Handball Gorzów Cup bez Stali? Hanuszczak: Stal to nie jedyni zawodnicy w mieście

Kinga Taisner

Tradycyjnie w okresie świątecznym do Gorzowa Wielkopolskiego zjeżdżają się najlepsi i ci mniej znani zawodnicy szczypiorniaka z miasta nad Wartą, by wspólnie zagrać w Handball Gorzów Cup. Tym razem zabraknie jednak zawodników ligowych.

Czym w ogóle jest Handball Gorzów Cup? Turniej w Gorzowie Wielkopolskim powstał cztery lata temu, gdy ligowa piłka ręczna w tym mieście zniknęła, a grono bardziej lub mniej znanych zawodników musiało szukać klubu w innych częściach kraju. Powody rzecz jasna były finansowe i ówczesny GSPR Gorzów Wlkp. zakończył ligowy byt. Zawodnicy porozjeżdżali się, jednak w samym mieście nad Wartą zostało silne towarzystwo, które piłkę ręczną traktowało jak nieodłączny element sportu tamtejszego regionu. - Zaczęło się od tego, że w Gorzowie zlikwidowano piłkę ręczną. Turniej miał być więc swoistym apelem do władz miasta, żeby jednak odbudować szczypiorniaka w Gorzowie, bo pochodzi stąd wielu znakomitych zawodników, którzy zarówno spróbowali swoich sił w innych klubach, jak i zaprzestali czynnej gry. Chcieliśmy pokazać, że w tym mieście jest potencjał, który jest niewykorzystywany - mówił Kamil Hanuszczak, główny organizator tegorocznej edycji Handball Gorzów Cup.

Tak powstała pierwsza edycja turnieju świątecznego, którą rozegrano w Witnicy, małej miejscowości pod Gorzowem. Następnie przedsięwzięcie zmieniło swoją nazwę na rzecz obecnej i zostało przeniesione do hali przy ZS20 już w samym Gorzowie. Walka o powrót ligowego szczypiorniaka odniosła skutek już rok później, gdy zarząd Stali Gorzów zdecydował się na powołanie sekcji szczypiorniaka i pomoc w odbudowie drużyny z długimi tradycjami. - Mam nadzieję, że ten turniej przyczynił się do tego, że ligowa drużyna znów powstała. W tej chwili turniej ma raczej wydźwięk "wspominajek", jest to taka nasza "wigilia piłkarzy ręcznych" - opowiedział Hanuszczak. Czy Stal Gorzów była więc spełnieniem marzeń gorzowskiego środowiska piłki ręcznej o ligowym szczypiorniaku? - Myślę, że tak. Klub Stal Gorzów miał ku stworzeni sekcji piłkarzy ręcznych możliwości i na szczęście z nich skorzystał - dodał.

W tym roku turniej odbędzie się w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli 26 grudnia. Czasu pozostało więc niewiele, ale organizatorzy są już na etapie dopełniania formalności. - Tak naprawdę dopinamy już wszystko na ostatni guzik. Mam potwierdzenie przybycia od dwóch znakomitych osób związanych z piłką ręczną w Gorzowie. Mianowicie od Bronisława Malya, który jest prezesem Lubuskiego Związku Piłki Ręcznej. Ufundował nam w tym roku puchar dla pierwszej drużyny oraz medale dla drużyn z podium. Druga osoba niech pozostanie niespodzianką, jednak z mojej strony mogę zapewnić, że to naprawdę ważna dla piłki ręcznej - nie tylko gorzowskiej i Polskiej, ale ogólnoświatowej - postać, która z pewnością uświetni nasz turniej - powiedział tajemniczo główny organizator turnieju.

W tym roku na turnieju zabraknie ligowej gorzowskiej drużyny na czele z Mateuszem Stupińskim.
Dzień, w którym zostanie rozegrany turniej może jednak odciągnąć świątecznym stołem ewentualnych zawodników, którzy mieliby grać w jego IV edycji. Skąd taka data pojawiła się w głowach decydentów turnieju? - Oczywiście, że jest taka możliwość, ale jednak z tego co widać po zgłoszeniach, to raczej data przyciąga uczestników. Wybraliśmy ten okres, w którym ludzie są już na święta w Gorzowie, a jak we wcześniejszych latach turniej odbywał się przed świętami, to nie zawsze uczestnicy mogli zjechać, więc wydaje mi się, że to jest optymalna data. Wiadomo, że święta ludzie chcą spędzać z rodziną, ale my też jesteśmy taką piłkarską rodziną, więc wydaje mi się, że będzie dobrze - wyjaśnił z optymizmem.

