Instagram / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Arkadiusz Milik. Wielki transfer może być formalnością

Mateusz Skwierawski

Na początku roku Arkadiusz Milik miał najgorszą sytuację ze wszystkich piłkarzy reprezentacji. Mógł nawet nie pojechać na Euro 2020, ale wszystko zmienił i lato zapowiada się przełomowe w jego karierze.

Dzisiaj wokół Arkadiusza Milika jest we Francji duży lament. Ale nie z powodu słabej gry Polaka, a umiejętności, które prezentuje w tamtejszej lidze. Prezesi Olympique Marsylia zaczynają się obawiać, że nasz napastnik już zaraz odejdzie do innego klubu.

Marsylia mogła wydawać się dziwnym wyborem polskiego piłkarza. Milik przed transferem mówił o konieczności nowego wyzwania, zmiany zespołu na lepszy i wszyscy spodziewali się raczej głośnego ruchu do dużego klubu. Francuski zespół nie spełnia tych kryteriów i na pewno nie dysponuje większym potencjałem od SSC Napoli. Jak się okazało - przeprowadzka do OM była dla Milika bardzo korzystna.

Mądry ruch

Po pierwsze: zawodnik wyrwał się z Neapolu, gdzie przez kilka miesięcy w ogóle nie grał. Po drugie: trafił do klubu, w którym od razu wrócił na boisko - już w pierwszym meczu po transferze. Choć jego umowa z Marsylią jest na pierwszy rzut oka dość skomplikowana (półtoraroczne wypożyczenie z przymusową opcją wykupu), to jednak została zawarta w przemyślany sposób.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
 

Agenci Milika nie zgodzili się między innymi na klauzulę "anty-Włochy", na której zależało prezesom Napoli. Dzięki temu Milik może wrócić do rozgrywek Serie A w każdej chwili i pewnie uczyni to już niedługo. Jak dowiedzieliśmy się z czasem - Polak zagwarantował sobie także możliwość zmiany drużyny w przypadku dobrej oferty, poprzez tzw. dżentelmeńską umowę. W Marsylii mają nie stawać piłkarzowi na drodze w letnim oknie transferowym, co między wierszami przemycają nawet istotne osoby pracujące w klubie.

- W piłce nożnej trudno przewidzieć, czy jeden lub drugi zawodnik zostanie. Milik to świetny piłkarz na międzynarodowym poziomie. Decyzja należy do niego samego - przyznał trener drużyny Jorge Sampaoli.

Francuzi oczarowani 

"L'Equipe" pisze o 12 milionach euro, które wystarczy zapłacić za wykupienie Polaka. Jeżeli to prawda, przy dzisiejszych kwotach płaconych zwłaszcza za graczy ofensywnych, to nie promocja, a garażowa wyprzedaż.

Wiele wskazuje na to, że taki scenariusz jest mocno brany pod uwagę we francuskim klubie. Milik też podgrzał atmosferę w pierwszym, okładkowym wywiadzie z tamtejszym dziennikiem. - Nadal też chcę się rozwijać. Oczywiście mam marzenia i chcę grać w najlepszych klubach na świecie. To mój cel. Zadaję sobie pytanie: co mam zrobić dziś, jutro, pojutrze, żeby być w tych klubach za dwa lata? Może za dwa miesiące? - zostawił margines, co fani Marsylii przyjęli z lekką konsternacją.

Oprócz planów i słów wypowiedzianych przez piłkarza, Milik przede wszystkim potwierdza jakość na boisku. W dziesięciu meczach dla OM strzelił pięć goli. W spotkaniach ligowych jego bramki zawsze dawały drużynie punkty. Francuzi doceniają go po niemal każdym spotkaniu. Już na wstępie stwierdzili, że "pojawił się jako znak nadziei w kryzysie Olympique". Z tygodnia na tydzień Milik rozkręca się w Ligue 1. 

Jak w Hollywood 

Gdyby nie pandemia koronawirusa i świat funkcjonowałby na starych zasadach, Milik mógłby poczuć się w mieście jak bohater z Hollywood. Wie coś o tym Piotr Świerczewski, były gracz zespołu. - W Marsylii czułem się jak gwiazda filmowa, jak Robert De Niro. Po mieście jeździłem kabrioletem. Trąbili do mnie na każdym zakręcie, światłach. Wszyscy machali. Dla mnie i żony zamykali butiki na wyłączność - opowiadał nam były reprezentant Polski. - Wystarczyło dobrze grać. Po golach fani nosili mnie na rękach - mówił Świerczewski. 

Milik znowu ma swoje pięć minut. Przetrwał kolejny trudny okres i wrócił do żywych w świetnym stylu. A przecież od września 2020 roku do końca stycznia 2021 tylko trenował. Czasem z drużyną (SSC Napoli), a najwięcej indywidualnie. Ratowały go pojedyncze mecze podczas zgrupowań reprezentacji Polski, których jesienią uzbierał siedem.

Grafika SofaScore:

Arek Milik w tym sezonie w Olympique Marsylia

Lato będzie ciekawe

Nie dał się jednak złamać, podobnie jak w czasie dwóch kontuzji, najgroźniejszych dla piłkarza, czyli zerwanych więzadeł w kolanie (w prawym i lewym). Wydaje się, że dyspozycja Milika powinna tylko rosnąć. Nie jest zmęczony sezonem, po długiej przerwie zaczyna stabilizować formę. A za chwilę mistrzostwa Europy, które rozpoczynają się w czerwcu.

Latem powinno być ciekawie w kontekście 27-letniego napastnika. Ponownie łączy się go z tymi samymi klubami: transferem do Juventusu, do którego piłkarz najbardziej chciał trafić oraz Atletico Madryt, które również było dla niego kuszącą opcją. Po udanym Euro 2020 jeden z tych ruchów może być jedynie formalnością.

PKO Ekstraklasa. Wejście smoka uratowało Śląsk Wrocław

Tak zmieni się życie sportowców po zaszczepieniu
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl