Mateusz Jachlewski: Mecz mógł się nie podobać

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce wygrali z Orlen Wisłą Płock w pierwszym meczu finału play-off o mistrzostwo Polski. Spotkanie to obfitowało jednak w sporo błędów.

Już od pierwszych minut spotkanie między Vive Tauronem Kielce a Orlen Wisłą Płock obfitowało w bardzo chaotyczne akcje. Obie drużyny na przestrzeni całego meczu popełniły sporo błędów. W ostatecznym rozrachunku lepiej z opanowaniem nerwów poradzili sobie kielczanie, którzy wygrali 31:26. Pojedynek nie należał jednak do najbardziej widowiskowych Świętych wojen.

- W tym meczu sporo było nerwowości, strat, nieskutecznych 100-procentowych rzutów. Rzeczywiście mógł się on nie podobać kibicom, ale dla nas najważniejsze jest, że to prowadzimy 1:0 w rywalizacji o złoty medal. Ważne również, że rywale stracili bardzo dużo sił, bo mają mniej zawodników - powiedział po zakończeniu spotkania lewoskrzydłowy kieleckiej ekipy, Mateusz Jachlewski.
[ad=rectangle]
Żółto-biało-niebiescy byli wobec siebie bardzo krytyczni i chociaż cieszyli się ze zwycięstwa, szczególną uwagę zwracali na swoje błędy. Trener Talant Dujszebajew nie był zadowolony ze skuteczności, jaką zaprezentowali jego zawodnicy w ataku. Szkoleniowiec pochwalił za to bramkarzy obu ekip. W podobnym tonie wypowiadali się także jego podopieczni.

 - Ja sam przestrzeliłem kilka sytuacji, nie jestem zadowolony ze swojej gry. Być może za szybko chcieliśmy odskoczyć i to się zemściło. Na szczęście rywale też nie wykorzystali sporo sytuacji. Sławek i Rodrigo odbili mnóstwo piłek. Nikt nie ocenia nas jednak za to, jak wysoko wygraliśmy. Nie ma to znaczenia. Gdybyśmy rzucili połowę naszych sytuacji, to mecz byłby pewnie o wiele spokojniejszy - powiedział "Siwy".

Źródło artykułu: