Siódmy triumf mistrzów Polski - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - Kadetten Schaffhausen

Łukasz Wojtczak

Szczypiorniści Vive Tauron Kielce kontynuują zwycięski marsz w Lidze Mistrzów. W meczu 7. kolejki tych rozgrywek żółto-biało-niebiecy pokonali we własnej hali szwajcarskie Kadetten Schaffhausen 33:24.

Do pojedynku z mistrzami Szwajcarii kielczanie przystępowali jako zdecydowani faworyci. Vive awans do kolejnej rundy zapewniło sobie już przed tygodniem, ale walka o utrzymanie pierwszego miejsca w grupie ma równie duże znaczenie. Podopieczni Talanta Dujszebajewa w tegorocznej edycji Champions League nie doznali jeszcze porażki i kibice zgromadzenie w Hali Legionów wierzyli, że wspaniała passa będzie trwać nadal. Obie siódemki miały przed meczem swoje problemy kadrowe, ale na tym poziomie, nie miało to kluczowego znaczenia.

Od początku spotkania obie ekipy narzuciły bardzo szybkie tempo gry. Jednak to gospodarze dużo lepiej prezentowali się w defensywie, odbierali piłkę rywalom i wyprowadzali kontrataki. Duża w tym zasługa świetnie spisującego się w kieleckiej bramce Sławomira Szmala. Gdyby nie kłopoty ze skutecznością, Vive mogło błyskawicznie wypracować wysoką przewagę. Po pięciu minutach na tablicy świetlnej było 3:1 dla kielczan.

Szwajcarzy nie zamierzali odpuszczać, grali bardzo konsekwentnie i ich starania zostały w końcu nagrodzone. W 10. minucie Aleksandar Stojanović zdobył bramkę kontaktową (6:5), a dwie minuty później sytuacja mistrzów Polski skomplikowała się jeszcze bardziej. W roli głównej wystąpił tym razem kapitalnie dysponowany Manuel Liniger, który najpierw wykorzystał rzut karny doprowadzając do remisu, a potem wyprowadził gości na pierwsze prowadzenie (8:7). 

Kielczanie mieli w tym okresie duże problemy w ataku, brakowało wykończenia, pojawiły się proste straty piłki. Trener Dujszebajew próbował zmienić zawodników, ale przełamanie długo nie przychodziło. Strzelecki impas przerwał w 20. minucie Ivan Cupić i gospodarze doprowadzili do kolejnego remisu (10:10). W następnej akcji Chorwat zszedł na pozycję kołowego, otrzymał doskonałe podanie od swojego rodaka Denisa Bunticia i pokonał bramkarza Kadetten po raz jedenasty.

Zwłaszcza pojawienie się tego drugiego zawodnika na boisku wniosło spore ożywienie w szeregach kielczan. Vive nie potrafiło jednak odskoczyć rywalom, którzy w obronie prezentowali się naprawdę solidnie. Na niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej połowy, przy stanie 13:12, o czas poprosił trener gości Markus Baur. Po wznowieniu na listę strzelców zdołał wpisać się już tylko Grzegorz Tkaczyk i do szatni obie siódemki schodziły przy dwubramkowej przewadze mistrzów Polski.

- Nie jesteśmy zadowoleni, bo gramy źle. Po przerwie na pewno zagramy lepiej - mówił po pierwszej odsłonie Piotr Chrapkowski, który wyszedł na parkiet dość nietypowo w roli lewoskrzydłowego. Gospodarze musieli mocno zabrać się do pracy, żeby uniknąć nerwowej końcówki. Dwie szybkie akcje wystarczyły, żeby Ivan Cupić i Karol Bielecki znacząco poprawili sytuację Vive, ale tylko na moment. Status quo przywrócili Aleksandar Stojanović i niezawodny Manuel Liniger.


W 34. minucie było 17:15. Kielczanie nie potrafili w pełni wykorzystać nawet gry w przewadze. Nic więc dziwnego, że trener gospodarzy wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Szwajcarzy najwyraźniej czuli, że mogą sprawić niespodziankę, bo momentami decydowali się na wycofanie bramkarza, aby zyskać przewagę w ataku. Ryzykowny manewr zakończył się kompletnym niepowodzeniem, bo kielczanie zdołali dwukrotnie przejąć piłkę i najpierw Cupić, a potem sam Marin Sego poprawili dorobek Vive.

Był to moment przełomowy. W 40. minucie mistrzowie Polski uciekli rywalom na pięć goli przewagi (22:17). Szkoleniowiec gości próbował jeszcze ratować sytuację prosząc po raz kolejny o czas. Straty były już dość wysokie, ale Szwajcarom pomogli odzyskać wiarę w siebie sami kielczanie, którzy zamiast postawić przysłowiową kropkę nad "i", dali sobie rzucić trzy łatwe bramki z rzędu. Na niespełna kwadrans przed końcem było 24:20.

W ostatnich minutach skromna przewaga pozwalała Vive kontrolować wynik, czas także działał na korzyść gospodarzy. Kiedy w 52. minucie Uros Zorman zdobył gola z linii siódmego metra wynik brzmiał już 27:21 i stało się jasne, że mistrzowie Polski odniosą siódme z rzędu zwycięstwo w Champions League. Rozluźnienie bloku defensywnego gości i zrezygnowanie spowodowało, że kielczanie rozstrzelali się na dobre i ostatecznie wysoko pokonali Kadetten Schaffhausen 33:24.      

Vive Tauron Kielce - Kadetten Schaffhausen 33:24 (14:12)

Vive: Szmal, Sego 1 - Bielecki 5/1, Buntić 6, Chrapkowski, Cupić 9/1, Grabarczyk, Jachlewski, Jurecki 3, Lijewski 3, Musa, Tkaczyk 2, Zorman 4/1.
Karne: 3/3
Kary: 2 min. (Tkaczyk 2 min.)

Kadetten: Portner, Maier - Cvijetic, Doborac, Geisser, Graubner 4, Jurca, Kuttel 1, Liniger 11/3, Mamic 2, Mansson 2, Pendic, Richwien, Starczan, Stojanovic 4.
Karne: 3/4
Kary: 4 min. (Stojanovic i Mansson po 2 min.)

Sędziowie: Nenad Krstic i Peter Ljubic (Słowenia)

Widzów: 4.000

Liga Mistrzów gr. D

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Dinamo Bukareszt 10 7 0 3 293:280 14
2 Orlen Wisła Płock 10 7 0 3 278:250 14
3 Elverum Handball 10 6 1 3 278:272 13
4 Abanca Ademar Leon 10 5 2 3 252:251 12
5 Riihimaeki Cocks 10 2 2 6 246:269 6
6 Wacker Thun 10 0 1 9 268:293 1

< Przejdź na wp.pl