W czerwcu 2023 roku SC Magdeburg i Industria Kielce spotkały się w finale Ligi Mistrzów. Niemiecki zespół zwyciężył 30:29, ale podczas meczu doszło do tragicznej sytuacji, o której głośno się mówiło przez dłuższy czas.
W trakcie drugiej połowy na trybunie prasowej zasłabł dziennikarz "Echa Dnia" Paweł Kotwica. Była to osoba, która od długiego czasu relacjonowała występy kieleckich szczypiornistów. Mimo szybkiej interwencji i długiej reanimacji nie udało się uratować życia 51-letniego Polaka.
Już w trakcie meczu trener drużyny z Magdeburga, Bennet Wiegert, zaproponował, aby zakończyć mecz przed czasem, nawet kosztem przyznania tytułu kielczanom. W odpowiedzi Tałant Dujszebajew przekazał, że w takiej sytuacji w ogóle nie powinien zostać wyłoniony mistrz. Proponował, aby oba zespoły ukończyły rywalizację jako finaliści.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz usłyszał przykre słowa od dawnych kolegów. "Strasznie mnie to zabolało"
Pamięć o Pawle Kotwicy jest pielęgnowana. Industria zdecydowała się zastrzec jego miejsce na trybunie prasowej, jakie zajmował podczas meczów rozgrywanych w Kielcach. Jak się okazuje, o zmarłym polskim dziennikarzu pamiętali również gospodarze środowego spotkania.
Jak poinformował na platformie X związany z Industrią Kielce jako manager ds. marketingu i PR Norbert Rzeszut, niemiecki spiker w pewnym momencie przemówił w języku polskim. "Paweł Kotwica witamy w Magdeburgu" - ogłosił.
Niestety zamiast o takich gestach głośniej po środowym meczu mówiło się o sędziowskiej kontrowersji z ostatnich sekund regulaminowego czasu gry. Magdeburg zwyciężył kielecką drużynę 23:22, a następnie po rzutach karnych awansował do półfinału (więcej tutaj).
Czytaj także:
Są komentarze po tym, co się stało w meczu polskiego klubu w LM
Dujszebajew wściekł się na konferencji. "Każdy widział"