Getty Images / Na zdjęciu: Leo Messi i Kylian Mbappe podczas MŚ 2018

To było nieuchronne. Nadchodzi nowa era w futbolu

Piłka Nożna

Zbliża się koniec duopolu Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Sezon 2020/21 to początek nowej ery w futbolu - ery Kyliana Mbappe i Erlinga Haalanda. Jeśli ktoś w to nie wierzył, to ostatnie mecze Ligi Mistrzów wyprowadziły go z błędu.

Panowanie Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo zakłócił już w 2018 roku Luka Modrić, a w ubiegłym w plebiscycie na najlepszego piłkarza świata Argentyńczyka i Portugalczyka pokonał Robert Lewandowski. Teraz doszło do tego, że Messiego i Ronaldo zabraknie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 16 lat. Więcej TUTAJ.

Po porażkach Barcelony z PSG i Juventusu z Porto powszechnie ogłoszono koniec duopolu Messi- Ronaldo, wieszcząc przejęcie władzy przez nowych cesarzy i ich długoletnią, wzajemną rywalizację. Czy faktycznie Erling Haaland i Kylian Mbappe to ten sam albo w tej chwili już większy rozmiar kapelusza co starzy królowie?

"Chyba jesteśmy świadkami zmiany futbolowej warty" - zaćwierkał Gary Lineker po popisach obu panów w Champions League. Najpewniej Anglik się nie myli. Dziś oczy wszystkich i nadzieje niektórych zwrócone są na francusko-norweską parę.

Jedyni w historii

Nigdy wcześniej, przed epoką Messiego i Ronaldo, w futbolu nie było tak wyraźnego zjawiska duopolu. Pele nie miał godnego siebie rywala. Rywalizacja Franza Beckenbauera i Johana Cruyffa była jednak krótsza i mniej zacięta. Holender był największy bodaj w latach 1969-74, "Kaiser" błyszczał dłużej - do 1976 roku, wcześniej też objawił się na wielkiej imprezie, bo już w 1966 roku. Złote Piłki zdobywali naprzemiennie, ale też na przestrzeni tylko sześciu edycji. Najpierw Ajax był trzy razy z rzędu najlepszym klubem Europy, potem Bayern. Zgrzytów brakowało. W latach 80. z kolei nieco rozminęli się Michel Platini z Diego Maradoną. Argentyńczyk choć hołubiony już wcześniej, wielki (największy) był w latach 1986-90. Platini, trzykrotny zdobywca Złotej Piłki, w 1987 roku zakończył karierę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale błąd. Co ten obrońca zrobił?! 

Przełom lat 80. i 90. należał do Marco van Basten  przełom kolejnych dekad - do Zinedine'a Zidane'a, ale oni nie mieli tak wyraźnej konkurencji, trudno w ich czasach doszukiwać się klasycznych duopoli. Tuż potem przyszedł czas brazylijskiego Ronaldo. Można go nawet porównywać z Mbappe, ale czy kiedykolwiek w przeszłości funkcjonowało stwierdzenie: "Futbol ery Ronaldo"? Chyba nie. Podobnie nie było "Futbolu ery Thierry’ego Henry’ego". A właśnie stylem gry oraz losami chłopca urodzonego na przedmieściach Paryża, wychowanego w Clairefontaine, przeoczonego przez PSG, docenionego w Monte Carlo, chyba najbardziej byłego asa Arsenalu przypomina Kylian, którego era może nadejść, ale mówienie o niej już teraz byłoby lekkim nadużyciem.

Tak długowiecznych władców muraw, jak Messi i CR7 nie było nigdy. Graczy utrzymujących się na nadzwyczajnym poziomie przez właściwie kilkanaście lat, zawodników, którzy łącznie zgromadzili 11 Złotych Piłek. Nie ma sensu rozstrzygać, który z nich osiągnął więcej. Drużynowo pewnie Ronaldo - ma pięć triumfów w LM (jeden więcej od Messiego), nie ma medalu MŚ, ale trzy różne z mistrzostw Europy. Messi z kolei obdarzony był większym geniuszem. Natomiast dwóch takich jednocześnie w historii futbolu nie było. Czy będą?

