PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: sędzia Alijar Agajew (z prawej) pokazuje żółtą kartkę Krzysztofowi Piątkowi (z lewej)

El. ME 2020. Polska - Łotwa. Żółta kartka dla Piątka zamiast karnego. Rostkowski: Powinna być jedenastka

Łukasz Witczyk

Podczas meczu eliminacji ME pomiędzy Polską i Łotwą (2:0) sędzia Alijar Agajew podjął co najmniej jedną kontrowersyjną decyzję. Były arbiter międzynarodowy Rafał Rostkowski uważa, że w 25. minucie powinien zostać podyktowany rzut karny dla Polski.

Po długich męczarniach reprezentacja Polski wygrała z Łotwą 2:0, ale gole strzeliła dopiero w ostatnim kwadransie. Mecz mógł się ułożyć zdecydowanie inaczej, gdyby w 25. minucie arbiter Alijar Agajew podyktował rzut karny za faul na Krzysztofie Piątku. Polak upadł w szesnastce, ale sędzia z Azerbejdżanu uznał, że symulował i pokazał mu żółtą kartkę.

Były sędzia FIFA - Rafał Rostkowski - nie ukrywa, że sytuacja była trudna do oceny, ale jego zdaniem była to kontrowersyjna decyzja sędziego. Dodajmy, że podczas spotkań eliminacji do mistrzostw Europy arbitrzy nie mogą korzystać z systemu VAR, który pomógłby rozstrzygnąć takie zagrania.

Zobacz także: El. ME 2020: Polska - Łotwa. 6 punktów napawa optymizmem, ale Jerzy Brzęczek nie może być przesadnie spokojny

- Dla sędziego sytuacja nie była łatwa do oceny. Był blisko sytuacji, ale kąt obserwacji zdarzenia miał nie najlepszy. Nie miał też wsparcia dodatkowego sędziego asystenta, czyli tzw. sędziego bramkowego, ani systemu VAR. Krzysztof Piątek zagrał piłkę, a obrońca spóźnił się z interwencją i nieostrożnie postawił nogę przed biegnącym za piłką Polakiem. Piątek być może dodał coś od siebie dla podkreślenia faulu, sędzia odniósł wrażenie, że jego upadek nie był naturalny, dlatego pokazał żółtą kartkę. To jest kontrowersja, ale osobiście uważam, że obrońca zawinił i powinien zostać podyktowany rzut karny - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Rostkowski.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski o współpracy z Piątkiem. "Będzie coraz lepiej. Mamy trochę inny sposób grania" 

Z kolei w 60. minucie Vitalijs Maksimenko zagrał piłkę ręką w polu karnym po tym, jak głową odbił ją Robert Lewandowski. Nasi zawodnicy domagali się podyktowania jedenastki, ale arbiter uznał, że wszystko było zgodnie z przepisami.

- Tam nie było winy obrońcy. Trudno mieć pretensje do niego za to, że ma ręce. Widać było, jakie on ma intencje. Piłka została uderzona z bliskiej odległości. On nie próbował odbić piłki ręką, to piłka uderzyła w rękę. Tutaj łatwiej o jednoznaczną odpowiedź - dodał.

< Przejdź na wp.pl