Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mateusz Jachlewski

PGNiG Superliga. Mateusz Jachlewski: Ludzie będą mnie obserwować, ale mi to nie przeszkadza (wywiad)

Michał Gałęzewski

Mateusz Jachlewski po czternastu latach gry w PGE VIVE Kielce, wrócił do rodzinnego Gdańska. Od zawsze wielokrotny reprezentant Polski chciał zakotwiczyć w swoim mieście. Do Torus Wybrzeża nie wybrał się jednak na emeryturę.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy przejście do Wybrzeża i zapięcie klamrą kariery było dla pana założonym planem?

Mateusz Jachlewski, zawodnik Torus Wybrzeża Gdańsk: Zawsze myślałem o tym, że chciałem zakończyć swoją karierę w Gdańsku, bo tam ją zacząłem. Szczęśliwie się zdarzyło, że to się udało. Na ten moment bardzo się cieszę, że mogłem dołączyć do gdańskiego zespołu. Zawsze wiedziałem, że to miasto w którym chcę mieszkać.

Pana sytuacja na samym początku kariery była nietypowa. Gdy był pan w SMS-ie, Wybrzeże zdobywało dwa ostatnie jak dotąd mistrzostwa Polski, a później drużyna upadła. Jak wyglądały pańskie początki?

Ja nigdy nie byłem zawodnikiem Wybrzeża, koledzy którzy chodzili ze mną do klasy w SMS-ie byli z Wybrzeża, ja natomiast przechodziłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze szkolnego klubu, który nazywał się MKS Gdańsk. Ten klub nie miał swojego rocznika w piłce ręcznej, dlatego nie graliśmy w mistrzostwach Polski juniorów i gdy moi rówieśnicy jechali na turnieje z Wybrzeżem lub z innymi klubami, ja zostawałem sam w szkole. Jak skończyłem SMS, Wybrzeża już nie było.

ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje" 

I dołączył pan do AZS AWFiS Gdańsk.

Dokładnie, ten klub przejął całą sekcję piłki ręcznej Wybrzeża. Początkowo plan był inny, gdyż wówczas chciałem zostać w Gdańsku, ale nie było gdzie grać. Nie miałem propozycji gry w żadnym klubie z Superligi i przymierzałem się do występów w pierwszoligowym AZS-ie Warszawa. Ktoś mnie tam widział w składzie i wiązałem to ze studiami, bo chciałem jednocześnie się uczyć. Na dniach pojawiła się informacja, że Wybrzeże jest przejęte przez AZS AWFiS. Klub ten wyraził chęć bym w nim występował, a ja nie musiałem wyjeżdżać z domu i mogłem studiować oraz grać i trenować.

Do Wybrzeża na koniec kariery przeszło wielu zawodników, którzy wybili się w tym klubie - Dawid Nilsson i Marcin Lijewski grali jako zawodnicy, Damian Wleklak był trenerem i realizował się jako menedżer. Co powoduje, że zawodnicy z tak uznaną marką chcą wracać do tego klubu?

Jest tu wiele czynników. I ja i oni w pewien sposób byliśmy związani z Gdańskiem. Ja przez 14 lat grałem w PGE VIVE Kielce i brakowało mi najbliższej rodziny. Nie można bezproblemowo zrobić 550 kilometrów. Teraz są lepsze drogi i jakoś to wygląda, ale wcześniej jeździło się po 8-9 godzin. Były mecze, treningi i nie było czasu na takie wyprawy. Z mojego punktu widzenia granie to najważniejsza rzecz, bo mogę występować jako czynny zawodnik. Duży wpływ miało samo miasto i to, że będę miał przy sobie najbliższą rodzinę, bo bez niej wygląda to średnio.

Czyli przez 14 lat nie został pan kielczaninem z krwi i kości?

Nigdy nie myślałem o tym, że zostanę w Kielcach na stałe. Zawsze w mojej głowie było to, że Gdańsk będzie miastem, w którym chcę zamieszkać na starość i niespecjalnie wiązałem się z Kielcami w kontekście inwestycji, budowania domu czy mieszkania. Wiedziałem, że jest to tymczasowe. Przez 14 lat poznałem miasto bardzo dobrze, ja znałem wszystkich i wszyscy mnie, jednak nie zmieniłem zdania i wróciłem tam, gdzie moje miejsce.

