Wymarzony debiut Sebastiana Suchowicza
Wymarzony trenerski debiut zaliczył w Puławach Sebastian Suchowicz. MMTS Kwidzyn, pod wodzą doświadczonego bramkarza, w niezwykłych okolicznościach pokonał Azoty 32:28.
35-letni bramkarz tymczasowo zastąpił na ławce trenerskiej Zbigniewa Markuszewskiego, który ma kłopoty zdrowotne. Doświadczony szkoleniowiec wicemistrzów Polski w ubiegłym tygodniu miał zawał serca i przeszedł zabieg poszerzenia zwężeń w tętnicach wieńcowych. Obecnie Markuszewski przebywa na turnusie rehabilitacji kardiologicznej w specjalistycznym ośrodku w Miłomłynie, acz jeszcze przed meczem z Azotami zapowiedział, że już na kończący rundę zasadniczą mecz domowy z Chrobrym chciałby wrócić do zespołu. Dzięki wygranej w Puławach nie jest to jednak konieczne, MMTS zapewnił sobie bowiem trzecie miejsce w ligowej tabeli.
- Sebastianowi należy się ogromny szacunek za to, że podjął wyzwanie w tak trudnych okolicznościach i zdołał nas poprowadzić do zwycięstwa na trudnym terenie - chwali starszego kolegę Michał Peret, który był jednym z bohaterów środowej konfrontacji. - Na pewno kontynuowaliśmy wszystkie założenia trenera Markuszewskiego - zaznacza z kolei Suchowicz, wskazując także na ogromną pracę, jaką wykonali Maciej Mroczkowski i Michał Waszkiewicz. Pierwszy z wymienionych pomagał mu w trakcie tygodnia, drugi zaś wspierał go widzą podczas środowego meczu. - Przecież jestem bramkarzem i pewnych rzeczy w ataku nie widzę - tłumaczy Suchowicz.
Przez pewien czas zanosiło się jednak na to, że debiut udany nie będzie. MMTS długo nie mógł znaleźć sposobu na grających rozważnie i konsekwentnie puławian, gospodarze szybko objęli prowadzenie 6:1 i - wyjąwszy krótki przestój - przez kolejne pół godziny spokojnie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Kwidzynianie w ataku grali chaotycznie, nie potrafili sforsować defensywy Azotów, mieli dziury w obronie. Do ataku wicemistrzowie Polski zerwali się dopiero w drugiej części gry, drużynę pociągnęli Waszkiewicz, Peret i Patryk Rombel. Przez ostatni kwadrans na parkiecie istniała już tylko jedna ekipa.
- Naszym założeniem było cały czas gonić kontrę i wznowienie, by zmęczyć Azoty -tłumaczy w rozmowie ze SportoweFakty.pl Suchowicz. - W pierwszej połowie nam to nie wychodziło, zagraliśmy przede wszystkim bardzo słabo w obronie. Dodatkowo mieliśmy trzy-cztery nieskuteczne kontry, co odbiło się na wyniku. W przerwie z Michałem uzgodniliśmy, co będziemy grać w ataku, zmieniliśmy system obrony z 3-2-1 na 6-0 i to przyniosło wymierny skutek. Wynik odwrócił się na naszą korzyść - uśmiecha się doświadczony zawodnik. Po końcowym gwizdku goście długo fetowali niezwykłe zwycięstwo, podrzucając w górę nowego szkoleniowca.