PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa Częstochowa cieszą się z gola

Co za wyczyn Rakowa! Wielki mecz ze skandalem w tle

Maciej Siemiątkowski

Raków Częstochowa obronił Puchar Polski! Zespół Marka Papszuna w finale na Stadionie Narodowym pokonał Lecha Poznań 3:1.

Kiedy na stadionie rozgrywała się rywalizacja piłkarzy, równolegle przed stadionem trwały starcia najzagorzalszych kibiców Lecha z policją. Kością niezgody między fanami z Poznania a służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo były duże flagi, których nie mogli wnieść na stadion. To efekt braku zgody na nie władz Warszawy, która oparła decyzję na negatywnej opinii Komendy Głównej i Komendy Miejskiej PSP. Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadła w piątek.

Mimo to kibice Lecha próbowali wnieść duże flagi na stadion, a po niewpuszczeniu na Narodowy, zostali przed bramami obiektu. Tak zebrała się tam grupa około 13 tysięcy osób.

W tej dziwnej atmosferze, bo bez dużej grupy prowadzących doping kibiców, lepiej odnalazł się Raków. Zablokował rywalom dostęp do bramki i z wyrachowaniem czekał na okazję do kontrataku. Pierwsza przydarzyła się już w szóstej minucie.

ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Żaden Polak nie dokonał tego co Lewandowski. Ten rekord może przetrwać wieczność
 

I od razu zaskoczyli Lecha. Deian Sorescu przerzucił piłkę kilkadziesiąt metrów dalej do Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz oszukał obrońcę, przełożył sobie piłkę na prawą nogę i z kilkunastu metrów trafił na 1:0. 

Wprawili rywali w osłupienie

Taki rozwój sytuacji zaskoczył wszystkich. Plan Macieja Skorży najprawdopodobniej posypał się na samym początku spotkania. Ekipa z Poznania potrzebowała chwili, żeby się otrząsnąć. W tym czasie na 2:0 mógł trafić po strzale głową Ivi Lopez. Czuwał Mickey van der Hart.

Lech powoli odzyskiwał kontrolę na boisku. Fantastycznie grał 19-letni Jakub Kamiński. W 17. minucie piłka po jego strzale trafiła w słupek. Potem młodzieżowiec popisywał się imponującymi rajdami. I kiedy wydawało się, że gol na remis wisi w powietrzu, Raków zadał kolejny cios.

Pół godziny po bramce Gutkovskisa, Ivi Lopez wykorzystał błąd obrońcy Lecha na połowie boiska i wyprowadził skuteczną kontrę. Hiszpan podał do Mateusza Wdowiaka, a ten wygrał starcie sam na sam z bramkarzem.

Dzień przed meczem Skorża wyglądał na triumfującego, gdy dostał pytanie o obsadę młodzieżowców w meczu. W Pucharze Polski musi być ich co najmniej dwóch na boisku. Pewniakami byli Kamiński i Michał Skóraś. - Jestem ciekawy, jak rozwiąże to trener Papszun - uśmiechnął się na konferencji.

Jednak gdy Raków do przerwy prowadził 2:0, to Lechowi pozycja młodzieżowca mogła przysporzyć problemów. Z przodu drużyna potrzebowała Joao Amarala, jednak musiał się nagłowić, by wpuścić go na boisko. Nie mógł w końcu zmienić chociażby Skórasia. 

Świetna passa Rakowa

Ostatecznie Portugalczyk wszedł za obrońcę, Joela Pereirę. Siedem minut później strzelił gola kontaktowego. Zmienił tor lotu piłki po strzale z dystansu Dawida Kownackiego i podał tlen Lechowi.

Tak klub z Poznania wytrącił rywala z rytmu. Znów przeważał Lech, składnie rozgrywał przed ich polem karnym, ale w kluczowych momentach obrońcy Rakowa nie popełniali błędów. Po kilku minutach ekipa Marka Papszuna wróciła na dobre tory i znów zagrażała. 

Spokój zapewnił w 77. minucie duet Fran Tudor - Ivi. Chorwat asystował przy bramce Hiszpana na 3:1. Nim zdążyli doskoczyć do niego dwaj przeciwnicy, zdążył oddać precyzyjny strzał, który przypieczętował zwycięstwo Rakowa w drugim z rzędu finale Fortuna Pucharu Polski. Nie przeszkodziła nawet gra w osłabieniu w końcówce. W 88. minucie zmiennik wyleciał z boiska za faul, spędził na boisku blisko pięć minut.

Ostatni raz tak dobrą passę w rozgrywkach o puchar miała Legia Warszawa, która w 2015 i 2016 roku wygrała rozgrywki. W XXI wieku dwukrotnie udało jej się obronić te trofeum. W tym roku dołączył do nich Raków.

Przed ekipą Marka Papszuna jeszcze walka o mistrzostwo Polski. Raków jest liderem ekstraklasy dzięki lepszemu bezpośredniemu bilansowi z drugim w tabeli Lechem. Ekipa z Częstochowy i Kolejorz mają po 65 punktów.

Lech Poznań - Raków Częstochowa 1:3 (0:2)
0:1 - Gutkovskis 6'
0:2 - Wdowiak 36'
1:2 - Amaral 52'
1:3 - Ivi 77'

Lech: Mickey van der Hart - Joel Pereira(46. Joao Amaral), Lubomir Satka, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Radosław Murawski (73. Pedro Tiba), Jesper Karlstroem (84. Nika Kvekveskiri) - Michał Skóraś, Dawid Kownacki (73. Adriel Ba Loua), Jakub Kamiński (78. Filip Marchwiński) - Mikael Ishak.

Raków: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Tomas Petrasek, Zoran Arsenić - Deian Sorescu (46. Wiktor Długosz), Giannis Papanikolaou, Ben Lederman, Patryk Kun - Mateusz Wdowiak (72. Andrzej Niewulis), Vladislavs Gutkovskis (72. Sebastian Musiolik), Ivi Lopez (83. Jakub Arak).

Żółte kartki: Skóraś i Rebocho (Lech) oraz Wdowiak (Raków).

Czerwona kartka: Arak 88. / za faul

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

Ogromne pustki na PGE Narodowym. Policja nie wpuszcza kibiców
"Nieodpowiedzialne decyzje". Tłumy nie weszły na finał Pucharu Polski. Minister grzmi!

< Przejdź na wp.pl