Nowy Lewandowski? Jest lepszy

Ryzykownie jest już teraz odtrąbić nastanie duetu nowych władców. Messi, chyba w przeciwieństwie do Ronaldo, jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, zwłaszcza jeśli zamierza ponownie skrzyżować ścieżki z Pepem Guardiolą. Z kolei uzurpatorzy są na początku swoich dróg, nawet jeśli ta, którą podąża Mbappe, wytyczona została już kilkunastoma trofeami. Wszystko przed nimi - to dobre i złe, łącznie z obniżkami formy (właściwie nie notowanymi w przypadku pary LM-CR), niewłaściwymi wyborami i kontuzjami.

Z łatwością kreuje się Haalanda na kogoś, kto zdominuje za chwilę futbol na świecie, a już na pewno pozycję środkowego napastnika. Czy można porównać go na przykład do wspomnianego Van Bastena? Można, choć brak mu elegancji Holendra, w znacznie większym stopniu bazuje na sile i dynamice; jest atletą. W związku z tym, bardziej również uzależnionym od sprawności swoich mięśni i stawów. Tymczasem karierę Van Bastena złamały właśnie kontuzje. Musiał skończyć z piłką w wieku 29 lat, ikoną futbolu, na miarę Messiego i Ronaldo nie został.

Ewentualne porównywanie już na tym etapie kariery Norwega i Holendra jest nie na miejscu również z uwagi na osiągnięcia - indywidualne i zespołowe. Co nie zmienia faktu, że akurat były napastnik Milanu i Ajaksu wyrobił sobie o Haalandzie zdanie jak najlepsze: - Ma bardzo dobrą technikę i łatwość w zdobywaniu bramek. Ale potrafi też szukać na boisku przestrzeni, by zagrywać piłkę do partnerów. Nowy Lewandowski? Jest lepszy. Już w tym wieku dominuje, może zrobić o wiele więcej, niż nam się wydaje -stwierdził na antenie telewizji Ziggo Sport.

Na razie jednak, w ostatnim Klassikerze, królewicz musiał uznać wyższość króla. To Polak był bohaterem hitu Bundesligi, a Norweg musiał zejść z boiska z lekkim urazem. Niemniej i tak przeszedł do historii - żaden z piłkarzy grających przeciw Bayernowi nie strzelił tak szybko dwóch goli na Allianz Arena, a Haaland potrzebował do tego 8 minut i 41 sekund.

Lato 2022 - ukierunkowani?

Dla rozwoju karier obu młodych graczy istotne będą ich najbliższe kroki. Zarówno PSG (w mniejszym stopniu), jak i Borussia (w większym), to już zbyt ciasne miejsce dla Francuza i Norwega. Nie ma graczy większych od swoich klubów - tak się mówi i uważa, ale mówi i uważa się błędnie. Mbappe i Haaland za chwilę przerosną swoje kluby, Norweg prawdopodobnie już to zrobił.

Są cztery kierunki, które mogą obrać w przyszłości. Szeroko pojęta Anglia, Bayern (w przypadku Haalanda) oraz stojące przed koniecznością zmiany niemal całej struktury Real Madryt i Barcelona. Nawet jeśli niektórzy kandydaci na nowego prezydenta Barcy zapowiadają możliwość pozyskania obu najgorętszych obecnie nazwisk w świecie futbolu, nie należy w to przesadnie wierzyć, mając z tyłu głowy liczony w euro ponadmiliardowy dług klubu.

Trudno też zakładać, że Mbappe chciałby dzielić się sławą z Messim, nawet jeśli dziś - bardziej sprytnie i kokieteryjnie niż autentycznie skromnie - powtarza, że w PSG wyłącznie pomaga Neymarowi, który pozostaje sednem paryskiego jestestwa. Poza tym chyba naocznie przekonał się o słabości i niepewności katalońskiego projektu, który na właściwe tory może wrócić choćby i za trzy lata, a tyle czasu Francuz tracić nie zamierza.

W królewskich szatach

Znacznie bardziej prawdopodobny jest Real. Ale dwóch naraz? Z finansowego punktu widzenia będzie to szaleństwo, ale w inny sposób Królewscy mogą nie wkroczyć znów na zwycięską ścieżkę, tym bardziej że ich dotychczasowe filary - Sergio RamosToni Kroos, Luka Modrić i Karim Benzema to panowie grubo po trzydziestce, przy czym najmłodszy z tego grona jest 31-letni Niemiec. Haaland i Mbappe to odmienne typy zawodników, nie powinni sobie przeszkadzać w jednym klubie. Przeszkadzać może brak gotówki tegoż klubu, bo na pensje, prowizje plus kwoty odstępnego trzeba fortuny. Po wyczynie KM na Camp Nou dziennik "AS" krzyczał: "Florentino, kup go!". Gazeta wyliczyła (nie do końca wiadomo jak), że Królewscy mogą przeznaczyć na dwa transfery 300 mln, ale dużo więcej pochłoną pensje - same sześcioletnie gaże piłkarzy zjadłyby przeszło 500 milionów.

Jeśli w Madrycie na stanowisku trenera utrzyma się Zidane, będzie stanowił kolejny atut w rozmowach z Paryżem, jako że od dawna pozostaje w ścisłym kontakcie z Mbappe (nawiasem mówiąc - już sprawnie posługującym się językiem hiszpańskim) i chce go widzieć w zespole. Chociaż niezmiennie ceni i uwielbia Benzemę, ale ślepy nie jest - rodak w końcu będzie musiał usunąć się w cień, robiąc miejsce na przykład dla norweskiego potwora. Wbrew pozorom, choć to może najrzadziej podnoszony z argumentów, trafienie na "swojego" trenera może być czynnikiem decydującym o powodzeniu całej misji. Romelu Lukaku wielu już spisało na straty po nie do końca udanym pobycie w Manchesterze, tymczasem myśli takich nie miał Antonio Conte, od początku widzący w nim bestię, która może pożreć Juventus. Dziś zbiera tego owoce w Interze.

Niezależnie jak młode wilki wybiorą, nowe kluby powinny pchnąć ich notowania do góry. Mbappe w 2022 roku wygasa kontrakt z PSG. Do stolicy Francji trafił za 145 milionów euro. Ta kwota, na rzecz Monaco, może ulec podwyższeniu do 180 milionów, jeśli PSG sprzeda gotówkowo zawodnika lub ten przedłuży kontrakt wygasający za kilkanaście miesięcy - tak podano w "L'Equipe". Paryżanie chętnie dopłaciliby Monaco owe 35 mln, gdyby tylko Kylian zdecydował się przedłużyć umowę. Gdy odejdzie za darmo, klub poniesie ogromne straty, nawet jeśli po stronie zysków zapisze w sumie około 140 bramek i 80 asyst, bo tak trzeba z grubsza szacować (biorąc pod uwagę dotychczasową średnią) liczby Mbappe w czerwcu 2022 roku. Pytanie czy nowy nabywca - niech będzie, że Real - zaryzykuje jeszcze blisko półtoraroczne czekanie, czy jednak wyasygnuje rok wcześniej satysfakcjonującą szejków kwotę. Katarczykom do handlu nie będzie się spieszyło - im pieniądze nie są potrzebne, a na mundialu w swoim kraju chcieliby oglądać swojego zawodnika.