Tegoroczny turniej zgromadzi 6 drużyn po 10 osób, które najpierw zmierzą się w fazie grupowej, a następnie drużyny z 1 i 4 oraz 2 i 3 miejsca zagrają o finał turnieju. Czas gry będzie skrócony do 20 minut na dwie połowy, a ewentualne kary będą trwały 40 sekund. - Drużyny są różne. Dla przykładu w jednej ekipie jest dwóch reprezentantów Polski, ale także dwie dziewczyny, amator i były zawodnik, także naprawdę ciekawa mieszanka. Inna ekipa to na przykład cały jeden rocznik trenera Janusza Szopy, którzy bodajże zajęli 8. miejsce na mistrzostwach Polski. Będzie tam Piotr, który gra w Stali Gorzów i jest to cała ekipa od nich – będą grali pod nazwą „UKS Liders”. Ich pierwszym trenerem był śp. Piotr Gintowt. W moim zespole również będzie mieszanka różnych osób, bo na przykład będzie wicemistrz Polski w kategorii dzieci w piłce ręcznej, wychowanka Pawła Cichonia. Będzie grał u nas pierwszy raz, jest młodym zawodnikiem, bo obecnie ma około 15 lat - opowiedział.

Widać więc, że w turnieju nie gra roli płeć czy wiek zawodników i każdy, kto ma ochotę, może przyjść i porzucać piłką z bardziej lub mniej doświadczonymi graczami. To jednak nie przemówiło do działaczy i ekipy szkoleniowej Stali Gorzów, która zakazała swoim podstawowym zawodnikom udziału w turnieju. - Nie będzie oficjalnej drużyny Stali ze względów wcześniej już przez klub podanych. Zawodnicy Stali Gorzów mają zakaz uczestnictwa w turnieju. Rozumiem pana Janusza Szopę, grają w tym roku o wysokie cele w postaci awansu do I ligi. Wiem, że obawiają się o zawodników i ich ewentualne kontuzje, które przecież można złapać tak naprawdę wszędzie - wyjaśnił obecny gracz trzecioligowego Spartakusa Buk. - To na pewno ubogaciłoby i urozmaiciłoby nasz turniej, ale to nie zmienia faktu, że bez zawodników Stali Gorzów ten turniej również się odbędzie, bo w Gorzowie pomimo tego, że jest ligowy zespół piłki ręcznej, to jest również mnóstwo osób, które również potrafią w nią grać - dodał. - Dla przykładu odwiedzą nas Wojciech Gumiński czy Filip Kliszczyk i wielu, wielu innych - wymienił.

Jak co roku podczas Handball Gorzów Cup pojawi się reprezentant Polski, Wojciech Gumiński.
Czy naprawdę jest się czego obawiać? Gorzowski turniej jest sposobnością do pogrania w piłkę ręczną, jednak nie ma mowy o poważnej rywalizacji. - To jest też nawiązanie do idei. Organizujemy ten turniej, żeby się spotkać, pobawić się, powspominać. Chcemy też pokazać, że Stal Gorzów w tym mieście to nie jest wszystko, co istnieje, jeśli mowa o szczypiornistach. Zawodników jest tyle, że można by z nich złożyć z trzy drużyny, jest ich naprawdę wielu. Tych, którzy grali kiedyś, mogliby jeszcze grać, choćby 40-letni "Jankes" (Robert Jankowski - dop. red.). Rywalizacja to kwestia drugorzędna. Chodzi o zabawę - spotkać się, pobawić, oczywiście pograć, bo każdy z nas przychodzi na turniej właśnie w tym celu. Ale nie dla rywalizacji, tylko dla pośmiania się i spędzenia razem czasu - zakończył lewoskrzydłowy Spartakusa Buk.

< Przejdź na wp.pl