Instagram / Na zdjęciu: Filip Burkhardt z córką

Filip Burkhardt: Moja córka jest w pełni zdrowa. Teraz trzymamy kciuki za inne dzieciaki

Maciej Siemiątkowski

- Oczekiwanie na wyniki badań dziecka to zawsze wielki stres. Mijają prawie dwa lata od wycięcia guza mózgu, a z Latiką jest już świetnie. W poniedziałek miała rezonans - mówi nam Filip Burkhardt, były piłkarz m.in. Arki Gdynia.

Nazywali go "brzydkim robaczkiem, którego trzeba wyciąć". Tak Filip Burkhardt z żoną Magdą mówili małej Latice o guzie w jej mózgu. Ta informacja ścięła ich z nóg. Po raz pierwszy usłyszeli o poważnej chorobie córki w październiku 2018 roku. - Czułam, że coś jest nie tak, początkowo myślałam jednak, że doszukuję się problemu. Widziałam, że córka chodzi trochę inaczej, traci równowagę. Zawsze była aktywna, nigdy nie bała się zrobić następnego kroku, sprawdzać granic swoich możliwości. Tymczasem coraz częściej opadała z sił, szybciej się męczyła - mówiła nam Magda Burkhardt (czytaj cały wywiad TUTAJ). 

Guz rozwijał się w głowie dziecka prawie pół roku. Wypełnił czwartą komorę mózgu, naciskał na obszary odpowiedzialne m.in. za wzrok i oddychanie. Miesiąc później Latika przeszła operację w Katowicach. Trwała prawie siedem godzin. Burkhardtowie stale obserwowali, czy guz nie zacznie znowu się powiększać. Wtedy Latika musiałaby przejść kolejną operację. W poniedziałek - prawie dwa lata od operacji - szczęśliwy piłkarz wrzuca zdjęcie z córką do sieci. "Dostaliśmy wyniki rezonansu. Latika to okaz zdrowia i wszystko jest idealnie" - pisze.

Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Odetchnęliście z ulgą?

Filip Burkhardt: Tak. Oczekiwanie na wynik rezonansu to zawsze wielki stres. Mijają prawie dwa lata od operacji i wszystko z Latiką jest już świetnie. Bardzo dobrze widzi, nie musi nosić okularów. Wyszła z tego bez szwanku. Mam nadzieję, że nie będziemy już się obawiać o jej zdrowie. Chociaż przy kolejnym badaniu pewnie i tak znowu będziemy się obawiać. Następne dopiero za pół roku lub rok. Czekamy na informację od lekarza.



Uczciliśmy te dobre wieści. W poniedziałek dostaliśmy wyniki, a we wtorek ruszyliśmy na małą wycieczkę. Wybraliśmy się do hodowli alpak, która otwarta jest podczas wakacji. Latika była bardzo szczęśliwa, uwielbia zwierzęta.

ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc" 

Kiedy córka przechodziła poprzednie badania?

Przedtem robiliśmy jej wyniki w styczniu. Na szczęście ominęliśmy początek pandemii koronawirusa, kiedy w szpitalu mogły być utrudnienia.

Skąd z żoną czerpaliście siłę podczas choroby córki?

Mocno wspierali nas rodzice. Ale mieliśmy też ogromne wsparcie od kolegów z szatni i innych drużyn. Bardzo często pytali o Latikę. Wiedziałem, że gdybyśmy musieli wyjechać na leczenie zagraniczne, to z taką pomocą udałoby się je zorganizować. Na szczęście nie było potrzeby. Umiemy się jednoczyć i wspierać w trudnych momentach. Dostawałem wiele wiadomości i telefonów od bliskich. Dodawały siły. 

Wszyscy państwu kibicowali.

Tak, mogliśmy liczyć na wsparcie. Choroba Latiki uderzyła nas nagle. To było trudne i nie chcę już do tego wracać. Jest już zdrowa w stu procentach. Teraz tylko się cieszyć i trzymać kciuki za inne dzieciaki, które walczą z podobną chorobą, żeby dały radę tak jak ona.

Jak spędzacie wakacje?

Rano najczęściej trenujemy z Radunią Stężyca. Latika akurat wtedy jest w przedszkolu. Ostatnio pogoda dopisuje, więc popołudnia spędzamy na plaży. Kąpiemy się w morzu i układamy zamki z piasku. Aktywnie spędzamy wolny czas. W sierpniu będzie miała wakacje, a we wrześniu idzie do pierwszej klasy.

A pan jak przygotowuje się do nowego sezonu w III-ligowej Radunii Stężyca?

Trenujemy już pełną parą. Mamy zajęcia codziennie lub nawet dwa razy dziennie. Mocno pracujemy i zobaczymy efekty w pierwszych kolejkach. Mamy jeden cel - awans. Nic innego nas nie interesuje. Musimy to zrobić.

Czy córkę ciągnie do piłki?

Nie. Bardziej interesuje ją muzyka i taniec. Chodzi na zajęcia, tańczyła w drużynie cheerleaderek, ale przez pandemię zajęcia są zawieszone. Jej grupa zaliczyła już występ na meczu Asseco Gdynia. Ostatnio mamy nową misję - będziemy uczyć Latikę jazdy na rowerze na dwóch kołach. A raczej ja będę ją uczył. To moje zadanie na najbliższy czas.

---

Filip Burkhardt ma 33 lata. To były piłkarz między innymi Amiki Wronki, Arki Gdynia czy Wisły Płock. W ekstraklasie rozegrał 91 meczów, zdecydowanie więcej w I lidze: ponad 140. Od zeszłego sezonu Burkhardt jest zawodnikiem Radunii Stężyca.

PKO Ekstraklasa. Piłkarze na barce, kibice na bulwarach. Tak świętował nowy mistrz Polski

< Przejdź na wp.pl