Jeszcze inna jest sytuacja z Haalandem. Przyszedł do Borussii za promocyjną z dzisiejszego punktu widzenia kwotę 20 mln euro. Kontrakt bezpiecznie wiąże go do połowy 2024 roku. Sęk w tym, że już po sezonie 2021/22 uruchamia się specjalna klauzula, o którą zabiegał wraz z menedżerem, ustanawiająca kwotę odstępnego na poziomie 75 mln euro. To pierwsza taka sytuacja w Dortmundzie od czasów "ucieczki" Mario Goetzego - wówczas prezydent Hans-Joachim Watzke wyrugował podobne zapisy z zawodniczych kontraktów, dla Norwega był zmuszony zrobić wyjątek. Nawet jeśli rację ma "Bild", wieszcząc, że klauzula opiewa na minimum stówę, i w dobie - oby - postpandemicznej, będzie to wciąż okoliczność przypominająca sezonową wyprzedaż najbardziej luksusowych towarów.

[nextpage]

Liczby i styl

Są inni, ale obaj bazują na szybkości i dynamice. Francuz w większym stopniu na elegancji i technice, której braku nie można jednak w żadnym razie zarzucić dwa lata młodszemu Norwegowi. Mbappe ze swoimi 178 cm wzrostu to jednak mikrus przy atletycznym Haalandzie. Norweg mierzący 194 cm, solidnie zbudowany i ważący (ojciec - piłkarz, matka - siedmioboistka, nawiasem mówiąc w piłkę grał również Mbappe senior, a matka Kyliana była poważaną piłkarką ręczną na poziomie francuskiej ekstraklasy), rozpędzając się, przypomina nie francuskie TGV (ok. 38 km/h - sprint Mbappe w meczu z Argentyną na mundialu), ale mobilny czołg bojowy - niemiecki, nowoczesny Leopard bądź najszybszy, służący w armii chińskiej ZTZ-99, który osiąga prędkość 80 km/h.

Haaland sprawia nieco wrażenie hybrydy powstałej z syntezy najlepszych cech Zlatana Ibrahimovicia i Lukaku. Napastnik o takiej masie potrafił w czasie meczu przebiec, oczywiście będąc już rozpędzonym, 60 m w czasie 6,64 sekundy - 0,3 sekundy wolniej od rekordu świata i 0,09 sekundy od rekordu Norwegii. Człowiek z Bryne, miejsca będącego połączeniem urokliwych fiordów i mniej zjawiskowych platform wydobywczych, gdzie ludzie nawykli są do ciężkiej pracy, a nie nauczyli się barwnie obracać językiem (posłuchajcie wywiadów Erlinga) w dzieciństwie trenował między innymi lekkoatletykę i piłkę ręczną - jest rekordzistą świata w skoku w dal z pozycji stojącej w kategorii pięciolatków i reprezentantem kraju w szczypiorniaka do lat 14.

Ich styl gry jest oczywiście charakterystyczny dla współczesnego futbolu, ale jeszcze większe wrażenie robią liczby. Bardziej imponujące ma Mbappe, ale on jest dwa lata starszy. Norweg jest gwiazdą wschodzącą, Francuz świeci pełnym blaskiem od kilku sezonów. W wieku niespełna 20 lat został mistrzem świata - trzecim najmłodszym po Pele i Giuseppe Bergomim. Ma na koncie cztery krajowe tytuły (jeden w Monaco, trzy w PSG), finał LM i 16 goli w 39 występach reprezentacyjnych.

Od początku sezonu 2019/20 para Messi–Ronaldo strzeliła w Champions 15 goli. Ich młodsza wersja - aż 28. Statystyka bramek zdobytych w LM wśród zawodników przed 21. urodzinami jasno sugeruje z jakim potencjałem mamy do czynienia:
Haaland - 20
Mbappe - 19,
Benzema - 12
Messi i Raul - 8

Norweg - przypomnijmy: zdobywca 9 bramek w jednym tylko meczu z Hondurasem podczas MŚ U-20, śrubuje wszystkie możliwe rekordy. Ma na koncie 15 występów w Champions i 20 goli, w tym siedem tak zwanych dwupaków. Na tym etapie karier Messi miał 3 trafienia, Ronaldo ani jednego. Jemu w ogóle wszystko przychodzi ultraszybko. Po zaledwie półtora roku profesjonalnego kopania piłki zapracował na transfer do Red Bulla Salzburg.

