Sylwia Matuszczyk: Pokrzyżowało nam to plany
Akademiczki z Koszalina doznały w Szczecinie piątej wyjazdowej porażki. Ta była dość znaczna. - Nie byłyśmy tego dnia zespołem ani w obronie, ani w ataku - przyznała Matuszczyk.
Zdecydowanie jedno z najsłabszych spotkań rozegrały w niedzielę szczypiornistki Energi AZS Koszalin. Stosunkowo łatwo poradziły sobie z tak grającym rywalem podopieczne Adriana Struzika.
- Powiem to już kolejnemu dziennikarzowi, nie byłyśmy tego dnia zespołem ani w obronie, ani w ataku. Powodowało to, że oddawałyśmy rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, z czym bramkarka ze Szczecina łatwo sobie radziła. Pogoń wyprowadzała kontry, karciła nas łatwo zdobytymi bramkami. Zrobił się duży dystans, który my z kolei chciałyśmy szybko odrobić. Wkradła się nerwowość, kolejne głupie błędy, przez które ciągle ten wynik oscylował w okolicach 6 bramek straty. Bardzo chciałyśmy, myślę, że nawet za bardzo i się nie udało - szeroko opisała przyczyny piątej porażki Energetycznych Sylwia Matuszczyk.
Obrotowa z Koszalina przyznała jednak, że wąski skład nie miał wpływu na przebieg boiskowych wydarzeń. - Myślę, że fizycznie tego meczu nie przegrałyśmy. Przegrałyśmy w obronie i w ataku brakiem zespołowości. Na względy motoryczne nie zrzucałabym tutaj żadnej winy. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowane. Miałyśmy siłę biegać, ale tego dnia nie było tej iskierki i chemii między nami, która jest u nas zawsze. Powoduje ona, że w końcowym rozrachunku to my jesteśmy lepsze - dodała.