Getty Images / A. Ware/NurPhoto / Na zdjęciu: Jan Oblak

Eliminacje Euro 2020: Słowenia - Polska. Jan Oblak. Bramkarz za 100 mln największym wyzwaniem polskich napastników

Maciej Siemiątkowski

To jest największa gwiazda Słoweńców. Jan Oblak jest najdrożej wycenianym bramkarzem świata. Aby dalej mieć nadzieje na pierwszy wielki turniej z reprezentacją, musi w piątek zatrzymać Lewandowskiego i Piątka.

To może być najbardziej wymagający rywal dla Roberta Lewandowskiego i Krzysztofa Piątka. W piątek reprezentacja Polski gra piąty mecz w eliminacjach EURO 2020. Rywalem Biało-Czerwonych na wyjeździe będzie Słowenia. O jej sile stanowi Jan Oblak, bramkarz wyceniany przez branżowy portal transfermarkt.de na 100 mln euro. 

To o 20 mln euro więcej od Alissona - tegorocznego zwycięzcy Ligi Mistrzów z Liverpoolem i Copa America z Brazylią. Z kolei od Łukasza Fabiańskiego, który wyjdzie w podstawowym składzie na Słowenię, Oblak jest droższy aż o 95 mln euro!
Słowak w ciszy dochodzi na szczyt. W tym sezonie w koszulce Atletico Madryt walczy o piąte Trofeo Zamora z rzędu. To nagroda dla bramkarzy z najniższą średnią traconych goli w La Liga. We wszystkich 210 występach dla Rojiblancos, 26-latek zachował 120 czystych kont. Jego umiejętności w połączeniu z żelazną dyscypliną w defensywie Diego Simeone to idealny przepis na zamurowanie bramki madryckiej drużyny.

ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Szczęsny na ławce podczas jesiennych spotkań! "Mam takich bramkarzy, że każda decyzja byłaby dobra"
 
-> Jerzy Brzęczek: Łukasz Fabiański numerem jeden

Niesamowicie skoncentrowany i niemal doskonale ustawiony na linii - dlatego Oblak jest w czołówce bramkarzy świata. Dużo wcześniej potrafi wykryć zagrożenie pod bramką, przez co - w porównaniu do kolegów - rzadziej rusza do efektownych interwencji.

Na Wanda Metropolitano odetchnęli z ulgą, kiedy w kwietniu zawodnik podpisał nowy kontrakt do 2023 roku. Klauzula wykupu zawodnika wzrosła tym samym do 120 mln euro. 

Dobro narodowe

- Jednym z moich najważniejszych celów jest awans ze Słowenią na wielki turniej. To nie jest łatwe, ale i nie jest niemożliwe. Do tego marzę o triumfie w Lidze Mistrzów i mistrzostwie Hiszpanii - wyznał Oblak rodzimej telewizji RTVSLO.

Ostatnią piłkarską imprezą, na którą zakwalifikowali się Słoweńcy, było mundial w 2010 roku. Z kolei na EURO grali 19 lat temu! Rodacy nie bez powodu największe nadzieje pokładają właśnie w bramkarzu. Po nim jest dopiero 31-letni napastnik Josip Ilicić z Atalanty Bergamo.

O tym, jak dużym dobrym narodowym jest Oblak, boleśnie przekonał się były selekcjoner, Tomaz Kavcic. - Nie odzywa się do mnie, czuje się oszukany i to jest bardzo smutne. To moja wielka osobista porażka. Z Madrytu wypływały kłamstwa, a nawet ze mną nie rozmawiał - skarżył się trener. 

Wszystko dlatego, że bramkarz sam poprosił federację o niepowoływanie na mecze w końcówce minionego roku, żeby wyleczyć kontuzję. Rozmowy miały odbyć się poza Kaviciem, który zaczął krytykować Oblaka. Za to zapłacił posadą.

- Gdybym był trenerem, mianowałbym tego bramkarza kapitanem i konsultował z nim wszystkie decyzje. Dla słoweńskiego futbolu to ikona. Wydaje mi się, że jeśli jakiś obcokrajowiec rozmawia o naszej piłce, od razu nam myśl przychodzi mu jedno nazwisko: Jan Oblak - mówił pierwszy trener bramkarza z NK Olimpija, Branko Oblak.

Młody Jan musiał wykazywać się dużą determinacją, żeby dojeżdżać na klubowe treningi i mecze do Lublany. Do rodzinnej miejscowości oddalonej ok. 30 km od stadionu często musiał wracać rowerem. W wywiadzie z krajową telewizją przyznał, że zdarzało mu się przesadzić. - Chciałem sprawdzić, jak szybko dojadę na zajęcia. Gdy dojechałem, byłem tak zmęczony, że nie mogłem trenować. Rekord? 30 km w 57 minut. A miałem wtedy 13 albo 14 lat - śmiał się po latach.

W wieku 17 lat Oblaka do Portugalii ściągnęła Benfica. W 2014 roku odszedł z niej do Atletico. 

U selekcjonera Matjaza Keka bramkarz nie odpuścił ani minuty w meczach eliminacji EURO 2020. Jednak w tym roku tylko raz zachował czyste konto, w czerwcowym meczu z Łotwą. 

Z Lewandowskim Oblak nie będzie miał łatwo. W czterech meczech Bayernu z Atletico, Polak strzelił Słoweńcowi dwa gole. Raz bezpośrednio po strzale bezpośrednio z rzutu wolnego, a potem głową. Ostatni raz zawodnicy mierzyli się ze sobą w 2016 roku.

Czytaj też: W takim składzie możemy zagrać w Lublanie

< Przejdź na wp.pl