Play-off sprawiedliwe czy nie? Faworyci odpadli zbyt szybko?
Tegoroczne play-off w Superlidze Kobiet udowodniły, że polska piła ręczna w wydaniu kobiecym jest niezwykle wyrównana. Już na ćwierćfinale bój o tytuł zakończyły zespoły Energi i Zagłębia.
Niejako rzutem na taśmę na trzecim i czwartym miejscu rozgrywki w rundzie zasadniczej zakończyły zespoły Energi AZS Koszalin i KGHM Metraco Zagłębia Lubin. Wszystko to miało miejsce w ostatniej kolejce PGNiG Superligi. Teoretycznie więc, oba zespoły "wylosowały" łatwiejszych przeciwników. Bardzo szybko okazało się, że to tylko czysta teoria. - Takie są uroki play-offów. Niestety, jesteśmy tą drużyną, która wyszła na tym gorzej startując z wyższego miejsca - przyznała po ostatnim spotkaniu w Szczecinie trenerka Miedziowych Bożena Karkut.
W przypadku zespołu z Grodu Gryfa wynik może aż tak nie dziwić. Drużyna prowadzona przez trzech szkoleniowców: Adriana Struzika, Łukasza Kalwę i Maję Marciniak odniosła w sezonie 2014/2015 sporo sukcesów i jako jedyny polski zespół piłki ręcznej kobiet wciąż zmaga się na trzech frontach rozgrywkowych. Radosną historię zaczęła pisać począwszy od 2015 roku. - Jesteśmy w czwórce pucharu Challenge Cup, w Pucharze Polski i teraz w najlepszej czwórce play-off mistrzostw Polski. To super wyniki - wyliczył Struzik.
Większą niespodziankę sprawiła druga para ćwierćfinałowa. Energetyczne bardzo długo plasowały się na trzeciej lokacie. Efektywna gra rozbudzała w Koszalinie spore apetyty. Problemem nie była nawet wyjątkowo wąska kadra zespołu. Rywalizację w ćwierćfinale rozpoczęły więc od spotkania ze Startem Elbląg. Katarzyna Kołodziejska zapytana swego czasu, jak ocenia szansę swojej drużyny w przypadku meczów z Akademiczkami, odpowiedziała. - Z Energą lubimy się mierzyć, spotkania z nimi zawsze są emocjonujące - trafnie oceniała wówczas skrzydłowa kadry Polski.
W tym przypadku niektórzy eksperci podnoszą zbyt krótką kadrę koszalinianek i tzw. zmęczenie materiału. Z drugiej jednak strony od ostatniego spotkania ligowego do pierwszego meczu play-off upłynął całkiem spory okres... Można powiedzieć, że czas na odpoczynek był optymalny. Na wynik w tym przypadku mogło się złożyć trochę więcej rzeczy. - Sport nie jest sprawiedliwy. Każdy wiedział, jaki jest system rozgrywek. To tyle. Ja chcę zajmować się tylko swoim zespołem. Nie patrzę na innych, jeśli chodzi o tę kwestię - stwierdził z kolei trener szczecinianek.
Istotne jest, że oba zespoły rywalizację o "wielką czwórkę" przegrały najpierw na własnym parkiecie. Lubinianki zostały ograne po fatalnej końcówce 23:26, a Energa 23:24. Cebula nie chciała oceniać sprawiedliwości takiego systemu. - Czy taki sposób rozgrywania meczów jest sprawiedliwy, czy nie, nie nam to oceniać. W spotkaniu z Zagłębiem my byłyśmy lepszym zespołem. Tak samo można powiedzieć o spotkaniu Startu z Energą. Taki jest sport, że każdym z każdym może wygrać - słusznie podsumowała rozgrywająca.
Pomiędzy zespołami z Koszalina i Lubina można postawić pewien znak równości: oba miały spore problemy kadrowe, które nie zostały dostatecznie szybko rozwiązane. Efekty widzieliśmy wszyscy. Nikt jednak nie mówi o sensacyjnych rozstrzygnięciach. Niemniej wypada zadać pytanie, czy ZPRP mimo wszystko nie powinien pochylić się nad gruntowną reformą polskich rozgrywek?