Krzysztof Kotwicki zamyka rozdział. "Czuję niedosyt"

Krzysztof Kotwicki zakończył współpracę z MMTS-em Kwidzyn. - Czas poszukać nowych wyzwań - przyznaje doświadczony szkoleniowiec w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Krzysztof Kotwicki w Kwidzynie spędził siedem lat. Najpierw jako asystent Zbigniewa Markuszewskiego, a później jako pierwszy szkoleniowiec. W sumie aż cztery razy na jego szyi wisiał medal mistrzostw Polski. Jeden - w 2013 roku - zdobył będąc pierwszym trenerem kwidzyńskiej drużyny. Rok wcześniej był czwarty. Dwa kolejne sezony prowadzony przez niego MMTS kończył zaś jako ósmy zespół w kraju.
[ad=rectangle]

- Czuję niedosyt - przyznaje doświadczony szkoleniowiec w rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Jeden medal i jedno czwarte miejsce to trochę za mało, w dwóch ostatnich sezonach powinniśmy grać o wyższe cele - mówi.

Praca w Kwidzynie była dla Kotwickiego największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze. - Bardzo dużo się nauczyłem. Wcześniej awansowałem do pierwszej ligi ze Spójnią i w Kościerzynie, pracowałem też z dziewczynami. W Kwidzynie walczyłem zaś o medale w Superlidze, moja kariera na pewno ukształtowała się więc tu na plus - nie kryje nasz rozmówca.

- Zawsze będę powtarzał, że jestem wdzięczny działaczom z Kwidzyna, którzy nie robili nerwowych ruchów i pozwalali na systematyczną pracę najpierw Markuszewskiemu, a później mnie. To zaowocowało medalami - podkreśla były już szkoleniowiec MMTS-u.

Teraz będzie on dyrektorem sportowym Kar-Do Spójni Gdynia. - W Kwidzynie spędziłem siedem lat. Związałem się z ludźmi i mam do tego miejsca sentyment - mówi Kotwicki. - Czy czuję smutek? Cóż, taki jest nasz zawód. Jeżeli coś nie funkcjonuje na odpowiedniej chemii, to trzeba się rozstać i trzymać kciuki za następców. Czas poszukać nowych wyzwań.

Źródło artykułu: