PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarze Arki Gdynia Michał Nalepa (z lewej) i Luka Maric (z prawej) oraz Vukan Savicevic (w środku) z Wisły Kraków

PKO Ekstraklasa. Arka Gdynia - Wisła Kraków. Pasywni gdynianie nie zbliżyli się do krakowian

Michał Gałęzewski

Arka Gdynia miała tym meczem zbliżyć się do bezpiecznego miejsca, jednak w meczu z Wisłą Kraków zabrakło jej wszystkiego. Gospodarze oddali tylko jeden celny strzał. Groźniejsi byli krakowianie, jednak i tak spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

To spotkanie miało dać Arce Gdynia optymizm przed rundą finałową. Gdynianie musieli, piłkarze Wisły Kraków jedynie mogli. Wydawało się, że ze względu na wagę spotkania zobaczymy ciekawy, bezkompromisowy futbol. Ci co tak myśleli, już w pierwszej połowie srogo się zawiedli, a w drugiej szczególnie fani Arki mogli się zastanawiać czy ten zespół w ogóle ma chęć się utrzymać.

Od mocnego uderzenia mogła zacząć Wisła. W 5. minucie do rzutu wolnego podszedł Jakub Błaszczykowski. Kapitan Wisły zobaczył złe ustawienie obrony Arki i zdecydował się na bezpośredni strzał - uderzył w słupek, niefortunnie interweniował Adam Marciniak.

Po kiksie Marciniaka, piłka zaczęła powoli toczyć się do bramki. Obrońca Arki nie wahał się ani chwili, tylko zdecydował się biec do własnej bramki. Ostatecznie wybił piłkę z linii - zabrakło dosłownie centymetrów do tego, by zaczęło się od gola samobójczego.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Czy kibice powinni wrócić na stadiony? Profesor Simon stawia warunki, przy których to bezpieczne 

Wisła starała się grać piłką, Arka skoncentrowała się na wybijaniu piłek z własnej połowy. Zespołowi Ireneusza Mamrota zdecydowanie brakowało argumentów, gdyż Michał Buchalik nie miał zbyt dużo pracy. Wielkim problemem był tu brak Marko Vejinovicia, który ma uraz mięśniowy. Wisła była natomiast za mało konkretna pod polem karnym rywala.

Mijały minuty pierwszej, następnie drugiej połowy i z coraz większą pewnością można było postawić tezę, że nie ma co liczyć na gole, jeśli trenerzy nie zdecydują się na zmiany. Po godzinie gry zaczęli budzić się goście. Świetną szansę po kontrze na strzelenie gola miał Błaszczykowski, a jeszcze lepszą okazję stworzył Lukas Klemenz. Obrońca Wisły strzelił po rzucie rożnym głową, instynktownie obronił Pavels Steinbors.

Do końca spotkania dużo więcej do powiedzenia mieli piłkarze Wisły, a arkowcy nie grali jak drużyna, która chce wydostać się ze strefy spadkowej. Przez całą drugą połowę gdynianie nie oddali nawet jednego celnego strzału, a ich sukcesem było wymienienie kilku podań na połowie rywala, czego dowodem była statystyka dośrodkowań - całe 7 przez 90 minut! Krakowianie dążyli do gola, brakowało im jednak precyzji pod bramką rywala.

Dopiero pod koniec spotkania obie drużyny zaczęły grać bezkompromisowo, a piłka przemieszczała się spod jednej bramki pod drugą. Ostatecznie jednak gole nie padły, spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:0

Składy:

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Marić, Adam Danch, Adam Marciniak - Michał Kopczyński (67' Oskar Zawada), Adam Deja (81' Frederik Helstrup)- Maciej Jankowski (71' Kamil Antonik), Michał Nalepa, Mateusz Młyński - Dawit Schirtladze.

Wisła Kraków: Michał Buchalik - Mateusz Hołownia, Hebert, Rafał Janicki, Lukas Klemenz - Nikola Kuveljić, Georgij Żukow (78' Chuca) - Rafał Boguski (62' Alon Turgeman), Vukan Savicević, Jakub Błaszczykowski - Lubomir Tupta (71' Maciej Sadlok).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Żółta kartka: Jankowski, Młyński (Arka), Janicki Kuveljić (Wisła).

Czytaj także:
Zasłużona wygrana Rakowa 
ŁKS zdeklasowany na Dolnym Śląsku

< Przejdź na wp.pl