El. MŚ 2022: Anglia odjeżdża w "polskiej grupie". Bolesna noc dla Węgrów

PAP/EPA / Zsolt Szigetvary / Na zdjęciu: Harry Kane i Attila Fiola
PAP/EPA / Zsolt Szigetvary / Na zdjęciu: Harry Kane i Attila Fiola

Podpuścić i skasować - mówi się w żargonie o takich meczach. Przez 50 minut Anglia nawet nie oddała strzału celnego, po czym doprowadziła do wyniku 4:0. Węgrzy byli bezbronni w starciu na szczycie "polskiej grupy".

W marcu drużyny były niepokonane, a stawką ich meczu otwierającego wrześniowe zgrupowanie było pierwsze miejsce w grupie. Węgrzy nie zrobili furory w Euro 2020, ale przypomnieli przede wszystkim Portugalczykom i Francuzom, że w Budapeszcie są niebezpieczni również dla europejskich mocarzy. Podopieczni Garetha Southgate'a zostali wicemistrzami kontynentu, a finał turnieju z Włochami przegrali dopiero w konkursie rzutów karnych.

Anglicy zostali przywitani w Budapeszcie żywiołowym dopingiem. Nie spowodował on drżenia łydek u zawodników doświadczonych licznymi wizytami na stadionach Premier League. To oni narzucali warunki na początku spotkania, ale zbyt długo i nużąco rozgrywali piłkę. Brakowało strzałów celnych będących testem dla Petera Gulacsiego. Golkiper wykazał się przed przerwą tylko raz i posprzątał podanie w kierunku Luke'a Shawa.

Węgrzy byli ostrożni. Może nawet z nadspodziewanym respektem podeszli do piłkarzy ofensywnych Anglii, ale Harry Kane, Raheem Sterling czy Mason Mount robili na nich wrażenie. Wszystko działo się daleko od pola karnego Jordana Pickforda, a priorytetem dla gospodarzy było zachowanie czystego konta. Po 20 minutach było 0:0 w uderzeniach celnych i żadnego powodu do ekscytacji czy to grą gospodarzy czy gości. To nie był koniec męczarni dla widzów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Cristiano Ronaldo Junior w formie jak tata!

Anglia miała miażdżącą przewagę pod względem posiadania piłki, ale zdyscyplinowani gospodarze zawsze byli w dobrym miejscu, żeby nie dopuścić do zagrożenia ich bramce. Sami odpowiedzieli w pierwszej połowie jednym strzałem Dominika Szoboszlaia z rzutu wolnego. Poziom meczu był katastrofalny, bramkarze byli w nim zbędni.

W 50. minucie była pierwsza sytuacja podbramkowa. Kyle Walker uruchomił podaniem prostopadłym Harry'ego Kane'a, a ten miał możliwość pokonania ostatniej instancji gospodarzy Petera Gulacsiego. Pod naporem Williego Orbana strzelił jednak prosto w bramkarza. W ten sposób późno, bo późno, ale została otwarta statystyka strzałów celnych.

Wystarczyła odrobina żywiołowości, nutka agresji i Anglia zdobyła prowadzenie. W 55. minucie Raheem Sterling oddał strzał z centrum pola karnego na 1:0. Świetnie w akcji bramkowej zachował się Mason Mount, który stworzył przewagę na lewej stronie boiska i po wymanewrowaniu rywali, dostarczył wypieszczone podanie zawodnikowi Manchesteru City.

W 63. minucie zrobiło się 2:0, a akcja bramkowa ponownie została przeprowadzona po przechwyceniu piłki na połowie Węgier. Agresywny pressing podopiecznych Southgate'a zdawał egzamin. Raheem Sterling dorzucił asystę do gola, a jego dośrodkowanie podsumował uderzeniem do bramki Harry Kane. Biorąc pod uwagę obraz spotkania, było pozamiatane.

Anglia nie miała dość i w 69. minucie dołożyła gola na 3:0. Harry Maguire wyszedł wysoko w powietrze i główkował do siatki po dośrodkowaniu Luke'a Shawa z rzutu rożnego. Węgrzy dostawali lanie w meczu, przez którego większość mogli mieć wrażenie, że kontrolują sytuację i są w stanie zapunktować. Wicemistrz Europy potrafił jednak pokazać klasę i udowodnić przewagę umiejętności. W 87. minucie wynik na 4:0 ustalił Declan Rice.

Węgry - Anglia 0:4 (0:0)
0:1 - Raheem Sterling 55'
0:2 - Harry Kane 63'
0:3 - Harry Maguire 69'
0:4 - Declan Rice 87'

Składy:

Węgry: Peter Gulacsi - Akos Kecskes, Willi Orban, Attila Szalai - Bandeguz Bolla (70' Kevin Varga), Laszlo Kleinheisler (82' Daniel Gazdag), Andras Schafer, Attila Fiola - Roland Sallai (66' Daniel Salloi), Dominik Szoboszlai - Adam Szalai

Anglia: Jordan Pickford - Kyle Walker, John Stones, Harry Maguire, Luke Shaw - Kalvin Phillips, Declan Rice (88' Jordan Henderson) - Raheem Sterling, Mason Mount (84' Jesse Lingard), Jack Grealish (88' Bukayo Saka) - Harry Kane

Żółte kartki: Bolla, Orban, Gazdag (Węgry) oraz Rice, Sterling (Anglia)

Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja)

***

W meczu na dnie tabeli Andora zwyciężyła 2:0 z San Marino. Najważniejszym zawodnikiem był Marc Vales. W drugim kwadransie oddał dwa uderzenia do bramki przeciwnika z Półwyspu Apenińskiego. Lepsza drużyna wygrała po 19 spotkaniach bez takiego osiągnięcia.

Andora - San Marino 2:0 (2:0)
1:0 - Marc Vales 18'
2:0 - Marc Vales 24'

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Anglia 10 8 2 0 39:3 26
2 Polska 10 6 2 2 30:11 20
3 Albania 10 6 0 4 12:12 18
4 Węgry 10 5 2 3 19:13 17
5 Andora 10 2 0 8 8:24 6
6 San Marino 10 0 0 10 1:46 0

Czytaj także: Kamil Grosicki z planem powrotu do reprezentacji. "Chcę pokazać, że 'turbo' jest nadal mocne"
Czytaj także: "Totalnych frajerów dziś nie ma". Były reprezentant Polski ostrzega kadrę Sousy

Źródło artykułu: