. Gospodarze zwycięską bramkę zdobyli dopiero w 89. minucie spotkania, choć już wcześniej, zwłaszcza w pierwszej połowie, mieli kilka dogodnych okazji, by otworzyć wynik. Niezwykle cenne trzy punkty przedłużają nadzieje ostatniego w tabeli Widzewa na utrzymanie w lidze, ale sytuacja klubu wciąż jest zła - strata do bezpiecznego miejsca wynosi bowiem dziesięć punktów.
- Szkoda, że w pierwszej połowie nic nie wpadło. Wtedy szybciej mecz ułożyłby się po naszej myśli i na pewno grałoby się nam łatwiej. Tak się jednak nie stało. Musieliśmy konsekwentnie dążyć do bramki i cieszymy się bardzo, że udało się ją w końcu strzelić - przyznał jeden z aktywniejszych w tym spotkaniu widzewiaków Tomasz Lisowski. - Musimy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo. Do rozegrania nadal dużo spotkań, dlatego ciągle wierzymy w to utrzymanie - dodał boczny obrońca.
Łodzianie przez cały mecz mieli sporo zastrzeżeń do pracy rozjemcy tego spotkania. Starali się jednak trzymać nerwy na wodzy, by jeszcze bardziej nie utrudnić sobie zadania. - Rozmawialiśmy na temat tego sędziego przed meczem. Wiemy jakim jest arbitrem i zdawaliśmy sobie sprawę, że nie ma sensu do niego "latać", bo nic w ten sposób nie wskóramy. Dlatego skoncentrowaliśmy się na tym, co mamy robić, a nie na sędziowaniu, bo decyzji żadnej i tak byśmy nie zmienili - zaznaczył przytomnie były piłkarz między innymi Korony Kielce i Pogoni Szczecin.
Po zwycięskim spotkaniu z Chojniczanką Lisowski długo rozmawiał z fanami Widzewa, którzy dzielnie dopingowali swój zespół w oddalonej od Łodzi o godzinę drogi Byczynie, gdzie wiosną czerwono-biało-czerwoni rozgrywają swoje mecze domowe. - Kibice to nasz dwunasty zawodnik. W każdym meczu liczymy na ich pomoc, bo każde spotkanie jest dla nas ciężkie. Kolejne czeka nas już w piątek na gorącym terenie w Płocku. Pytałem kibiców czy jadą nam pomóc. Odpowiedzieli, że tak. Miejmy nadzieję, że rozegramy tam fajne spotkanie i przywieziemy ze sobą trzy punkty - stwierdził defensor.