Rozgrywki krajowe? Mbappe wyprzedził już Pedro Pauletę, przed nim w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów PSG tylko Ibrahimović i Edinson Cavani. Ma na koncie 115 bramek zdobytych dla najlepszego klubu Francji. W Ligue 1 jego bilans to: 140 meczów, 98 goli, 41 asyst. Dorobek Haalanda w Bundeslidze: 34-32-7, zaś w BVB: 46-45-11! To pierwszy w historii niemieckiej ligi gracz, który zdobył 5 bramek w dwóch pierwszych występach. Potrzebował na to w sumie 56 minut i 6 strzałów.

Pancerniki pod narodową banderą

Mbappe urodzony kilka miesięcy po tym, jak Francuzi zdobyli pierwsze w historii złoto mistrzostw świata, powiódł trójkolorowych do drugiego mundialowego triumfu 20 lat później. Był jednym z dwóch-trzech najistotniejszych elementów ekipy Didiera Deschampsa, który wręcz orzekł, że jakość nie ma wieku. Mądrość i przyzwoitość - bywa, że również.

Dlatego młodziutki Kylian całą premię za mundialowy występ, ponad 300 tys. euro, przekazał na cele charytatywne. Przed nim jeszcze co najmniej 10 lat gry w reprezentacji, która powinna należeć do ścisłego grona faworytów kilku najbliższych wielkich imprez. Nie można wykluczyć, że Mbappe stanie się wręcz najbardziej utytułowanym graczem wszech czasów właśnie pod narodową banderą. Na razie jest mistrzem Europy do lat 19 i mistrzem świata wszechwag.

Pod względem potencjału reprezentacji być może ma przewagę nad Messim i Ronaldo, a na pewno nad Haalandem. Jeżeli więc spodziewamy się nowego duopolu w światowym futbolu, na podobieństwo argentyńsko-portugalskiego, Mbappe na starcie ma fory. Reprezentacja Norwegii ostatni raz szczęśliwie przeszła kwalifikacje do wielkiej imprezy jesienią 1999 roku, a więc znów - przed narodzinami Erlinga. Dziś dorobiła się pokolenia niezwykle zdolnego - na jego czele stoi Haaland, ale za nim kroczą Jens Petter Hauge, Kristoffer Ajer, Martin Odegaard, Sander Berge...

Nie wzięli się znikąd. Po zapaści, jaką futbol norweski przeżył po tłustych latach dziewięćdziesiątych, zmieniono wiele w systemie szkolenia - pojawiło się więcej całorocznych boisk pełnowymiarowych, powstały specjalne szkoły piłkarskie wspierane przez Norges Fotballforbund. A zatem coś dobrego się dzieje, lecz nie na tyle szybko, by zdolne pokolenie wygrało ze Szkocją baraż o awans do Euro 2020. Wciąż zatem jest daleko od wyrobienia drużynie narodowej marki, jaką cieszyła się ćwierć wieku temu, kiedy grał w niej między innymi Alf-Inge Haaland, ojciec Erlinga. Czyżby więc casus Ibrahimovicia - genialnego napastnika bez zaplecza w postaci silnej reprezentacji?

Czy zatem sprawiedliwie we dwójkę zdominują świat futbolu jak starzy mistrzowie? Mimo wszystko niewykluczone. Mbappe już zasiadł przy wspólnym stole, może nawet wprosił się na główne miejsce. Duopol na skalę tego, który właśnie powoli się kończy, jest możliwy jednak pod warunkiem, że obaj nie trafią do jednego klubu, bo tylko wzajemny wyścig i rywalizacja stanie się gwarantem postępu. Symptomy podobnego scenariusza już są. - Jego wyczyn mnie zmobilizował i zainspirował - powiedział Haaland po hat-tricku Mbappe na Camp Nou. Następnego dnia wbił dwa gole Sevilli.

Zbigniew Mucha, "Piłka Nożna"
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl