Daniel Waszkiewicz: To było jak szukanie światła w tunelu
- Około pół godziny nas nie było. Chyba wyszliśmy na ten moment z hali - ocenił przebieg wydarzeń w Szczecinie z Pogonią szkoleniowiec Wybrzeża Gdańsk, Daniel Waszkiewicz.
Zupełnie dwa oblicza pokazało w sobotę w hali Azoty Arena Wybrzeże Gdańsk. Przez pierwsze 16 minut dość niespodziewanie prowadziło z miejscową Pogonią Szczecin. Od stanu 8:4 nastał jednak kryzys, którego nie potrafił wyjaśnić nawet szkoleniowiec siódemki ze stolicy województwa pomorskiego. - Też nie wiem co się stało. Trudno jest mi to wytłumaczyć. Około pół godziny nas nie było. Chyba wyszliśmy na ten moment z hali. Przestaliśmy grać agresywnie. Na Pogoń to było zdecydowanie za mało - obrazowo skomentował przebieg spotkania Daniel Waszkiewicz.
Przez ten wspomniany fragment zawodów gdańszczanie grali obroną 5:1. To działało, ale do czasu. - Naprawdę trudno jest mi znaleźć wytłumaczenie na takie zachowanie mojego zespołu. Podejmowaliśmy decyzje, których zupełnie nie powinniśmy mieć miejsca. Zresztą dokładnie omawialiśmy sobie grę szczecińskiego zespołu i właśnie to zaprezentowali. Wiedzieliśmy co będzie, ale niestety na parkiecie wyglądało to zupełnie inaczej - przyznał wyraźnie niepocieszony trener.
W 50. minucie szczecinianie prowadzili już 20:11. Wybrzeże postanowiło wówczas spróbować takiego samego manewru, który kilka dni wcześniej wykonali Miedziowi. Wtedy obrona 4:2 trochę zaskoczyła gospodarzy. Tym razem było zupełnie inaczej. - To było jak szukanie w tunelu odrobiny światła, nic więcej. Pogoń w drugiej połowie miały łatwe zawody. Szukaliśmy swojej szansy, myśleliśmy, że gdzieś tam się pomylą, ale chyba nie tego dnia - stwierdził Waszkiewicz.