Najważniejsze miesiące dopiero przed nami - rozmowa z Bertusem Servaasem, prezesem Vive Targów Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Z prezesem Vive Targów Kielce - Bertusem Servaasem rozmawialiśmy o meczu z Orlen Wisłą Płock, Lidze Mistrzów, sporze z kibicami, transferach oraz nowym kontrakcie trenera Bogdana Wenty.

Maciej Wojs: Na wstępie gratuluję, bowiem zwycięstwo nad odwiecznym rywalem zawsze smakuje lepiej. Co w pana ocenie zadecydowało o zwycięstwie Vive Targów?

Bertus Servaas: - Myślę, że przede wszystkim byliśmy bardziej zdeterminowani. W pierwszej połowie fantastycznie graliśmy w obronie. To, że Płock rzucił nam zaledwie dziewięć bramek, z czego cztery z rzutów karnych mówi wiele o naszej dyspozycji w obronie. Kluczem do wygrania meczu była więc defensywa i determinacja wszystkich razem, jako drużyny. Byliśmy po prostu lepsi.

Świetne zawody rozegrał Venio Losert, który widać, że powoli wprowadza się do zespołu i okazuje się coraz lepszym transferem.

- Uff (śmiech). Cieszę się bardzo z tego powodu, bo już dużo ludzi w Kielcach powątpiewało w niego. Ja osobiście wierzyłem w niego i wiedziałem też, że potrzebuje jednego meczu, kiedy się przełamie i pokaże wszystkim, że jest świetnym zawodnikiem. Taki gracz, z takim doświadczeniem i przede wszystkim z takimi sukcesami nie może się przecież oduczyć bronienia w pół roku. Wierzyłem w Venio, dużo rozmawialiśmy i bardzo się cieszę jego coraz lepszymi występami.

Ostatnie dni to, można by rzecz, samo pasmo sukcesów. Najpierw dziesiąta wygrana w fazie grupowej Ligi Mistrzów i historyczny sukces, teraz wygrana nad Wisłą, ale to także informacja o nowym kontrakcie trenera Wenty. Może pan powiedzieć coś więcej na ten temat?

- Przede wszystkim nic jeszcze nie wygraliśmy. Gramy obecnie dobrze, fajnie to wszystko wygląda, ale najważniejsze miesiące dopiero przed nami. Stąpamy twardo po ziemi. Cenimy sobie spokój i stabilizację w klubie, dlatego chcieliśmy mieć spokój i stąd już teraz to ogłoszenie wyników rozmów z Bogdanem (Wentą - przyp. red.). Konferencja prasowa będzie w tym lub w przyszłym tygodniu i wtedy powiemy wszystkim kibicom na jak długo podpisaliśmy kontrakt. Jestem jednak bardzo szczęśliwy, że Bogdan zostaje w Kielcach.

Skupmy się na Lidze Mistrzów - waszym rywalem będzie węgierski Pick Szeged. To chyba z tych potencjalnych rywali wybór dla was najlepszy.

- Osobiście sportowo nie jestem tego taki pewien. Pick Szeged ma bardzo mocną pierwszą siódemkę. Można by tak porównywać - my mamy oczywiście lepszą ławkę, ale mamy też trzech-czterech kontuzjowanych zawodników, choć wrócił już Denis Buntić i można go liczyć jako pełnowartościowego zawodnika. Węgrzy to jednak niewygodny zespół, przede wszystkim czeka nas bardzo trudny mecz na wyjeździe. Z tego co rozmawiałem z zawodnikami, którzy mieli okazję tam grać, to w Szeged jest bardzo gorąco i ciężko się tam gra. Oczywiście, my jako zwycięzcy grupy nie możemy się nikogo bać, trzeba mieć przecież do siebie zaufanie. Myślę, że dużym handicapem jest to, że drugi mecz będzie w Kielcach. Przy takiej atmosferze jak w meczu z Wisłą, każdy przeciwnik będzie miał tutaj trudno. [nextpage]O atmosferze na trybunach za chwilę, wcześniej chciałbym zapytać czy marketingowo satysfakcjonuje pana ten rywal.

- Pick Szeged jest przede wszystkim blisko, więc znając Madziarów możemy się spodziewać, że przyjadą tutaj na mecz do Kielc. Marketingowo to całkiem dobry przeciwnik w TOP16, zwłaszcza patrząc z kim mogliśmy grać. Ademar León jest dużo gorszy pod każdym względem, Celje natomiast bardzo niewygodne. Marketingowo trafiliśmy więc dobrze, można rzecz, że nawet bardzo dobrze. Wracając do atmosfery - podczas z meczu z Wisłą na trybunach zasiedli kibice ze Stowarzyszenia Kibiców Piłki Ręcznej "Iskra Kielce". Po tym trwającym konflikcie, to chyba dobra informacja. - Oczywiście, nawet bardzo dobra. Zawsze mówiłem i pytałem kiedy oni wrócą do Hali Legionów, powtarzałem, że jest jednak jedna kwestia - muszą zrozumieć, że każdy kibic ma swoje prawo przebywania na hali. Kiedy to zrozumieją, to nie ma żadnego problemu. Nie widzę przeszkód ze śpiewaniem podczas meczów "Iskra", sam chętnie śpiewam razem z nimi! To nie o to więc chodzi. Musimy respektować każdego kibica. Rok temu posunęli się trochę za daleko, nie chcę dawać tutaj przykładów, ale musiałem zareagować. Oni odpowiedzieli na moje słowa i później mieliśmy konflikt. Ja tam nigdy konfliktu nie chciałem i chętnie widziałem ich na trybunach, tylko na hali najważniejsza jest jedność kibiców. Nie mamy różnych kibiców - śpiewających czy pikników. Mamy jednego kibica dla Vive Targów Kielce i Iskry Kielce. Dla mnie najważniejsza jest tabela, na której pierwsze miejsce powinno zajmować Vive Targi Kielce, szanujące historię Iskry Kielce.

Myśli pan, że to powrót na stałe?

- To bez wątpienia pytanie do kibiców. Ja mam oczywiście taką nadzieję, bo doping podczas meczu z Wisłą był fantastyczny. Bardzo im dziękuję, ale też dziękuję Klubowi Kibica Vive, bo oni też odstąpili i dopingowali razem, wspólnie. Tylko razem możemy zdobyć Europę, a jeżeli coś nie gra, to wcześniej czy później wyjdą problemy.

Poruszę jeszcze kwestię transferów. Marzec i kwiecień to takie miesiące, kiedy już myśli się o wzmocnieniach przed kolejnym sezonem. Ma pan kogoś na oku? - Nie, nie. Jestem zdania, że nasz zespół jest wystarczająco mocny, dodatkowo praktycznie nie ma zawodników, którym kończą się po sezonie kontrakty. Zresztą wolę, by chłopaki grali razem w jednym składzie przez dłuższy czas, bo wtedy się bardziej zgrają i będą jeszcze lepsi. Nie widzę obecnie potrzeb wzmacniania składu, ale oczywiście śledzimy rynek i jeśli trafi się jakaś okazja, to kto wie? Jest paru zawodników, których chcą mieć wszystkie kluby i kiedy pojawi się możliwość ich zatrudnienia, to na pewno będziemy z nimi rozmawiać. Potrzeba nam jednak paru lat, by ściągać tutaj te największe gwiazdy.

Źródło artykułu: