WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Piotr Rybski

Nerwy ze stali Piotra Rybskiego. Karny równa się bramka

Krzysztof Kempski

Młodzi gniewni wkraczają na salony. Piotr Rybski to aktualnie drugi po Pawle Krupie najlepszy strzelec Sandra Spa Pogoni. W meczu z Energą Wybrzeżem (34:27) dołożył kolejną "siódemkę".

Przede wszystkim to etatowy wykonawca rzutów karnych. Wcześniej w Szczecinie tę rolę pełnił Wojciech Zydroń, potem Dawid Krysiak, a teraz właśnie Piotr Rybski. I trzeba przyznać, że młody rozgrywający jest w tym elemencie naprawdę bardzo dobry. - Ćwiczymy ten element na każdym treningu. W SMS-ie rzucałem karne, więc już jakiś czas je wykonuję. Chyba dobrze mi to idzie - dodał dość skromnie szczypiornista.

W piątkowym (7 grudnia) meczu Sandra Spa Pogoń dołożyła jednak coś jeszcze niż tylko świetnie wykonywane rzuty z siódmego metra (4/4). - Po meczu w Gdańsku pokazaliśmy, że potrafimy grać. Dobrze zagraliśmy w ataku, nastawiliśmy się na twardą defensywę. Świetnie współpracowaliśmy z obrotowym. Włączyliśmy w końcu kontratak. W 40. minucie odjechaliśmy Wybrzeżu i teraz możemy cieszyć się ze zwycięstwa - wyliczył pozytywy środkowy rozgrywający Portowców.

Rybski przyznał przy tym, że gdańszczanie byli dobrze rozpracowani. Marcin Lijewski próbował wpłynąć na swoją drużynę m.in. poprzez podwyższenie obrony. - Przygotowywaliśmy się cały tydzień. Po tym bardzo słabym meczu z Chrobrym mieliśmy dużo czasu, żeby rozpracować Wybrzeże. Gdy nie szło nam w ataku sześciu na sześciu, włączyliśmy siódmego zawodnika. Zdobywaliśmy bramki, rywale nie potrafili sobie z nami poradzić i stąd ten wynik - ocenił.

Szczecinianie rzeczywiście podjęli ryzyko w momencie, w którym jeszcze wszystko mogło się zmienić na ich niekorzyść. Przewaga Pogoni stopniała do trzech bramek (26:23). Pomogli wtedy obaj obrotowi, a kropkę nad i postawił właśnie Rybski. Po jego rzucie z lewej flanki miejscowi ponownie mieli sześć goli zapasu. - Wprowadziliśmy ten element od kilku spotkań. Bardzo fajne rozwiązanie, zwłaszcza gdy nie idzie w ataku sześciu na sześciu. Korzystamy z tego - skwitował krótko młody szczypiornista.

Trzy punkty sprawiły, że siódemka z Grodu Gryfa w końcu opuściła przedostatnią lokatę w tabeli, ale do pełni szczęścia sporo jeszcze brakuje.

ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy
 

< Przejdź na wp.pl