Jakub Pyżalski znów "w akcji". Wydał polecenie gry na zamkniętym boisku Warty Poznań
Małżeństwo Pyżalskich nie piastuje już jakichkolwiek stanowisk w KS Warta, ale Jakubowi Pyżalskiemu nie przeszkadza to, by wciąż próbować rządzić. Zespół jego syna znów samowolnie rozegrał mecz na głównym boisku, które przechodzi renowację.
Sobota, godz. 12.00, grafik przygotowany przez dyrektora KS Warta (sześciosekcyjnego stowarzyszenia, które w kwestiach piłkarskich szkoli większość grup młodzieżowych, w tym najmłodsze) Damiana Kęcela wyraźnie wskazuje, że mecz orlików z Sokołem Pniewy ma się odbyć na boisku bocznym.
Na stadionie przy Drodze Dębińskiej pojawia się jednak Jakub Pyżalski. - Dostałem polecenie, by rozegrać ten mecz na boisku głównym - relacjonuje trener orlików poznańskiego klubu, Kostas Milonas. Od kogo? Jakuba Pyżalskiego? - pytamy. - Tak - pada odpowiedź. W tym momencie można się tylko zastanawiać, dlaczego polecenie zostało wypełnione.
Pyżalscy znajdują się poza strukturami zarówno spółki prowadzącej I-ligowy zespół, jak i stowarzyszenia, mimo to Jakub nadal próbuje wywierać wpływ na działalność klubu. W sobotę - w trakcie wspomnianego wyżej spotkania orlików - był nawet wpisany do protokołu jako kierownik zespołu, by móc przebywać na boisku.
->Izabella Łukomska-Pyżalska poza strukturami KS Warta Poznań. To definitywne rozstanie z klubem
Ostatnie zmiany w strukturach KS Warta zwiastują wreszcie lepsze czasy dla klubu. Poza tym obiekty przejęło miasto, któremu także zależy, by klub funkcjonował na zdrowych zasadach, a spółka i KS, grające przecież pod tym samym herbem, żyły w zgodzie. Pozostaje teraz dokończyć porządki, do czego mocno dąży m. in. właściciel spółki Bartłomiej Farjaszewski. - Najwyższy czas skończyć z tą patologią i przeprowadzić gruntowne zmiany organizacyjne - tak, żebyśmy wreszcie mogli się w pełni skupić na sprawach sportowych i rozwoju klubu - przyznał.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kluby powinny brać przykład z Piasta. "Mistrz nie wyskoczył z kapelusza"