Stal przegrała na własne życzenie
Brak skuteczności i indywidualne błędy zaważyły na tym, że Tauron Stal Mielec uległa Azotom Puławy. O awansie zadecyduje trzeci mecz.
Mielczanie nie przegrali z Azotami trzech kolejnych spotkań i kibice drużyny Ryszarda Skutnika jechali do Puław z nadzieją na to, że ich zespół już na parkiecie rywala zdoła sobie zapewnić awans do półfinału mistrzostw Polski. Rzeczywistość była jednak daleka od oczekiwań, bo choć początek meczu szczypiorniści Tauron Stali mieli wyśmienity, to w drugiej części gry nie potrafili już dotrzymać kroku zdeterminowanym gospodarzom.
Pierwsze minuty były bardzo wyrównany, obie drużyny do siatki rywala trafiali seryjnie, a jako, że mniej błędów popełniali mielczanie, to oni w pewnym momencie mieli nawet cztery bramki przewagi. - W pierwszej połowie wszystko nam jakoś układało, przy stanie 14:10 graliśmy w przewadze i to był kluczowy moment meczu, bo nie zdołaliśmy wykorzystać czterech czy pięciu sytuacji sam na sam z bramkarzem - relacjonuje Adam Babicz.
To, co zawiodło pod koniec pierwszej części gry, szwankowało także po przerwie. - Nie wykorzystywaliśmy stuprocentowych sytuacji i to się zemściło. Nie da się wygrać spotkania, marnując bodajże dwanaście kontrataków - martwi się Babicz. Z kolegą z zespołu zgadza się Marek Szpera. - Oddaliśmy pole gry puławianom po swoich błędach, a na wyniku zaważyły ostatnie minuty pierwszej połowy. Gdybyśmy wówczas byli bardziej skuteczni, byłoby po meczu - wyjaśnia zawodnik mieleckiej siódemki.
Gracze Skutnika marnowali dobre sytuacje, nie było to jednak jedyną przyczyną wysokiej porażki. Zwłaszcza w pierwszej połowie mocno rozczarowani bramkarze, a po kilkunastu minutach swawoli - gdy prowadzący Azoty Marcin Kurowski postanowił zagrać agresywniejszą defensywą - mielczanie zaczęli się też gubić w ataku pozycyjnym.
- Spodziewaliśmy się, że puławianie nie odpuszczą, bo ten mecz to była dla nich ostatnią szansą. W drugiej połówce się na nas rzucili, a my nie potrafiliśmy zamieniać na gole czystych pozycji. Nasza skuteczność raziła, rywal to wykorzystał i mecz zakończył się tak, jak się zakończył - podsumowuje Dariusz Kubisztal. Losy awansu rozstrzygnie więc spotkanie trzecie. Decydujący mecz odbędzie się w Mielcu we wtorek o 18:00.