Sylwia Matuszczyk wolną zawodniczką. Gdzie zakotwiczy?
Sylwia Matuszczyk grająca na pozycji obrotowej jest trzecią zawodniczką, która przed sezonem opuściła klub z Koszalina. Dla większości klubów Superligi jej transfer to prawdziwy kąsek.
W ostatnim czasie bardzo dużo szumu w prasie wywołuje sprawa problemów finansowych i organizacyjnych w klubie Energa AZS Koszalin. Ciągnące się za spółką długi sprawiły, że zawodniczki postanowiły powiedzieć dość. Jako pierwsza zrobiła to kapitan drużyny z zachodniopomorskiego Sylwia Lisewska. - Po prostu nie mogłam tu dłużej zostać, a było mi o tyle łatwiej niż innym dziewczynom podjąć taką decyzję, bo nie miałam w Koszalinie żadnych innych zobowiązań - tłumaczyła w jednym z wywiadów sama zainteresowana.
Jak się potem okazało, na ten sam krok zdecydowały się Tatiana Bilenia (trenuje z Aussie Sylex Samborem Tczew) oraz... obrotowa Sylwia Matuszczyk, która pozostaje obecnie bez klubu. Pomimo tego, że kontrakty z klubem zostały rozwiązane z winy pracodawcy, ten ciągle widzi szansę, by wszystkie trzy dalej reprezentowały barwy zielono-białych. - Będę się starał podpisać z nimi nowe kontrakty, a spłata zaległości wobec nich jest priorytetem - miał powiedzieć na łamach koszalińskiego Głosu nowy prezes Akademiczek Maciej Kamiński.
Klub z Grodu Gryfa poinformował jednocześnie, że nową zawodniczką szczecinianek nie zostanie Jovana Petrović. - Z naszej strony wszystko zostało dopięte, ale zawodniczka i jej menadżer najwyraźniej zrezygnowali - dodał na koniec, w rozmowie z Pawłem Pązikiem z Głosu Szczecińskiego, sternik 4. drużyny Superligi Kobiet.