WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

Dwa lata Jerzego Brzęczka w kadrze. Eksperci dostrzegają pozytywną zmianę

Marek Wawrzynowski

Jerzy Brzęczek selekcjonerem reprezentacji Polski jest od dwóch lat. Na początku zderzył się z mocną krytyką. Ale osiągnął cel - awans na EURO, wprowadził młodych piłkarzy do gry. Sprawdzian za kilka miesięcy, na odroczonym turnieju.

To był wybór nie tyle zaskakujący, co wręcz sensacyjny. 12 lipca 2018 roku Zbigniew Boniek, prezes PZPN, ogłosił, że Jerzy Brzęczek zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Właśnie mijają dwa lata od tego momentu. Dwa trudne lata, gdzie argumenty do dyskusji znajdą zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy selekcjonera. Na pewno z czasem jego kadencja nie jest już oceniana tak źle, jak po pierwszym roku urzędowania.

Trzeba pamiętać, że jeszcze kilka dni przed wyborem, Brzęczek nie był nawet na liście kandydatów. Na selekcjonera typowano Włocha Gianniego De Biasiego. On sam mówił, że był już dogadany z prezesem Bońkiem, a o tym, że selekcjonerem nie będzie, dowiedział się z mediów.

Po dwóch latach tak naprawdę trudno jednoznacznie ocenić Jerzego Brzęczka na plus albo minus. Gra kadry często zostawia wiele do życzenia, ale... - Najważniejsze jest to, że osiągnął cel, awansował na mistrzostwa Europy. Co do stylu, to trzeba pamiętać, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a większość rywali grało z Polską defensywnie, raczej na swojej połowie, więc trudno to jednoznacznie ocenić - uważa Włodzimierz Lubański, słynny polski napastnik.

Mniej bronienia, więcej gry

Początki Brzęczka były dość trudne, zaczynał od Ligi Narodów meczami z Włochami i Portugalią. Dwie nieznaczne porażki u siebie i dwa remisy na wyjeździe, ale tak naprawdę dobre 45 minut z Włochami i solidny mecz z rezerwami Portugalii to mniej niż kibice się spodziewali. Pytanie, czy było to zasadne? Kibice mieli prawo oczekiwać drużyny, bo właśnie u Nawałki się jej doczekali, która jest w stanie walczyć z najlepszymi zespołami świata.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Liverpool nie może świętować tytułu z kibicami. Piłkarze zrobili więc to! 

- Ale my nie jesteśmy i nie będziemy Brazylią - uważa Radosław Majdan, były bramkarz kadry, obecnie wzięty komentator Canal Plus. - Trzeba pamiętać, że Brzęczek brał drużynę w specyficznych okolicznościach. Tamte drużyny to historia. Cały czas wracamy do zespołu z 2016 roku, a przecież 3-4 lata w piłce to szmat czasu. Adam Nawałka osiągnął w 2016 roku wielki sukces, bo trafił na zawodników w najlepszym momencie ich karier. Brzęczek przejmował drużynę w zgliszczach, po klęsce na mundialu w Rosji. To były różne drużyny, nie ma sensu nawiązywać cały czas do EURO 2016 - twierdzi Majdan.

Zastrzeżenia do stylu gry były najpoważniejszą krytyką w kadencji Brzęczka. Wcześniej, za Adama Nawałki, kadra była cofnięta, ale i bardzo efektywna. W eliminacjach do EURO 2016 czy w kwalifikacjach do MŚ w Rosji byliśmy jedną z najskuteczniejszych drużyn Europy.

W pierwszych eliminacjach nasz łup to 33 gole w 10 meczach, w drugich 28 bramek w 10 meczach. U Brzęczka już to tak dobrze to nie wyglądało. 18 bramek w 10 meczach to wynik, który wydaje się znacznie poniżej naszego potencjału. Może nie mieliśmy w grupie typowego słabeusza jak Gibraltar cztery lata wcześniej, ale też większość drużyn była co najwyżej na średnim poziomie. Z drugiej strony, kadra traciła bardzo mało bramek.

Komentatorzy i fani domagali się większej dominacji w meczach ze słabszymi rywalami. Niewiele było takich momentów, które powodowały bardzo optymistyczne nastroje wśród fanów biało-czerwonych. Było natomiast kilka momentów zwątpienia. Jak choćby bezbramkowy remis u siebie z Austrią, gdzie całkowicie oddaliśmy rywalom inicjatywę.

- Widziałem sporo plusów tego meczu. Po pierwsze, w obu meczach z Austrią nie straciliśmy bramki. A po drugie, można było w Warszawie mimo wszystko wygrać, bo mieliśmy dwie świetne okazje. Mam wrażenie, że kibice nie docenili Austrii, która ma naprawdę bardzo mocny zespół, oparty na dobrych zawodnikach Bundesligi - uważa Radosław Majdan.

My z kolei zwracaliśmy wielokrotnie uwagę na to, że u Brzęczka zawodnicy indywidualnie mają znacznie gorsze liczby niż u Nawałki. Tu z pomocą selekcjonerowi znowu przychodzi Majdan. - Wiele zależy od tego, w jakiej dyspozycji znajdują się zawodnicy. W ostatnim okresie znowu wygląda to coraz lepiej. Lewandowski jest w znakomitej formie, Grzesiek Krychowiak również, dodatkowo jest coraz lepszy ofensywnie. Liczę na to, że gdy po kontuzji wróci Krystian Bielik, będziemy znowu dominowali w środku pola. Zresztą tu właśnie widać pomysł Jurka Brzęczka na grę. Dobre operowanie piłką w drugiej linii, zmiany pozycji. Zawodnicy sami mówili, że mieli początkowo problemy z tymi schematami, ale z czasem idzie to lepiej - uważa były bramkarz kadry.

Odkrycia Brzęczka

Eliminacje EURO 2020 to powolne, mozolne budowanie drużyny. Brzęczek był zmuszony dokonać kilku zmian. Rezygnacja z Łukasza Piszczka, czy coraz mniejsze możliwości Kuby Błaszczykowskiego zmusiły go do wprowadzania młodszych zawodników.

- Sebastian Szymański i Krystian Bielik wnieśli sporo do zespołu, pokazali, że mogą być znaczącymi postaciami w przyszłości - zauważa Lubański.

- Można powiedzieć, że Brzęczek odkrył ich dla kadry, ale też dodałbym tu Arka Recę. Zawodnik nie cieszył się popularnością wśród kibiców i krytyków, ale selekcjoner był bardzo konsekwentny i w końcu osiągnął cel, dziś Reca ma szansę, by być obrońcą kadry na lata - uważa Majdan.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że kadencja Brzęczka wydłuży się co najmniej do 3 lat. To da mu więcej czasu na wdrażanie swoich koncepcji. - Podczas mistrzostw zagramy z silniejszymi przeciwnikami i wtedy będzie można realnie ocenić pracę, jaką wykonał selekcjoner, na razie zrobił swoje - uważa Lubański.

ZOBACZ Legia mistrzem Polski - Dariusz Mioduski śpiewał z piłkarzami

ZOBACZ Miliony wpłyną na konto Legii

< Przejdź na wp.pl