Reżim meczowy na pewno będzie zupełnie inny niż w PGE VIVE. Czy dzięki temu mimo wieku będzie to ulga w kontekście aspektów kondycyjnych?

To też miało wpływ na moją decyzję. Nie jestem najmłodszym zawodnikiem i obciążenia nie mogą być takie same. Przy tej intensywności, jaką miałem przez kilka lat - dwa mecze w tygodniu, podróże, które męczyły najbardziej... Teraz tego nie będzie. Jeden mecz w tygodniu, to dużo mniejsze obciążenia. Nie robię się młodszy, przez lata gry przy piłce ręcznej moje ciało trochę obrywa. Jest wiele aspektów, które złożyły się na tym że chcę grać w klubie występującym tylko w lidze polskiej. Mam w końcu przed sobą trochę życia.

Czyli codzienne treningi w jednym miejscu będą czymś bardzo pozytywnym?

Tak, zdecydowanie - trenowanie od poniedziałku do piątku i mecz w weekend, bo o takiej formule się mówi, to idealne rozwiązanie dla mnie. Dwa mecze w tygodniu przez długi czas nie przeszkadzały, bo chciałem grać w kieleckim klubie i się do tego dostosowywałem. To była dla mnie codzienność, którą akceptowałem chcąc grać w Lidze Mistrzów. Teraz będzie trochę inaczej i chcę się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Z drugiej strony w Torus Wybrzeżu będzie inna odpowiedzialność niż w PGE VIVE. W Kielcach był pan jednym z wielu, tu oczy będą zwrócone bardziej na pana.

Mi to nie przeszkadza. W Torus Wybrzeżu będzie wielu młodych zawodników zaczynających swoją karierę w piłce ręcznej i mają jeden lub dwa sezony w PGNiG Superlidze na swoim koncie. Chcąc nie chcąc przychodzę z drużyny, która co roku miała na celu mistrzostwo i grała w Lidze Mistrzów. Ludzie będą mnie obserwować i komentować, a jak coś nie wyjdzie to będą też narzekać. To oczywiste.

[nextpage]


Czy w gdańskim zespole bierze pan pod uwagę czasową zmianę pozycji w zależności od układu meczu? Wiadomo, że skrzydłowy polega na grze rozgrywających.

Ja powiem szczerze, że nie jest to dla mnie problem, bo w PGE VIVE grałem na wszystkich pozycjach - od lewego skrzydła, przez lewe rozegranie, środek, prawe rozegranie i prawe skrzydło. Czasami zdarzało się grać na kole. Na bramce miałem tylko jedną akcję. Nie mam problemu, by kogoś zastępować i pomóc w grze, występując nawet na co dzień na innej pozycji. Udawało się to z różnym skutkiem nawet w Lidze Mistrzów, więc i u nas jestem w stanie to pogodzić gdy coś nie będzie szło. Gdzie trener mnie wystawi, będę grał będąc szczęśliwym że jestem na boisku.

Czy bierze pan pod uwagę powrót do reprezentacji, skoro będzie mniej meczów na co dzień?

Tutaj temat jest zamknięty, bo mamy zawodników młodszych ode mnie i jeszcze młodszych, pukających do reprezentacji. To dla nich szansa, muszą się uczyć by za kilka lat reprezentacja miała kilku wspaniałych zawodników. Według mnie odgrzewanie kotletów, gdy ja niespecjalnie pasuję do tej reprezentacji, byłoby bezcelowe.

Czy przychodząc do zespołu rozmawialiście już o tym jak ma wyglądać drużyna na sezon 2020/21? Obecnie ważne kontrakty ma tylko sześciu zawodników.

Mój były trener powtarzał, że aby grać wystarczy siedmiu chętnych zawodników by grać i walczyć. Przez nadmiar spotkań w PGE VIVE często ktoś musiał odpocząć. To pytanie jest jednak bardziej do Damiana Wleklaka. Ja wiem, że w klubie jest paru zawodników na kontrakcie i wokół nich wszystko ma być dobierane, by był fajny zespół.

W Torus Wybrzeżu jest wielu bardzo młodych zawodników. Czy wobec pańskiego doświadczenia szykuje się pan na pozycję prawej ręki trenera i osoby, która będzie dyrygować z boiska?

Poczekajmy kto będzie trenerem, czy zostanie obecny. Rozmowy oczywiście trwają i zarząd wraz z Damianem Wleklakiem wszystko ustalają. Jak ktoś mnie o coś zapyta, chętnie podzielę się swoim doświadczeniem lub spostrzeżeniami, nie będę wchodził jednak w kompetencje trenera, mającego inne wizje. Jestem zawodnikiem, który musi się dostosować do taktyki zespołu trenowanej przez dłuższy czas. To ja wchodzę do drużyny, a nie ona jest budowana dla mnie. Na ten moment mogę się tylko dostosować do tego co jest.

Czy docelowo szykuje się pan do roli trenera seniorów lub młodzieżowców?

Na dziś o seniorach nie ma o czym mówić. Trzeba zdać odpowiednie kursy i szkolenia, z których wszystkich nie posiadam. Jeśli chodzi o młodzież, przekazywanie prostych informacji czy prowadzenie treningu z dziećmi, nie jest to żaden problem. Mieliśmy już trzy wakacyjne dziesięciodniowe campy z Michałem Jureckim, gdzie przyjeżdżały dzieci z całej Polski, a my czerpaliśmy satysfakcję z tego, że mogliśmy poprowadzić treningi. Czułem się w tym dobrze.

Czyli biorąc pod uwagę liczbę młodych zawodników w Wybrzeżu, można spodziewać się wizyt "pana z telewizji", którego oglądali dotychczas tylko na szklanym ekranie?

Tego nie wiem czy dostanę jakąś grupę młodzieżową, jestem jak najbardziej otwarty na to, by przyjść i poprowadzić nawet okazjonalnie jakiś trening i podzielić się swoim doświadczeniem. Wiadomo, że każdy trener, nawet grup młodzieżowych ma inny zasób ćwiczeń i podejście do piłki ręcznej.

Pańskie przyjście do Torus Wybrzeża może być olbrzymim krokiem marketingowym. Czy w tym aspekcie również klub może na pana liczyć?

Oczywiście że tak! Nie przychodzę do zespołu, by odcinać się od mediów i marketingu, który w każdym sporcie jest potrzebny. Bez marketingu, sponsorów, social mediów to nie funkcjonuje. Ja nie jestem niestety w tym dobry, ale nie będę się od tego odcinał, bo to moja praca jako zawodnika. Chcę też pomóc klubowi na przyszłość by się rozwijał, był stabilniejszy i miał środki na sprowadzanie zawodników doświadczonych, młodych, z kraju i zagranicy. Jestem z Gdańska i będę tu mieszkał. Nawet jak skończę grę, będę chciał tu przychodzić i oglądać piłkę ręczną na wysokim poziomie.

Czyli reasumując, na emeryturę do Gdańska pan nie przyjechał?

Zdecydowanie nie, podpisałem dwuletni kontrakt i mam zamiar go wypełnić. Patrząc na moje zdrowie, czuję się bardzo dobrze. Nie czuję się na swoje lata i jak wcześniej rozmawialiśmy, obciążenia będą mniejsze. Mam nadzieję, że uda mi się dograć jeszcze dwa lata. A co będzie później? Zobaczymy! Może będę grał dalej?

Mateusz Jachlewski urodził się 27 grudnia 1984 roku. Jest wychowankiem MKS-u Gdańsk i absolwentem gdańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Ponadto występował w AZS AWFiS Gdańsk. W latach 2006-2020 reprezentował PGE VIVE Kielce, w barwach którego w sezonie 2015/16 wygrał Ligę Mistrzów oraz zdobył jedenaście tytułów mistrza Polski. Od 2004 do 2017 roku reprezentował Polskę i w barwach kadry uczestniczył w igrzyskach olimpijskich w Pekinie (2008) oraz w Rio de Janeiro (2016). Z reprezentacją zdobył srebrny medal mistrzostw świata w 2007 roku. W tym samym roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Czytaj także:
Wybrzeże jest i ma się dobrze
Energa MKS stawia na 17-latka

< Przejdź na wp.pl